Łukaszenka przypomina Hiroszimę i straszy świat. "Mamy pociski i bomby"
Alaksandr Łukaszenka pochwalił się, że jego kraj zaczął otrzymywać rosyjską taktyczną broń jądrową. - Bomby są trzy razy potężniejsze niż te zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki - powiedział dyktator w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji. "Szalony karaluch grozi teraz światu bronią nuklearną" - skomentował białoruski serwis Nexta.
Dyktator Białorusi Alaksandr Łukaszenka poinformował we wtorek, że jego kraj zaczął otrzymywać rosyjską taktyczną broń nuklearną - podaje w środę rano Reuters.
Jak dodał Łukaszenka, część broni jest "trzykrotnie potężniejsza" niż bomby atomowe, które Stany Zjednoczone zrzuciły na Hiroszimę i Nagasaki w 1945 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Długa lista chorób? "Łukaszenka boi się narkozy"
- Mamy pociski i bomby, które otrzymaliśmy z Rosji - powiedział Łukaszenka w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji państwowej Rossija 1. - Bomby są trzy razy potężniejsze niż te zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki - stwierdził białoruski dyktator.
"Szalony karaluch grozi teraz także światu bronią nuklearną" - komentuje słowa dyktatora białoruski niezależny serwis Nexta. I dodaje, że zdaniem Łukaszenki, "jeśli taka broń zostanie użyta, zginie naraz około miliona ludzi".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Również we wtorek Łukaszenka stwierdził, że nie zawaha się użyć broni, jeśli jego kraj stanie w obliczu agresji. "Nie daj Boże, jeśli musiałbym dziś podjąć decyzję o użyciu tej broni, ale nie zawahałbym się, gdybyśmy mieli do czynienia z agresją" - powiedział Łukaszenka.
Rosyjska broń nuklearna na Białorusi
25 maja Łukaszenka informował, że rozpoczął się transfer taktycznej broni jądrowej z Rosji na Białoruś. Wcześniej Kreml zakomunikował, że podpisał z Mińskiem umowę o rozmieszczeniu broni atomowej na Białorusi.
Czytaj także:
Źródło: Reuters, Nexta
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski