LOT bezpieczny dla... terrorystów
Nasi posłowie i ministerialni urzędnicy napisali prawo dobre dla Al-Kaidy, alarmuje "Życie Warszawy" i dodaje, że w wojnie z terrorystami strzeliliśmy sobie samobója. Oto bowiem wojsko może zestrzelić porwany samolot pasażerski, ale tylko obcy. Polski w świetle prawa jest nietykalny.
Przepisy umożliwiające zestrzelenie samolotu opanowanego przez terrorystów obowiązują od połowy stycznia br. To bubel prawny, na który zwrócił uwagę Rzecznik Praw Obywatelskich. 17 lutego prof. Andrzej Zoll wystosował do premiera pismo, w którym przedstawił swoje wątpliwości. Zastrzeżenia RPO sprowadzają się do tego, że obrona powietrzna może zestrzelić tylko obcą maszynę.
Gdyby terroryści porwali polski samolot, nasi piloci wojskowi mogliby mu najwyżej pomachać chusteczką. Wynika to z niespójności czterech znowelizowanych w lipcu ub.r. ustaw (o ochronie granicy, Straży Granicznej, zasadach pobytu obcych wojsk na terytorium RP i Prawie Lotniczym).
Decyzję o zestrzeleniu opanowanej przez terrorystów maszyny może podjąć minister obrony lub dowódca Polskich Sił Powietrznych. Jeśli rozkażą zniszczyć samolot z polskimi znakami rejestracyjnymi, będzie grozić im sąd. - W takim wypadku na pewno zostałoby wszczęte postępowanie, które mogłoby skutkować odpowiedzialnością konstytucyjną lub karną, uważa zastępca dyrektora Biura RPO Kazimierz Nalaskowski. To opinia wybitnego prawnika, byłego dyrektora departamentu prawnego MON.
- MON nie podziela opinii jakoby obowiązujące przepisy dotyczące zwalczania zagrożeń atakami terrorystycznymi z powietrza były niespójne i uniemożliwiały zestrzelenie samolotów krajowych, odnosząc się wyłącznie do samolotów obcych - odpiera zarzuty dyrektor Centrum Informacyjnego MON płk Piotr Pertek. (PAP)
Więcej: rel="nofollow">Życie Warszawy - LOT bezpieczny dla terrorystówŻycie Warszawy - LOT bezpieczny dla terrorystów