Łukaszenka użyje wojska? Coraz gorętsza sytuacja na Białorusi
Prezydent Białorusi mówi o tym, że wkrótce wojsko może być zaangażowane do tłumienia demonstracji. W ten sposób Aleksander Łukaszenka próbuje wystraszyć opozycję przez nadchodzącymi wyborami.
- Zrozumiałem, że trzeba mieć w rezerwie przygotowanych bojowników, jednostki w Siłach Zbrojnych. Na wszelki wypadek. Lepiej oczywiście, żebyśmy nie musieli wykorzystywać Sił Zbrojnych. Ale wszystko się może zdarzyć - powiedział Aleksander Łukaszenka, podczas wizytowania oddziału białoruskiego specnazu w Marinej Horce. To kolejna próba zastraszenia opozycji przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi.
Te odbędą się już 9 sierpnia. I choć sondaże dają Łukaszence miażdżącą przewagę nad rywalami, to śmiało można mówić o przebudzeniu białoruskiej opozycji. 19 lipca w Mińsku zorganizowano wiec poparcia dla kontrkandydatki Aleksandra Łukaszenki, Swietłany Cichanouskiej, na który przyszło ponad 7 tys. osób.
Zobacz wideo: Białoruś. Sytuacja jest krytyczna. Przybywa zarażonych, a Łukaszenka idzie w zaparte
Cichanouska zdecydowała się na start, ponieważ nie mógł zrobić tego jej mąż, popularny opozycyjny bloger. Podobny los spotkał dwójkę polityków: Walerego Capkałę i Wiktara Babarykę.
Chcą uciszyć dziennikarzy?
Im również nie pozwolono zarejestrować się w prezydenckim wyścigu. Obaj przekazali swoje poparcie Cichanouskiej. Do głosowania na opozycjonistkę namawia też Swietłana Aleksijewicz, laureatka literackiej Nagrody Nobla.
Im bliżej do wyborów, tym mocniej widać, że rządzącemu Białorusią 26 lat Aleksandrowi Łukaszence puszczają nerwy. W czwartek publicznie namawiał służby porządkowe, żeby zadbały o wyrzucenie z kraju dziennikarzy BBC i Radia Wolna Europa. Według prezydenta mieli oni "namawiać do majdanów".