Lubińska nie stawiła się w sądzie
Sąd Rejonowy w Szczecinie odroczył rozprawę z powództwa szczecińskiego stoczniowca w procesie o zniesławienie przeciwko minister finansów Teresie Lubińskiej. Lubińska nie stawiła się w sądzie.
30.11.2005 | aktual.: 30.11.2005 11:52
Środowa rozprawa miała być drugą w procesie. Stoczniowiec ze Stoczni Szczecińskiej Nowa Zbigniew Wysocki oskarżył Lubińską o to, że w lipcu ubiegłego roku nazwała go "esbekiem".
Jak powiedział prowadzący sprawę sędzia, do sądu wpłynęło usprawiedliwienie od minister Lubińskiej. Jak wyjaśniła, obowiązki państwowe nie pozwoliły jej na przyjazd do Szczecina; tego dnia rząd składa w Sejmie autopoprawkę do budżetu państwa na 2006 r.
Pełnomocnik minister Marek Mikołajczyk wnosił przed sądem o odroczenie procesu do połowy lutego. Jak podkreślił, wówczas mają być zakończone prace nad budżetem w parlamencie.
Na ten termin nie zgadzał się Wysocki. Zaznaczył, że w prokuraturze toczy się postępowanie w sprawie doniesienia Lubińskiej przeciwko niemu i "chodzi o to, by się ono zakończyło przed kolejną rozprawą".
Obecnie w tym postępowaniu pan Wysocki nie jest oskarżony, występuje jako świadek - przypomniał Mikołajczyk. W interesie pana Wysockiego jest też, aby ten budżet powstał, choć raczej nie może on liczyć na "becikowe" - dodał. Podkreślał, że jego klientka nie bagatelizuje ani nie ignoruje postępowania przed szczecińskim sądem, ale chciałaby, by proces nie kolidował z jej obowiązkami wobec państwa. Ostatecznie sąd ustalił datę następnej rozprawy na 16 stycznia 2006 roku.
Wcześniej stoczniowiec złożył wniosek, by sąd wystąpił do TVP o nagrania telewizyjne ze spotkania w stoczni z udziałem Lubińskiej, które mogą okazać się dowodem w sprawie.
Spór miedzy Wysockim a Lubińską trwa od lipca ubiegłego roku. Według stoczniowca, działacza Komitetu Protestacyjnego Stoczniowców, podczas konferencji poświęconej problemom Stoczni Szczecińskiej Nowa, wówczas jeszcze radna Szczecina miała, jakoby po wymianie zdań z Wysockim, powiedzieć: Odejdź, esbeku! Kto ci za to zapłacił?. Lubińska zaś twierdzi, że stoczniowiec jej groził i złożyła doniesienie do prokuratury, że była przez Wysockiego zastraszana.
Wysocki żąda publicznych przeprosin. Pierwsza rozprawa w tej sprawie odbyła się pod koniec października. Strony nie poszły na ugodę. Sąd miał przesłuchać pozwaną oraz świadków obu stron.