PolskaŁyżwiński i Krawczyk usłyszą zarzuty w jednej sprawie

Łyżwiński i Krawczyk usłyszą zarzuty w jednej sprawie

Podejrzany w "seksaferze" b. poseł Samoobrony
Stanisław Łyżwiński i główny świadek w tej sprawie Aneta Krawczyk
mają zostać przesłuchani w charakterze podejrzanych w
Prokuraturze Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.

###Galeria
[

]( http://wiadomosci.wp.pl/bohaterowie-seksafery-6038682264584833g ) [

]( http://wiadomosci.wp.pl/bohaterowie-seksafery-6038682264584833g )
Bohaterowie seksafery

Oboje prawdopodobnie usłyszą zarzuty w związku ze śledztwem dotyczącym przywłaszczenia środków finansowych na szkodę Samoobrony. Aneta Krawczyk przed ujawnieniem "seksafery" była dyrektorem biura poselskiego Łyżwińskiego w Tomaszowie Maz.

Piotrkowska prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie z doniesienia lidera Samoobrony Andrzeja Leppera. Jej rzecznik Witold Błaszczyk nie udziela szczegółowych informacji. Powiedział jedynie, że na ten tydzień zaplanowano "istotne czynności procesowe z udziałem osób, co do których prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu zarzutów".

Dotyczy to byłych działaczy Samoobrony, w tym dwóch b. posłów tej partii - stwierdził Błaszczyk. Dodał, że do czasu przedstawienia zarzutów nie będzie udzielał innych informacji w tej sprawie.

Według nieoficjalnych informacji, zarzuty miał usłyszeć także b. poseł Samoobrony Waldemar Borczyk, ale nie stawił się on w prokuraturze. Krawczyk i Łyżwiński mają stawić się w prokuraturze w piątek. B. poseł zostanie dowieziony z łódzkiego aresztu, w którym przebywa od sierpnia ub. roku.

Śledczy - w zależności od wyjaśnień podejrzanych - nie wykluczają ich konfrontacji w prokuraturze.

Pełnomocnik Krawczyk, mec. Agata Kalińska-Moc nie wie, jaki zarzut ma zostać przedstawiony jej klientce. Przypuszcza, że chodzi o ujawnione przez Krawczyk w trakcie śledztwa "fakty dotyczące nadużyć finansowych". Ona, jako pracownik musiała wykonywać polecenia, nie mając świadomości co do tego, że może to być przestępstwo. Ujawniła w śledztwie wszystko co wiedziała, bez względu na to czy pociągnie to za sobą jakieś konsekwencje dla niej, czy też nie - powiedziała Kalińska-Moc.

W ub. roku na jednej z konferencji prasowych sam Łyżwiński mówił, że dostał z biura Samoobrony pismo stwierdzające, iż brakuje wpłat na konta partii i jej funduszu wyborczego, których dokonywać miała Krawczyk. Według niego, łączna suma brakujących wpłat wynosiła 15 tys. zł.

Śledztwo w sprawie tzw. "seksafery w Samoobronie" wszczęto w grudniu ub. roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Krawczyk twierdziła, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Leppera.

Zarzuty przedstawiono dotąd pięciu osobom, m.in. Lepperowi i Łyżwińskiemu. Ten ostatni jest podejrzany o gwałt, przyjmowanie i żądanie korzyści osobistych o charakterze seksualnym, wykorzystania lub usiłowania wykorzystania seksualnego czterech kobiet, w tym Anety Krawczyk, nakłaniania jej do przerwania ciąży oraz podżegania do porwania biznesmena. B. poseł nie przyznaje się do zarzucanych czynów. Przebywa w areszcie. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Do zarzucanych czynów nie przyznaje się także Lepper. B. wicepremier jest podejrzany o żądanie i przyjmowanie korzyści osobistych o charakterze seksualnym od Anety Krawczyk oraz usiłowanie doprowadzenia innej działaczki Samoobrony do obcowania płciowego. Grozi mu do 8 lat więzienia.

Pozostali podejrzani w "seksaferze" to: b. asystent Łyżwińskiego, radny Jacek P. (jego proces toczy się przed piotrkowskim sądem), b. działacz Samoobrony z Myślenic Franciszek I. i b. działacz tej partii z Tomaszowa Maz. Paweł G. Pierwszemu z nich grozi do 8, a pozostałym do 5 lat więzienia.

Śledztwo dobiega końca i oskarżeni zapoznają się już z aktami sprawy. W ciągu najbliższych tygodni akt oskarżenia w "seksaferze" powinien trafić do sądu. (mg)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)