Łukaszenka podniósł alarm. Stanowcza deklaracja
Mińsk obawiał się, że bunt Jewgienija Prigożyna obejmie także Białoruś? Alaksandr Łukaszenka poinformował, że w sobotę cała armia została postawiona w stan pełnej gotowości bojowej. Stwierdził także, że oglądanie sytuacji w Rosji było "bolesne".
27.06.2023 | aktual.: 27.06.2023 12:54
W piątek wieczorek Jewgienij Prigożyn ogłosił marsz na Moskwę w celu obalenia tamtejszych władz. W sobotę jednak założyciel grupy Wagnera wycofał się z tych planów. Kluczową rolę w wypracowaniu porozumienia między Moskwą a Prigożynem był Alaksandr Łukaszenka.
Komentarz białoruskiego dyktatora był więc bardzo wyczekiwany. Łukaszenka odniósł się do sprawy we wtorek, podczas spotkania z generałami i przedstawicielami resortów siłowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Białoruska armia postawiona w stan gotowości
- Nie będę ukrywał, to bolesne było, patrzeć na wydarzenia, które miały miejsce na południu Rosji - powiedział.
Stwierdził, że Białoruś podjęła pewne działania, gdyż "nasi uciekinierzy zaczęli się awanturować". Łukaszence najprawdopodobniej chodziło o deklarację partyzantów z pułku Kalinowskiego. Pułkownik Walery Sachaszczyk mówił o potrzebie "wykorzystania szansy" w celu "uratowania ojczyzny".
- Kiedy miały miejsce wydarzenia w Rosji, wydałem wszystkie rozkazy doprowadzenia armii do pełnej gotowości bojowej. Nikt, nawet na tych zasmarkanych kanałach Telegramu nie był przeciwko temu. Żadne rodziny, żadne żony, żadne dzieci, żadni krewni - nikt. Po południu armia, wszystkie siły zbrojne, w tym policja, siły specjalne zostały postawione w pełną gotowość bojową - mówił Łukaszenka.
Dyktator stwierdził, że w sprawie buntu wagnerowców i późniejszych negocjacji "nie ma bohaterów". - W żadnym wypadku nie róbcie ze mnie bohatera, ani ze mnie, ani z Putina, ani z Prigożyna. Przegapiliśmy sytuację, myśleliśmy, że się rozwiąże, ale się nie rozwiązało - mówił.
Łukaszenka stwierdził także, że "jeśli Rosja upadniemy, zostaniemy pod gruzami, wszyscy zginiemy". - Najgorsze jest to, że gdyby doszło do zamieszania, Zachód od razu by to wykorzystał - powiedział.
Ekspresowa rebelia Prigożyna
Wieczorem 23 czerwca założyciel grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn oskarżył rosyjskie Ministerstwo Obrony o atak na "tylne obozy" swoich bojowników i zapowiedział reakcję. W sobotę rano biznesmen powiedział, że jego bojownicy kontrolują obiekty wojskowe w Rostowie nad Donem i zmierzają w kierunku Moskwy.
Władimir Putin wygłosił potem orędzie, w którym nazwał wydarzenia zdradą. "Bunt" zakończył się, a Jewgienij Prigożyn zgodził się na wyjazd na Białoruś. We wtorek rano pod Mińskiem wylądował jego samolot.
Ciężkie uzbrojenie wagnerowców jest obecnie przejmowane przez rosyjską armię. Federalna Służba Bezpieczeństwa umorzyła z kolei śledztwo w sprawie zbrojnego buntu.
Czytaj więcej: