ŚwiatLitwini nic nie wiedzą o filii białostockiego uniwersytetu w Wilnie

Litwini nic nie wiedzą o filii białostockiego uniwersytetu w Wilnie

Władze litewskiego ministerstwa oświaty nic nie
wiedzą o planowanym przez Uniwersytet w Białymstoku otwarciu filii
uczelni w Wilnie - pisze na pierwszej stronie dziennik "Lietuvos Żinios" w publikacji "Polski uniwersytet wycelował w Wilno".

03.04.2006 | aktual.: 03.04.2006 14:16

Białostocka uczelnia poinformowała o swoich planach 28 marca 2006 r. Według władz uniwersytetu, do otwarcia filii potrzebna jest jeszcze tylko zgoda ministerstwa oświaty Litwy oraz ustalenia w sprawie lokalizacji. Prorektor ds. dydaktycznych i studenckich prof. Mirosława Melezini ocenia, że studia na kierunkach informatyka i ekonomia mogą ruszyć jeszcze w tym roku, jeśli zostaną znalezione odpowiednie pomieszczenia na potrzeby filii.

Tymczasem, jak pisze "Lietuvos Żinios", o zamiarach uniwersytetu w Białymstoku nic nie wie wiceminister oświaty Litwy Raimundas Mockeliunas. Na łamach dziennika zapewnia, że jego resort "ze strony polskiej nie otrzymał żadnej prośby o założenie filii uczelni" i nie przypomina sobie, by taka kwestia w ogóle była rozważana.

Zdaniem Mockeliunasa, zgodnie z obowiązującym na Litwie ustawodawstwem, nikt nie może zabronić Uniwersytetowi w Białymstoku założenia filii w Wilnie. Nie widzi on jednak możliwości, by strona litewska finansowała tę filię oraz pomagała w poszukiwaniu odpowiedniego pomieszczenia dla niej.

Wiceminister jest przekonany, że "na Litwie wszyscy obywatele mają doskonałe możliwości studiowania". "Gdyby natomiast - ocenia Mockeliunas - zostały przedstawione bezsporne dowody na to, że Polacy na Litwie nie mają odpowiednich warunków do studiowania, kwestię tę rozpatrywałby rząd".

Jak powiedział rektor białostockiego uniwersytetu prof. Jerzy Nikitorowicz, strona litewska częściowo ma prawo tak mówić, gdyż rzeczywiście, do tej pory formalnie uniwersytet nie złożył na Litwie żadnych oficjalnych dokumentów w sprawie filii. Rektor dodał, że dokumenty są przygotowywane i tłumaczone na język litewski. Według Nikitorowicza, nie mogły być dotąd złożone, gdyż polski MSZ wydał zgodę w sprawie filii dopiero kilka dni temu. Rektor nie potrafił powiedzieć, kiedy dokumenty zostaną złożone. Najpierw trafią do odpowiednika polskiej Państwowej Komisji Akredytacyjnej uczelni, a stamtąd do litewskiego Ministerstwa Oświaty.

Rektor nie wierzy natomiast, że władze Litwy zupełnie nic nie wiedzą o planach uniwersytetu dotyczących Wilna, gdyż - jak wyjaśnił - rozmowy na ten temat są prowadzone od trzech lat.

Zdaniem Mockeliunasa, zgodnie z obowiązującym na Litwie ustawodawstwem, nikt nie może zabronić białostockiej uczelni założenia filii w Wilnie. Nie widzi on jednak możliwości, by strona litewska finansowała tę filię oraz pomagała w poszukiwaniu odpowiedniego pomieszczenia dla niej. "Nie dziwię się temu" - komentuje rektor Nikitorowicz.

Tymczasem, jak poinformował przewodniczący Stowarzyszenia Naukowców Polaków na Litwie dr Jarosław Wołkonowski, według danych z 2001 roku, poziom wykształcenia litewskich Polaków jest dwukrotnie niższy w porównaniu do średniej krajowej Litwy. Wśród 1000 Litwinów wyższe wykształcenie posiadało 126 osób, a wśród Polaków tylko 63 osoby.

W ciągu ostatnich pięciu lat władze kraju nie zrobiły nic, by dysproporcję tę wyrównać. Dlatego wystąpiliśmy z inicjatywą otwarcia w Wilnie filii białostockiego uniwersytetu - powiedział Wołkonowski. Według Wołkonowskiego, nieprawdą jest, że władze oświatowe Litwy nic nie wiedzą o tym zamiarze. Przed dwoma laty delegacja litewskiego ministerstwa oświaty złożyła wizytę na uczelni białostockiej, w czasie której właśnie o tym rozmawiano. Z tego spotkania mamy podpisany protokół - powiedział Jarosław Wołkonowski.

W środę do Wilna przybędzie delegacja Uniwersytetu w Białymstoku wraz z rektorem uczelni Jerzym Nikitorowiczem. Polacy rozpoczną poszukiwania ewentualnej siedziby filii.

Aleksandra Akińczo

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)