Koszmarna zawartość zamrażarki. Dopadli kata z Arizony
Prawie dwieście martwych królików, ptaków, psów i innych okazów fauny, zamroził w daleki od humanitaryzmu sposób mieszkaniec Arizony. Zwierzęta wkładał do zamrażarki w garażu wtedy, gdy jeszcze żyły. Został aresztowany za szczególne okrucieństwo. Przyznał się do winy.
Do odkrycia zamrażarki pełnej mrożonych zwierząt doszło w hrabstwie Mohave. Stało się to podczas sprzątania posesji przez właściciela domu w Golden Valley w zachodniej Arizonie.
Nieruchomość wynajmował przez jakiś czas 43-letni Michael Patrick Turland. Inspiracją do porządków po jego wyprowadzce wraz z rodziną była skarga sąsiadki. Kobieta przyszła do dawnego mieszkania Turlanda, bo zdenerwowało ją, że mężczyzna nie oddał w terminie węży wypożyczonych z jej hodowli.
Nieszczęsne stworzenia, zamiast przydać się do reprodukcji, trafiły do zamrażarki pełnej już przedstawicieli innych gatunków. Mężczyzna musiał czerpać satysfakcję z zadawania cierpienia słabszym od siebie stworzeniom.
Lodówka pełna cierpienia. Zamrażał zwierzęta żywcem
Wśród zamrożonych zwierząt znalazły się psy, żółwie, jaszczurki, ptaki, węże, myszy, szczury i króliki. - Wyglądało na to, że wiele zwierząt zostało zamrożonych żywcem. Wskazywało na to ułożenie ich ciała - poinformowało biuro szeryfa. Jak podaje "Guardian", Turland został aresztowany. Podczas przesłuchania przyznał się do umieszczenia niektórych zwierząt w zamrażarce, gdy jeszcze żyły.
Amerykanin odpowie przed sądem za szczególne okrucieństwo wobec zwierząt. Przechowywanie ich w lodówce przestępstwem nie jest, ale zabijanie poprzez zamrażanie kwalifikuje się jak każdy rodzaj niehumanitarnego traktowania istot żywych. W polskim prawie za takie przestępstwo grozi do 3 lat więzienia.