Panie premierze, a jak pan ocenia działania polskiego rządu w kontekście walki z pandemią? Mamy coraz gorszą sytuację, zbliża
się Wielkanoc, a główny doradca premiera w sprawie koronawirusa właśnie nie wyklucza, że będzie zamknięcie kraju i zakaz przemieszczania się przed
Wielkanocą.
No cóż, to jest dowód na to, że dotychczasowe środki zaradcze i techniki,
które zostały zastosowane, nie
były właściwe. Niech pan zauważy, że zaczynają
biznesmeni, przedsiębiorcy ogłaszać, że
właśnie wygrali w sądach z rządem,
dlatego że podstawa
prawna
tych wszystkich decyzji o lockdownie była
przez sąd obalana.
To się na pewno nasili. Ale to się bierze stąd, że sąd nie chciał - przepraszam -
rząd nie chciał użyć
jednego ze stanów nadzwyczajnych.
I gdyby wtedy rząd
to uczynił, to
mielibyśmy, jak sądzę, zupełnie inną sytuację.
To znów skorzystam z wyjątkowej okazji, że goszczę byłego premiera. Gdyby pan był
dzisiaj premierem, dokładnie w tej sytuacji pandemicznej, w jakiej się znajdujemy, jaka by była pana decyzja? Twardy, pełny lockdown,
odmrażanie gospodarki w reżimie sanitarnym - co by pan postanowił, panie premierze?
Postarałbym się porozumieć z opozycją i szedłbym w kierunku ogłoszenia stanu
nadzwyczajnego. Tym bardziej, że opozycja się tego domagała.
To znaczy oczywiście różne restrykcje
w stosunku do obywateli, w stosunku do przemysłu i tak dalej, ale
to też jest szansa na to, byłaby szansa na to, że w ciągu dwóch, trzech, czterech
tygodni tą pandemię się zdławi. A tak to ona ma w Polsce taki charakter
pełzający. Obywatele
nie chcą chodzić w maskach, obywatele spotykają się na różnych masowych imprezach.
Policja raz interweniuje, raz nie. Jak
kibice robią manifestację pod stadionem Legii, to
policja nie interweniuje. Jak kobiety maszerują po warszawskich
ulicach pod hasłami Strajku Kobiet, to policja bardzo chętnie interweniuje.
Pewnie policja kobiet się nie boi, a kibiców
się boi, prawda. I to wszystko składa się na taki obraz, że mamy wręcz
zatrważające
tempo rosnących zakażeń. Do tego jeszcze dochodzi
to, że liczba
osób testowanych jest w dalszym ciągu mała.
I w sumie to się wszystko sprowadza do sytuacji, w której bezradny rząd będzie podejmować
takie decyzje trochę na ślepo. Dzisiaj
tak, pojutrze inaczej. To wszystko jest, wie pan, bardzo niepokojące.