Loty Kuchcińskiego. Nieoficjalnie: Miał latać do Huwnik więcej niż kilka razy
Według ustaleń WP, Marek Kuchciński w trakcie pełnienia funkcji marszałka Sejmu latał znacznie częściej na trasie Warszawa – Huwniki, aniżeli wynika z oficjalnych danych podanych przez Kancelarię Sejmu. Informacje o lotach marszałka miały trafić ok. dwa lata temu do kierownictwa CBA, ale szefowie Biura nie zajęli się tematem, uznając, że nie podlega to pod przepisy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym.
Kuchciński lądował w Huwnikach na lądowisku Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Podróżował na pokładzie wojskowego śmigłowca "Sokół".
Według ustaleń WP, śmigłowiec z marszałkiem pojawiał się znacznie częściej niż wynika to z zestawienia Kancelarii Sejmu. Zamieszczono tam siedem połączeń na trasie Warszawa – Huwniki – Warszawa.
- Przylatywał tam znacznie częściej, lądowisko traktował jak "swoje". Proszę sprawdzić dziennik dyżurny na lotnisku. Tam muszą być wzmianki o godzinach lądowania śmigłowca Sokół. W dzienniku muszą być odnotowane starty i dyżury funkcjonariuszy Bieszczadzkiej Straży Granicznej, którzy zapisywali loty marszałka Sejmu. Nagłe i pilne loty Kuchcińskiego były realizowane właśnie śmigłowcem do Huwnik - mówi nam pracujący na Podkarpaciu funkcjonariusz jednej ze służb.
Jego zdaniem zdarzały się również sytuacje, że po przylocie polityka na pokład mieli być zabierani znajomi marszałka. A maszyna miała być używana do "oblotów” po Bieszczadach. Po Kuchcińskiego miał też być wysłany na podrzeszowskie lotnisko w Jasionce śmigłowiec Straży Granicznej. Miał go stamtąd odebrać i przewieźć do Huwnik.
- Każdorazowo też, przed przylotem marszałka czekał na niego samochód SOP, który zawoził go na działkę albo do domu – dodaje nasz informator.
O loty marszałka do Huwnik, a także o ewentualne wykorzystywanie maszyny SG zapytaliśmy Bieszczadzką Straż Graniczną.
- Informuję, iż lądowisko w Huwnikach, jak również obecny tam IV Wydział Lotniczy SG znajduje się w strukturze organizacyjnej Zarządu Granicznego Komendy Głównej SG. Na rzecz Bieszczadzkiego Oddziału SG funkcjonariusze – piloci realizują jedynie zadania służbowe w ochronie granicy państwowej – poinformowała Wirtualną Polskę mjr SG Elżbieta Pikor, rzecznik prasowy Bieszczadzkiego Oddział Straży Granicznej w Przemyślu.
Na pytania o liczbę lotów marszałka z lądowiska w Huwnikach, a także o nadanie statusu HEAD podróżom marszałka - odpowiedzi nie uzyskaliśmy.
Kancelaria Sejmu, do czasu publikacji, również nie odpisała nam na nasze pytania. Tu również pytaliśmy o szczegóły lotów do Huwnik.
Jak wynika z oficjalnego zestawienia lotów marszałka, polityk leciał do Huwnik, a później do Warszawy: we wrześniu 2016, w listopadzie 2016, w czerwcu i w sierpniu ubiegłego roku. Według naszego informatora, marszałek pojawiał się jednak śmigłowcem na lądowisku Straży Granicznej znacznie częściej.
Agenci CBA wiedzieli
Według ustaleń Wirtualnej Polski, informacje o lotach marszałka do Huwnik posiadali m.in. funkcjonariusze CBA wysłani do zbadania tzw. afery podkarpackiej. Informowali o tym swoich przełożonych, ale ci uznali, że jakiekolwiek działania w tym kierunku nie mieszczą się w ramach przepisów ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Zgodnie z przepisami to Najwyższa Izba Kontroli jest upoważniona do kontroli takich lotów. Nie wiadomo, co z informacjami na temat lotów zrobiło kierownictwo Biura. Sądząc po ilości kolejnych lotów - raczej nic.
Zdaniem "Rzeczpospolitej” z dokumentacją na temat lotów polityka może być kłopot. Podmiot, który realizował loty marszałka czyli Baza Lotnictwa Transportowego, ma nie posiadać dokumentów sprzed marca 2018 r. Miały zostać zniszczone. – Oczywiście zapytaliśmy, dlaczego, na podstawie jakich przepisów? Okazało się, że taki okres przyjęto w dowództwie – mówił "Rzeczpospolitej” poseł PO Marcin Kierwiński, który zajmuje się lotami Kuchcińskiego.
Tym informacjom zaprzeczał Andrzej Grzegrzółka, dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu. - Nie doszło do zniszczenia dokumentów dotyczących lotów marszałka Marka Kuchcińskiego. Zapewniam, że komplet dokumentów w tej sprawie za bieżącą kadencję jest dostępny w Kancelarii Sejmu – mówił Grzegrzółka na konferencji.
Ze śmigłowca Sokół Kuchciński korzystał również w podróży do Rzeszowa. Według onet.pl, od marca 2018 r. do maja 2019 r. w taki sposób podróżował 49 razy. Z kolei TVN 24 obliczył, że Marek Kuchciński w ciągu 16 miesięcy korzystał z wojskowego śmigłowca 59 razy. Godzina lotu tej maszyny kosztuje 16 tys. 529 zł i 82 gr. Daje to kwotę grubo ponad milion złotych (tylko w okresie 16 miesięcy).
Ludzie Kuchcińskiego w Straży Granicznej
Jednym z argumentów przemawiających za lądowiskiem w Huwnikach jest bliskość do domu marszałka, który mieszka w Przemyślu. To raptem 20 km i ok. 20 minut jazdy. Z kolei z lotniska w podrzeszowskiej Jasionce do domu jedzie ok. godziny.
Nasi informatorzy zwracają nam uwagę również na bardzo dobre relacje Kuchcińskiego z kierownictwem Straży Granicznej oraz bieszczadzkim oddziałem Straży Granicznej. Obecny szef SG komendant Tomasz Praga pochodzi z Przemyśla, rodzinnej miejscowości Kuchcińskiego i jest uważany za jego bardzo bliskiego i zaufanego człowieka marszałka. W maju br. Praga w wieku 49 lat dostał drugą "gwiazdkę” generalską. Nieoficjalnie, mocno lobbował za tym właśnie Kuchciński.
Z kolei w maju 2017 roku Bieszczadzki Oddział SG uhonorował polityka PiS odznaką pamiątkową.
Kuchciński miał również zaangażować się w 2005 roku w budowę lądowiska w Huwnikach. Inwestycja kosztowała 5,2 mln zł, oddano ją do użytku w listopadzie następnego roku. W tamtym okresie rządził PiS, a Kuchciński był szefem sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji.
Przeprosiny marszałka
Dopiero po kilkunastu dniach od wybuchu afery polityk przeprosił za wykorzystywanie rządowych samolotów do podróży z rodziną.
- Mam świadomość, że opinia publiczna negatywnie ocenia takie postępowania, dlatego pragnę wszystkich, którzy poczuli się urażeni, przeprosić. Jednocześnie chciałbym zdecydowanie stwierdzić, że działałem zgodnie z prawem. Dane o tych lotach są dostępne w kilku instytucjach. Towarzyszenie mi przez członków rodziny nie podwyższało w żadnym przypadku kosztów lotów – mówił w poniedziałek w Sejmie. Jego zdaniem, duża liczba lotów była związana z modelem pracy, który przyjął.
Według oficjalnych danych z Kancelarii Sejmu, od 17 marca 2016 do 22 lipca 2019 roku marszałek wykonał 85 lotów rządowym samolotem. Większość na trasie Warszawa - Rzeszów - Warszawa. Początkowo wpłacił 15 tys. zł na cele charytatywne, w poniedziałek zapowiedział wpłatę 28 tys. zł za lot swojej żony.
Z kolei, jak wyliczył onet.pl, ponad 100 lotów rządowymi maszynami marszałka Sejmu - tylko w okresie marzec 2018/maj 2019 - kosztowało podatników ok. 4 mln zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl