Lubuskie. Dwóch nastolatków zginęło w wypadku. Jaguar mógł należeć do rodziców jednego z nich
Pojawiają się kolejne doniesienia dotyczące tragedii jaka miała miejsce na drodze pod Świebodzinem. 1 stycznia doszło tam do wypadku, w którym zginęło dwóch nastolatków - 15- i 17-latek. Według nieoficjalnych doniesień Jaguar, którym się poruszali należał do rodziców młodszego z chłopców.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że 15-latek mógł jeździć samochodem rodziców już wcześniej. Mają o tym świadczyć nagrania, którą są już w rękach śledczych. Wciąż jednak nie wiadomo, który z chłopców kierował pojazdem w chwili wypadku.
Na opublikowanych przez straż pożarną zdjęciach widać, że Jaguar po uderzeniu w drzewo był doszczętnie zniszczony. Wskazówka prędkościomierza miała zatrzymać się na 170 km/h.
Na miejsce wysłano trzy zastępy Państwowej Straży Pożarnej i jeden pojazd z miejscowej OSP.
- Dwie osoby, które podróżowały autem wypadły z niego i poniosły śmierć na miejscu. Doszło również do zapalenia się pojazdu - mówił w rozmowie z "Gazetą Lubuską" asp. Marcin Ruciński, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Świebodzinie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: HIMARS-y zmiażdżyły bazę żołnierzy Putina. Kadyrowcy pokazali nagranie
Tragedia pod Świebodzinem. Nie żyje dwóch nastolatków
Prokuratura czeka teraz na wyniki sekcji zwłok, które mają dać odpowiedź na pytanie, czy w momencie tragedii chłopcy znajdowali się pod wpływem środków odurzających. Ma też zostać powołany biegły z zakresu ruchu drogowego, którego zadaniem będzie ustalenie dokładnych przyczyn wypadku.
- Będzie też wyjaśniana kwestia tego, czy 15-latek zabrał kluczyki za zgodą rodziców czy nie - powiedziała polsatnews.pl Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Przeczytaj też:
Źródło: polsatnews.pl /"Gazeta Lubuska"