Łukaszenka kłamał. "Jego wypowiedzi to zwykła bzdura"
"Z myśliwca Su-30 i śmigłowca Mi-24 nie doszło do wystrzelenia rakiety. Z tego wynika, że kolejne głośne wypowiedzi samozwańczego Łukaszenki to zwykła bzdura" - poinformował projekt "Biełaruski Hajun", zajmujący się monitorowaniem ruchu wojsk na Białorusi.
- Białoruskie siły obrony powietrznej zniszczyły w piątek nad terytorium kraju kilka celów, najprawdopodobniej dronów, wystrzelonych z Ukrainy – powiedział w sobotę samozwańczy prezydent Aleksandr Łukaszenka, cytowany przez białoruską agencję informacyjną BiełTA.
"Nie wykryto żadnych dronów"
Łukaszenka twierdził, że kilka celów naruszyło białoruską przestrzeń powietrzną w graniczącym z Rosją obwodzie mohylewskim, co - jak podkreślił - zmusiło władze do postawienia lotnictwa i sił obrony powietrznej w stan najwyższej gotowości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Rosjanie poczuli, że mają wojnę na swoim terytorium". Gen. Polko nie ma złudzeń
W niedzielę grupa zajmująca się monitorowaniem ruchu wojsk w kraju "Biełaruski Hajun" ogłosiła, że tego dnia "nie wykryto żadnych dronów" nad białoruską przestrzenią powietrzną.
"Wypowiedzi Łukaszenki to zwykła bzdura"
"Nie doszło do wystrzelenia rakiet z myśliwca SU-30 i śmigłowca Mi-24. Z tego wynika, że kolejne głośne wypowiedzi samozwańczego Łukaszenki to zwykła bzdura" - czytamy w komunikacie.
W związku z rzekomym naruszeniem przestrzeni powietrznej Białorusi do MSZ w Mińsku wezwano w sobotę charge d'affaires Ukrainy. Wcześniej białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka nakazał wzmocnić oddziały rozlokowane przy granicy z Ukrainą.
- Sytuacja na granicy z Białorusią jest pod kontrolą, nie obserwujemy ściągania przez stronę białoruską dodatkowych wojsk - poinformował z kolei w niedzielę rzecznik ukraińskiej straży granicznej Andrij Demczenko.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski