Macedonia: zagrożone porozumienie
Ważą się losy wstępnie podpisanego w środę porozumienia pomiędzy politycznymi ugrupowaniami macedońskimi a rebeliantami albańskimi - podała w czwartek agencja Reuters.
O parafowaniu dokumentu poinformowali w środę zachodni negocjatorzy, zaledwie w kilka godzin po wybuchu zamieszek w mieście Prilep, gdzie zabito 10 macedońskich żołnierzy. Protestujący podłożyli ogień w miejscowym meczecie, a także zdemolowali sklepy należące do muzułmanów. Grupa około 70 osób wtargnęła do koszar wojskowych, skąd zabrała broń automatyczną.
Do zamieszek, które trwały jeszcze po północy, doszło także w stolicy Macedonii - Skopje. Około 330 osób wybijało szyby i grabiło sklepy w centrum miasta. Policja do ich rozpędzenia użyła gazu łzawiącego. Nikogo nie aresztowano.
Do konfrontacji armii z rebeliantami doszło także w okolicach Tetova. Jak twierdzą świadkowie przez całą noc słychać było odgłosy eksplozji. W starciu zginął macedoński policjant.
W czwartek, po środowych zaciętych walkach w samym Tetovie policja macedońska niemal całkowicie wycofała się z tego miasta.
Słyszano tylko sporadyczne strzały i widziano zaledwie kilka opancerzonych pojazdów policyjnych. Policyjne punkty kontrolne na drogach dojazdowych do Tetova, umocnione workami z piaskiem, były opuszczone.
Świadkowie informują, że w albańskich dzielnicach Tetova swobodnie poruszają się po ulicach umundurowani i uzbrojeni rebelianci z UCK (Armii Wyzwolenia Narodowego).
Rząd macedoński ostrzegł, że jest gotów do odwetu. Z kolei anonimowy informator z kancelarii prezydenta Borisa Trajkovskiego ujawnił, że szef sił zbrojnych Macedonii otrzymał ostrą reprymendę.
Wynegocjowane pod naciskiem USA, UE i NATO porozumienie ma zwiększyć udział Albańczyków w życiu kraju, a tym samym położyć kres trwającej od pół roku zbrojnej rebelii Albańczyków w północno-zachodniej części kraju. (mk)