"Kłusownik sukulentów". Dopadli największego przemytnika roślin na świecie
Obywatel Korei Południowej stanął przed sądem USA w Kalifornii za przemyt do swojej ojczyzny ogromnych ilości chronionych w Ameryce roślin. Według amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości winą Koreańczyka jest kłusownictwo. Odpowie za nie tak, jakby polował na rzadkie, objęte ochroną zwierzęta.
Byungsu Kim ma 46 lat i dwa ostatnie lata spędził w więzieniu. Ostatnio przebywał w Santa Ana w Kalifornii. Trafił tu za międzynarodowy handel roślinami doniczkowymi - towar, jaki wysyłał do Korei Południowej, pochodził z kradzieży w kalifornijskich parkach stanowych. Mężczyzna pozyskał w ten sposób tysiące dzikich roślin Dudleya, rzadkich sukulentów zagrożonych wyginięciem. Teraz stanął przed sądem.
- Wszystko wydarzyło się z powodu mojego braku wiedzy - powiedział Kim sędziemu przez tłumacza. Jak wyjaśnia "The Guardian" oskarżony z trudem zeznawał podczas rozprawy prowadzonej na platformie online, bo w wyniku napaści, dokonanej przez innego więźnia, ma zranioną szczękę.
- Gdybym wiedział trochę więcej o Ameryce, gdybym wiedział trochę więcej o prawach w Ameryce, nie popełniłbym tego głupiego wykroczenia - zarzeka się kłusownik. Amerykańscy prokuratorzy tę linię obrony uznali jednak za niepoważną. Zbrodnie Kima, jak argumentuje oskarżyciel, nie były motywowane niewiedzą i ignorancją, lecz "nienasyconą chciwością".
Kim nie wykazywał początkowo żadnej skruchy. Gdy wiedział już, że prawo depcze mu po piętach, a policja zatrzymała jego paszport, poszedł do ambasady Korei Południowej w Los Angeles i poprosił o nowy dokument. Potem uciekł przed federalnymi pieszo z USA do Meksyku w 2019 roku. Stamtąd poleciał do Chin, a potem z powrotem do Korei Południowej.
Pięć miesięcy później znów wyruszył po rośliny. Śledczy z RPA przyłapali go na nielegalnym zbieraniu ponad 2000 rzadkich sukulentów Conophytum, w tym jednego ponad 250-letniego i kilkudziesięciu mających ponad sto lat. Kim przyznał się do winy w RPA i zapłacił wysoką grzywnę. Został wydany do USA w październiku 2020 roku.
Kłusownik sukulentów odpowie za zbrodnie przeciwko naturze
Prokuratorzy nie potrafią doprecyzować, ile roślin padło jego ofiarą. W USA był ponad 50 razy, a przypuszczalnie wtedy też mógł dopuszczać się takiego przestępstwa. Na podstawie danych eksportowych można jedynie oszacować w przybliżeniu, że od 2013 roku Koreańczyk mógł zabrać z amerykańskich parków przyrodniczych ponad 120 tys. dzikich roślin. Media określają go mianem "największego przemytnika roślin na świecie".
Gatunek flory, w jakim specjalizował się Koreańczyk - rośliny Dudleya - określane są jako "żyjące wiecznie". Tak określali je dziewiętnastowieczni europejscy przyrodnicy, którzy byli zszokowani, że próbki tej rośliny po wielomiesięcznych podróżach oceanicznych są w doskonałym stanie. Roślina Dudleya nie mnoży się w uprawie domowej, nie da się wytworzyć jej sadzonek i poszerzać hodowli.
Sprawa przyciągnęła uwagę mediów. Mężczyzna dostarczał bowiem na chłonny rynek południowokoreański modną i pożądaną tam roślinkę. Zarobił na tym więcej niż 600 tys. dolarów.
Jego amerykański obrońca Jeremy Lessem twierdził, że klient chciał zarobić na opłacenie edukacji swoich dwóch córeczek. Jednak prokuratorzy amerykańscy zażądali, aby Kim został skazany na trzy lata więzienia, by odstraszać od podobnych przestępstw innych przemytników.