PolitykaŁukasz Zbonikowski odpowiada Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wydał mocne oświadczenie

Łukasz Zbonikowski odpowiada Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wydał mocne oświadczenie

Łukasz Zbonikowski odpowiada Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wydał mocne oświadczenie
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Sławomir Kamiński
Natalia Durman
20.09.2019 13:55, aktualizacja: 20.09.2019 15:10

"Módlmy się szczerzej i intensywniej za Pana Prezesa, bo przez nas, jego wyznawców, otrzymał tak ogromną władzę, że już nie rozróżnia, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem" - pisze były poseł PiS Łukasz Zbonikowski. To reakcja na krytykę, która wylała się na niego ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Partia usunęła go z listy członków za zarejestrowanie konkurencyjnego dla PiS komitetu do Senatu.

Łukasz Zbonikowski startuje do Senatu z listy Patriotów i Samorządowców (PiS). Twierdzi, że sam komitetu nie rejestrował i wykluczono go z pominięciem statutu partii. Złożył odwołanie.

Prezes Jarosław Kaczyński skrytykował jego działania podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości we Włocławku. - Rozmawiałem z nim, prosiłem, dawałem mu szansę. Trzeba przecież pozwolić ludziom wydźwignąć się. Nie skorzystał. Dzisiaj działa na zasadzie nadużycia. Pan Zbonikowski działa na korzyść naszych przeciwników, tych, którzy chcą, żeby Polska szła wstecz. Głos na pana Zbonikowskiego to głos przeciwko Prawu i Sprawiedliwości i przeciw Polsce - mówił Kaczyński.

Co na to Zbonikowski? Do słów prezesa odniósł się w opublikowanym na Facebooku oświadczeniu. "Nasz Pan Prezes przybył do naszego Włocławka. Miał szanse zachować się przyzwoicie względem mnie. Kolejny raz z tego nie skorzystał… Módlmy się szczerzej i intensywniej za Pana Prezesa, bo przez nas, jego wyznawców, otrzymał tak ogromną władzę, że już nie rozróżnia kto jest wrogiem, a kto przyjacielem" - pisze na wstępie Zbonikowski.

"Jak można nazywać niegodziwością fakt, że jakaś grupa naszych obywateli nazwała się 'Patrioci i Samorządowcy'? Gdzie to jest zakazane? Tym bardziej, że nazwa ani skrót nie jest przez nas używana ani eksponowana, a powstała jedynie z wymogu prawa wyborczego. Czy żyjemy już w tak wolnym i demokratycznym kraju, że zakazano używania wyrazów na 'P' i 'S'? Czy gdyby ci ludzie nazwali się 'Przeproś i Spadaj' też Pan grzmiał by, że to Wasza własność?" - pyta były poseł PiS.

"Ale najbardziej nie rozumiem jak tak wielka postać polskiej polityki, autorytet, mąż stanu zniża się do poziomu KŁAMSTWA wypowiedzianego publicznie i to w kontekście tak małej i nieistotnej postaci jak ja. Panie Prezesie, niestety nigdy Pan ze mną nie rozmawiał na temat mojego statusu w partii albo startu w wyborach, a tym bardziej nie 'PROSIŁ' czy dawał mi jakieś szanse albo propozycje! Wręcz przeciwnie, uniemożliwił je Pan mimo moich niezliczonych próśb o spotkanie i rozmowę! Wysyłałem maile z prośbami o wytyczne, a Pan je ignorował... Ja mogę pokazać swoje listy, a czy Pan może podzielić się jakąkolwiek swoją odpowiedzią? No chyba, że kazał Pan przekazać mi coś przez swoich współpracowników, a oni tego nie uczynili... (...) Nigdy nie zakazał mi pan starować w tegorocznych wyborach" - wskazuje Zbonikowski.

Jak podkreśla, "nie ma żalu do nikogo, że nie ma go na listach PiS-u". "Już w sierpniu mówiłem, że jest Pan twórcą i właścicielem PiS-u, więc może Pan robić co chce. Mam żal, że już kolejne wybory przyjeżdża Pan na moje rodzinne Kujawy i kłamie Pan na mój temat oraz dyskredytuje mnie - i to po 14 latach mojej służby dla Pana i wykonywania Pańskich poleceń! Celebruje Pan, i słusznie, swoją rodzinę, ale nie Pan za grosz sumienia w stosunku do uczuć rodzin innych ludzi! Proszę, nie kłamcie już na mój temat, żebym nie musiał mówić prawdy o Was!" - apeluje.

"Kim Wy się staliście?"

Zbonikowski przedstawia szczegółowo, jak - według niego - wyglądała chronologia zdarzeń. "W pierwszych dniach sierpnia bez ostrzeżenia zostałem usunięty z listy wyborczej (powiadomiliście o tym za pomocą 'propolskiego' 'Faktu'), 19 dni później bezprawnie i bezpodstawnie zostałem usunięty z partii (powiadomiliście za pomocą 'propolskiego' 'Faktu'), tydzień nie było reakcji na mój protest, ani pytanie co mam czynić. Jako już wolny i odepchnięty człowiek skorzystałem z moich praw wyborczych. Cóż jest niegodziwością?" - czytamy.

"Czemu się mnie tak boicie skoro, podobno jestem nic nie wartym i skompromitowanym politykiem? Dlaczego takie przerażenie wywołuje możliwość mojej weryfikacji przez społeczeństwo, oddanie się pod osąd ludzki, a nie partyjny? (...) Czy to już tylko próba znalezienia winnego i wyjaśnienia przegranej PiS-u w tym województwie?" - pyta były poseł PiS.

"Władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie! Ja jestem ciągle tym samym człowiekiem, w ogóle jestem człowiekiem, a kim Wy się staliście?" - podsumowuje.

Skandal obyczajowy

Przypomnijmy, to nie pierwsza afera wokół Łukasza Zbonikowskiego. Były poseł PiS był również bohaterem skandalu obyczajowego. Była żona zarzucała mu naruszenie nietykalności cielesnej i znęcanie się nad nią. Zarówno sąd Sąd Rejonowy w Chełmnie, jak i Sąd Najwyższy nie znalazły dowodów, które niezbicie potwierdzałyby oskarżenia kobiety. Polityk od początku utrzymywał, że to intryga, którą uknuła jego żona, z którą się rozwodzi.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (481)
Zobacz także