Ludwik Dorn: w Polsce nie zabija się już siekierą
Ze strony tych bandytów można się było spodziewać najgorszego, granatów, broni maszynowej. Wszystkiego, czym profesjonalny bandyta może dysponować. Sądzę, że posłowie będą życzyli sobie wiedzieć już po zakończeniu tej akcji (...) ilu było policjantów, którzy mieli zdejmować tych bandytów, czy byli oni wyposażeni w kamizelki kuloodporne, jakie było wsparcie, jaki był plan tej akcji i założenia tego planu - powiedział Ludwik Dorn (PiS), członek komisji administracji i spraw wewnętrznych.
Przemysław Barbrich: Policjant zabity, 15 rannych, prawdopodobnie zabitych też dwóch bandytów, to wszystko w Magdalence. Jest pan przerażony takim porankiem w Polsce?
Ludwik Dorn: Mieliśmy wydarzenia, które porażały. Polska już nie jest tym krajem, gdzie jeżeli dochodziło do zabójstw, to przy pomocy łomu czy siekiery. Od wielu lat jest tak, że profesjonalni bandyci wykazują się skrajną determinacją. Ja myślę, że należałoby w tej sprawie zacząć od tego, że najbliżsi przyjaciele zabitego policjanta powinni poczuć falę współczucia i solidarności, że powinniśmy być myślami z tymi funkcjonariuszami rannymi, którzy walczą o życie. Bo są tam ciężko ranni, których życie jest zagrożone. I powinien być tu jakiś odruch współczucia, wsparcia, że powinna być tego typu atmosfera. To jest ważne.
Przemysław Barbrich: Minister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Janik mówi tak, że nikt nie spodziewał się, że bandyci będą tak zdeterminowani, że w ruch pójdą granaty.
Ludwik Dorn: Sytuacja jest gorąca. Ani opinia publiczna, ani posłowie, ani komisja jeszcze nie wie, bo nie może wiedzieć, to przecież zaczęło się w nocy. Ja tutaj się trochę panu ministrowi dziwię. Proszę tego nie odbierać jako krytykę, bo na krytykę ocen jest jeszcze za wcześnie. Tutaj trzeba być skrajnie odpowiedzialnym i powściągliwym w słowach. Ale akurat ci ludzie, ci bandyci, bo to są ci podejrzani, sprawcy zabójstwa w Parolach wykazali się już skrajną determinacją. To znaczy rok temu wydali regularną bitwę policji. I ze strony tych bandytów można się było spodziewać najgorszego, granatów, broni maszynowej. Wszystkiego, czym profesjonalny bandyta może dysponować. Ja sądzę, że posłowie będą życzyli sobie wiedzieć już po zakończeniu tej akcji, na spokojnie, informacji - ilu było policjantów, którzy mieli zdejmować tych bandytów, czy byli oni wyposażeni w kamizelki kuloodporne, jakie było wsparcie, jaki był plan tej akcji i założenia tego planu. Bo zawsze się powinno planować według najczarniejszego
scenariusza.
Przemysław Barbrich: Ale pan poseł mówi o technice, a pytanie można by postawić takie, czy to, że można zabić komendanta głównego policji generała Papałę i tyle czasu upływa, i dalej nie wiadomo, kto tak naprawdę jest tym zabójcą. Że mija od czasu strzelaniny w Parolach tyle czasu i dalej nie wiadomo, co tak naprawdę się tam wydarzyło i kto strzelał. To nie jest wyraźny sygnał dla bandytów i zachęta dla nich, że trzeba być radykalnym i stanowczym, bo policja boi się bandytów po prostu?
Ludwik Dorn: Po pierwsze pan pomieszał dwie sprawy. W wypadku zamordowania generała Papały mieliśmy do czynienia z akcją przestępczości zorganizowanej, być może tego typu przestępczości zorganizowanej, których odnogi wiodą w bardzo wysokie kręgi polityczne...
Przemysław Barbrich: Ale nie ma dla bandytów panie pośle lepszej zachęty, niż to, że ginie komendant główny policji i nic się w tej sprawie nie dzieje. I koalicja ani jedna, ani druga nie daje sobie rady.
Ludwik Dorn: To nie jest kwestia tej, czy drugiej koalicji, ale przynajmniej były różnice w woli politycznej jeśli chodzi o rozwojowe traktowanie sprawy i uwzględnianie takich, czy innych wątków. Ja przypomnę, że to za obecnie rządzącej koalicji wbrew opinii sądu prokuratura wypuściła Edwarda M., który parę godzin po wyjściu z aresztu bawił się na przyjęciu, na którym była obecna elita MSW i UOP. Także proszę tutaj nie mówić, że i jedna, i druga koalicja. To nie jest tak, że wykrycie sprawców, tutaj niezbędnym czynnikiem jest wola polityczna. Ale poza tym jest jeszcze śledztwo. To nie jest tak, że sami wykonawcy, cyngle i ich zleceniodawcy, przechadzają się z nalepką na czole "Jestem zleceniodawcą morderstwa na komendancie głównym policji, czy macie wolę polityczną mnie aresztować?" Na ogół zacierają za sobą ślady. Powtarzam. Jest istotna różnica między wolą polityczną pełnego wyjaśnienia sprawy pod rządami poprzednimi, a pod rządami tymi. Natomiast jeśli o kwestię najpierw wydarzeń w Parolach, a teraz w
Magdalence, to przynajmniej z tej wiedzy, którą ja dysponuję i żeby było jasne. To nie jest wiedza większa, niż dziennikarzy, którzy zajmowali się tą sprawą. I ja tutaj żadnych podtekstów nie odnotowałem. Po prostu było tak, że w przypadku Paroli policja została zaskoczona. (Polskie Radio/mk)