Baza wagnerowców na Białorusi. Prigożyn w drodze? "To może być pułapka Putina"
Obóz dla najemników z grupy Wagnera budowany jest w Osipowiczach nad Dnieprem, 200 kilometrów od granicy z Ukrainą. Ma pomieścić 8 tysięcy osób - poinformował niezależny portal rosyjski Wiorstka. Z kolei niezależni analitycy z Białorusi donoszą, że w ich kraju wylądował samolot z Jewgienijem Prigożynem na pokładzie. A ISW kwituje: Baza może być pułapką Putina.
27.06.2023 | aktual.: 27.06.2023 10:39
Obóz ma mieć powierzchnię 24 tysięcy metrów kwadratowych. Zostanie zbudowany w bardzo szybkim tempie. Według informatora Wiorstki osada ma być gotowa we wtorek przed południem.
Porozumienie o możliwości przeniesienia grupy Wagnera na Białoruś zawrzeć mieli w sobotę wieczorem przywódca wagnerowców Jewgienij Prigożyn i Alaksandr Łukaszenka.
W sobotę najemnicy Prigożyna zajęli sztab rosyjskiej armii w Rostowie nad Donem i rozpoczęli swój pochód na Moskwę, nazwany "marszem sprawiedliwości". Prigożyn jest od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego. Domagał się "przywrócenie sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wieczorem w sobotę Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem negocjacji białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z Putinem.
Wszystko też wskazuje na to, że we wtorek na Białoruś dotarł także sam szef najemników. Jak poinformowała grupa analityczna Białoruski Guyun, o poranku samolot z Prigożinem miał lądować na lotnisku w Mińsku, ale kilka w ostatniej chwili maszyna o numerze rejestracyjnym RA-02795 zmieniła kierunek na lotnisko wojskowe Machuliszcze.
W obwodzie mohylewskim na Białorusi powstaje baza dla wagnerowców
Według amerykańskiego Instytut Badań nad Wojną mohylewski obóz może być pułapką, jaką przygotowuje na wagnerowców Putin. ISW zauważa, że Osipowicze znajdują się 200 kilometrów od granicy białorusko-ukraińskiej, to stosowny dystans pozwalający na trzymanie niebezpiecznej armii z daleka, ale "na oku".
Eksperci mają obawy, że to miejsce nie będzie azylem, lecz lokalizacją, w której Putin będzie mógł najemników Prigożina separować i monitorować. ISW uważa, że Kreml może w dowolnej chwili, uważając ich za zdrajców, doprowadzić do rozprawienia się z niewygodnym przeciwnikiem.
"Członkowie grupy Wagnera na Białorusi raczej nie będą chronieni przed wnioskami o ekstradycję, jeśli Putin oskarży ich o zdradę" - uważa ISW. To znaczy, że przyszłość wagnerowców jest niejasna i może ona przestać istnieć jako "znacząca, jednolita formacja wojskowa".
Kreml może jednak zachować te oddziały jako siły wciąż przydatne do prowadzenia dochodowych komercyjnych przedsięwzięć w Afryce lub na Bliskim Wschodzie. Putin może też chcieć wcielić najemników do regularnej armii, delegując ich do "związanych z resortem obrony Rosji prywatnych organizacji wojskowych".
W poniedziałek wieczorem Władimir Putin zaproponował wagnerowcom trzy rozwiązania: Najemnicy mogą podpisywać kontrakty z rosyjskim MON, wyjechać na Białoruś lub "wrócić do rodzin".