Macierewicz: umorzenie śledztwa ws. organizacji lotów do Smoleńska to kpina z praworządności
Antoni Macierewicz (PiS) zwrócił się do Prokuratora Generalnego o wznowienie postępowania w sprawie organizacji lotów prezydenta i premiera do Smoleńska w kwietniu 2010 roku. Umorzenie tego śledztwa Macierewicz nazwał "kpiną z praworządności".
Rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur poinformowała, że prokuratorzy umorzyli - z braku znamion przestępstwa - śledztwo dotyczące organizacji lotów prezydenta i premiera do Smoleńska w 2010. Praska prokuratura badała sprawę ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie.
Macierewicz, który stoi na czele zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154M, nazwał podczas konferencji prasowej decyzję prokuratury "kuriozalnym wydarzeniem" i "kpiną z praworządności". - Trzeba się zwrócić, co niniejszym czynię, do pana Prokuratora Generalnego, pana Seremeta, żeby objąwszy szczególnym nadzorem to postępowanie, rozważył, po jego przeanalizowaniu, jego wznowienie - powiedział.
Macierewicz za niedopuszczalne uznał, że - jak mówił - według prokuratury "śmierć najważniejszych osób w państwie nie naraziła na szkodę interesu publicznego i interesu ich krewnych". - Przypomnijmy, że krewnym osób, które zginęły nie nadano statusu osób pokrzywdzonych. Uzyskano w ten sposób skutek, że orzeczenie prokuratury jest prawomocne i niezaskarżalne - zaznaczył polityk PiS.
Macierewicz stwierdził, że prokuratorzy nie zwrócili uwagi na to, że kolejne nieprawidłowości układały się "w ciąg przyczyn, które doprowadziły do tragedii". - Prokuratura rozpatruje każde wydarzenie osobno nie widząc ciągu przyczynowo-skutkowego pomiędzy poszczególnymi działaniami, który w oczywisty sposób istnieje - ocenił.
Rzeczniczka praskiej prokuratury mówiła, że "zabrakło wszystkich elementów, które muszą być", aby doszło do przestępstwa niedopełnienia obowiązków. Dodała, że "w większości działania funkcjonariuszy publicznych, które podlegały ocenie (prokuratury), były prawidłowe i zgodne z przepisami", a odnotowane nieprawidłowości nie wywołały negatywnych skutków np. w postaci niemożności odbycia wizyty.
"Oni dopuścili się licznych zaniechań"
Poseł PiS zarzucił prokuraturze zaniedbanie polegające na tym, że - jak mówił - w trakcie postępowania nie przesłuchano nikogo ze strony rosyjskiej. - Zdaje się, że szereg osób na najważniejszych stanowiskach w państwie zostało objętych szczególną ochroną - stwierdził Macierewicz. Wśród osób, które - według niego - dopuściły się zaniechań, przyczyniających się do katastrofy smoleńskiej polityk PiS wymienił: premiera Donalda Tuska, szefa MSZ Radosława Sikorskiego, byłego szefa MON Bogdana Klicha, byłego szefa MSWiA Jerzego Millera, szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego.
- Każdy funkcjonariusz widząc, że istnieje zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa czy innej osoby, zwłaszcza prezydenta, ma obowiązek informowania o tym. Pan minister Sikorski miał obowiązek poinformowania, że służby rosyjskie zapowiadały, że nie będą się zajmowały wizytą prezydenta, a nie zrobił tego, czym naraził na zagrożenie pana prezydenta, podobnie jak innymi działaniami i zaniechaniami, które wykonał on, jak i minister Klich, minister Miller, minister Arabski i przede wszystkim Prezes Rady Ministrów - Donald Tusk - powiedział Macierewicz.
Decyzja prokuratury jest niedopuszczalna dla rzecznika PiS Adama Hofmana. - To kolejny dowód na to, że żeby osądzić winnych i wyjaśnić prawdę o Smoleńsku musi dojść w Polsce do zmiany władzy. Nie da się nikomu wmówić, skoro była fatalnie przygotowana wizyta, ginie prezydent, 96 obywateli i nikt nie jest winny. To niedopuszczalne w demokratycznym państwie - powiedział w poniedziałek Hofman.
Szef PiS Jarosław Kaczyński pytany w ubiegłym tygodniu o spodziewane umorzenie cywilnego wątku śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej powiedział: "Jeżeli ktoś wierzy, że prokuratura nie odbiera sygnałów politycznych, mimo że formalnie jest niezależna, to chciałbym przekonać, że to jest całkowicie nieprawdziwe przeświadczenie. Prokuratura bardzo mocno odbiera sygnały polityczne, a ten sygnał był zupełnie jednoznaczny: nie ma być żadnych winnych, bo winni oznaczają całkowite podważenie, wysadzenie w powietrze całej opowieści (...) rządu o katastrofie smoleńskiej".
- Trzeba będzie czekać na zmianę sytuacji politycznej, by do tych spraw wrócić i zgodnie z prawem, bez dążenia do zemsty, na zasadach uczciwości te sprawy zbadać. Przypuszczam, że wtedy znajdzie się wielu winnych. Sądzę, że będzie wśród nich także obecny premier - mówił Kaczyński.