Łódzki pucybut w Warszawie
Jak podaje "Express Ilustrowany", łódzki pucybut Tomasz Cieślak porzucił ulicę Piotrkowską dla warszawskiej Starówki. Teraz, za lepsze pieniądze, czyści buty turystów z całego świata.
11.07.2005 | aktual.: 11.07.2005 07:34
Marzy mi się kariera od pucybuta do milionera - przyznaje z uśmiechem pan Tomasz. A na Piotrkowskiej nie zarabiałem najlepiej, dlatego musiałem się wyprowadzić do stolicy - mówi "Expressowi Ilustrowanemu".
Cieślak przez rok pucował buty w Łodzi. Można go było spotkać przed hotelem Grand, od czasu do czasu rozstawiał swój kram przy ławeczce Tuwima albo w jednym z hipermarketów. Był zapraszany na różne imprezy jako atrakcja wieczoru. Ale jak mówi, zarabiał niewiele - pisze dziennik.
W Warszawie też jestem zapraszany na różne bankiety, przyjęcia, spotkania partii i dostaję za to więcej pieniędzy - przyznaje pucybut. Ostatnio wyczyściłem buty Andrzejowi Lepperowi, wcześniej Ryszardowi KaliszowiKaliszowi - chwali się gazecie.
Na warszawskiej Starówce Tomasz Cieślak pojawia się wczesnym rankiem. Czasami pracę kończy dopiero po północy. Na brak klientów nie może narzekać. Na Piotrkowskiej były dni, że nie zarobiłem ani złotówki, w Warszawie czyszczę kilkadziesiąt par butów dziennie, a zadowolony klient potrafi dać za usługę nawet 50 złotych - zdradza "Expressowi Ilustrowanemu" Tomasz Cieślak.
Pucybut ma wiele planów na przyszłość. Wpadł nawet na pomysł, by kandydować na prezydenta kraju. Obok swojego kramu postawił tablicę z napisem "kandydat na prezydenta". Ostatecznie stwierdził, że woli wykonywać swoją dotychczasową pracę. Ale osobistym pucybutem prezydenta mógłbym być! - śmieje się emigrant i dodaje, że o powrocie do Łodzi na razie nie myśli - czytamy w "Expressie Ilustrowanym". (PAP)