ŚwiatLPR: zdrada i hańba na szczycie

LPR: zdrada i hańba na szczycie

Dzień przyjęcia Traktatu Konstytucyjnego to
dzień hańby i zdrady - oświadczył lider LPR Roman Giertych na konferencji prasowej.

19.06.2004 | aktual.: 19.06.2004 12:54

Giertych zapowiedział, że jedną z pierwszych decyzji po wyborach do parlamentu krajowego, jaką podejmie Liga, będzie skierowanie do Trybunału Stanu wniosku o pociągnięcie do odpowiedzialności premiera Marka Belki. Według posła Ligi, dokument zaakceptowany przez premiera oddaje suwerenność Polski pod kierownictwo biurokracji zarządzanej przez Niemców i Francuzów.

LPR zrobi wszystko, by ten dokument nie został przyjęty - podkreślił polityk Ligi. Od dziś organizujemy komitety na rzecz przeprowadzenia referendum w sprawie Traktatu i mamy nadzieję, że Polacy go odrzucą - dodał Roman Giertych.

Giertych ocenił, że zdrady interesu narodowego, porównywalne do przyjęcia unijnej konstytucji, Polska przeżywała tylko kilka razy w historii. Taką hańbę przeżywaliśmy w przypadku słynnej zdrady w czasach potopu szwedzkiego, gdy zdrajcy Janusz Radziwiłł, czy Bogusław Radziwiłł sprzedali interesy Polski Szwedom; była też zdrada targowicy, gdy Franciszek Ksawery Branicki, czy Seweryn Rzewuski zdecydowali się współpracować z wrogiem i doprowadzić do obalenia Konstytucji 3 maja. Belka i prezydent Aleksander Kwaśniewski stanęli w gronie tych zdrajców Polski - ocenił Giertych.

Jego zdaniem, Belka złamał polską ustawę zasadniczą, ponieważ zdecydował się na przyjęcie dokumentu, który w dwóch fragmentach jest całkowicie sprzeczny z Konstytucją RP. To zapisy o nadrzędności prawa unijnego nad polskim i nadrzędności sądów unijnych nad polskimi - podkreślił Giertych. Dodał, że premier zostanie pociągnięty także do odpowiedzialności karnej za przekroczenie uprawnień. "Nie jest tak, że premier ma prawo podpisać każdą umowę międzynarodową - umowy sprzeczne z konstytucją nie mogą być przez nikogo podpisane - uzasadniał polityk LPR.

Odniósł się również do warunków wynegocjowanych przez delegację polską. Według Giertycha, ostateczny system przeliczania głosów oznacza, że Polska nie będzie miała żadnego wpływu na funkcjonowanie Unii, a system ważenia głosów jest dla nas skrajnie niekorzystny.

Zgodnie z Traktatem, podejmowanie decyzji w Radzie UE odbywać się będzie podwójną większością państw i obywateli, zdefiniowaną jako co najmniej 55% państw (nie mniej niż 15) reprezentujących co najmniej 65% liczby ludności. Do zablokowania decyzji potrzeba więc będzie ponad 45% państw lub 35% ludności zamieszkującej co najmniej cztery państwa. Polska wywalczyła "hamulec bezpieczeństwa", umożliwiający odwlekanie decyzji przez "rozsądny czas" przez państwa zamieszkałe przez co najmniej 26,25% unijnej ludności.

Eurodeputowany LPR Wojciech Wierzejski przypomniał także, że Belka nie wynegocjował odwołania do chrześcijaństwa w preambule do Traktatu. W tej konstytucji jest miejsce na różne wartości; jest mowa o braterstwie, wolności, tolerancji, czy równouprawnieniu, a nie ma miejsca dla pana Boga i wartości chrześcijańskich - zauważył. Jak ocenił, również z tego względu unijna konstytucja jest nie do przyjęcia przez naród polski.

Giertych zasugerował, że motywem zgody na przyjęcie Traktatu przez polską delegację była chęć uniknięcia odpowiedzialności przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Grupa quasi mafii, która rządzi krajem od kilku lat, na wszystkie sposoby próbuje utrzymać pozycję. Wie, że przegra wybory i osłabia pozycję polskiego Sejmu, prawa i rządu, by móc się schronić pod płaszczykiem UE - wywnioskował Giertych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)