Macierewicz wyprowadzony z równowagi. "Niech pan zapyta o Tuska"
Antoni Macierewicz, chociaż od dawna nie jest ministrem obrony narodowej, przez długi czas korzystał z ochrony Żandarmerii Wojskowej. MON wyliczył, że resort poniósł koszty rzędu miliona złotych. Czy poseł PiS zamierza zwrócić te pieniądze? O to w Sejmie zapytał go dziennikarz Wirtualnej Polski, Patryk Michalski.
Chociaż Antoni Macierewicz nie kieruje Ministerstwem Obrony Narodowej od 2018 roku, to jeszcze do niedawna korzystał z niektórych przywilejów szefa resortu. Między innymi właśnie z rządowej limuzyny i ochrony Żandarmerii Wojskowej.
Rzecznik prasowy MON Janusz Sejmej, potwierdził w grudniu "Faktowi", że Antoniemu Macierewiczowi wciąż towarzyszy ministerialna ochrona. "Okazuje się, że MON nadal przygląda się sprawie i bada ją od strony zarówno formalnej, jak i od strony kwestii bezpieczeństwa" - pisał wtedy "Fakt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Panie ministrze, pana ochrona, od kiedy nie był pan szefem MON, kosztowała ponad milion złotych. Czy pan zwróci te pieniądze? Czy to nie narażanie opinii publicznej na koszty? - zapytał Macierewicza na sejmowym korytarzu dziennikarz WP, Patryk Michalski.
- Powiem państwu więcej, nawet powiedziano, że milion złotych zapłaciliśmy za wniosek skierowany do Trybunału Praw Człowieka, żeby Rosja została osądzona za zbrodnię smoleńską. To wszystko są kłamstwa - stwierdził poseł PiS.
- Otóż te kłamstwa, te oszustwa ze strony obecnego rządu są czymś wstrząsającym. Mniej więcej tak wstrząsającym jak to, co pan mówi - dodał Macierewicz. Były minister zarzucił, że dziennikarz WP jest człowiekiem, "który chciałby, żeby osoby dbające o bezpieczeństwo państwa, były narażone".
- Nie wziąłem ani grosza za jakąkolwiek moją pracę. Uprzejmie pana proszę, żeby pan spytał się, ile kosztuje bezpieczeństwo pana Donalda Tuska - mówił ewidentnie zdenerwowany polityk. Ostatecznie Antoni Macierewicz nie odpowiedział na pytanie Patryka Michalskiego i opuścił budynek Sejmu.