Likwidacja parkingów wokół Hali Stulecia. Działacze KNP protestują
Członkowie i sympatycy Kongresu Nowej Prawicy protestowali pod wrocławską Halą Stulecia przeciwko wysokim cenom na powstałym w okolicy parkingu podziemnym. Wskazywali na usuwanie naziemnych miejsc parkingowych oraz niejasność finansowania inwestycji i zatajenie przez miasto warunków umowy z wykonawcą parkingu.
Parking podziemny w okolicy Hali Stulecia we Wrocławiu otwarto na początku sierpnia. Pomieści on prawie 800 samochodów, a całkowity koszt tej inwestycji - 66 mln zł - pokrył jej wykonawca, warszawska firma Budimex. Na jej konto ma w zamian za to spływać dochód z parkingu przez najbliższe 30 lat. A godzina postoju pod Halą Stulecia kosztuje kierowców 6 zł, co jak na Wrocław jest dosyć wysoką ceną.
Oszacowano, że przez umówione 30 lat Budimex zyska 246 mln zł, czyli niemal czterokrotnie więcej, niż wyniosły go koszta związane z projektem i budową parkingu. Wynosi to ok. 8,2 mln zł dochodu rocznie. Dodatkowo, co zauważyli działacze KNP, na budowę obiektu firma-wykonawca zaciągnęła pożyczkę bankową w wysokości 35 mln złotych. Jednocześnie miasto ma odkładać corocznie przez 30 lat 1,2 mln złotych z budżetu jako dopłatę do nowo wybudowanego parkingu. Nowa Prawica szybko wyciągnęła wnioski ze zbieżności kwoty pożyczki i 30-letniej sumy zebranej z budżetu miasta.
Zdaniem działaczy, środki miasta mają stanowić zabezpieczenie pożyczki wziętej przez firmę Budimex. Poddali także w wątpliwość pewien inny fakt - czy owe 35 mln nie jest przez przypadek całkowitym kosztem, jaki firma poniosła przy inwestycji. Kongres Nowej Prawicy uznał za skandaliczne też to, że miasto zataja szczegóły umowy, a ponadto, skoro parking ma przynosić tak duże zyski, dlaczego jego inwestorem nie został wrocławski magistrat.
Niedawno do fragmentów umowy, jaką w kwietniu 2012 r. zawarł z firmą Budimex w imieniu miasta ówczesny prezes Hali, Bartłomiej Andrusewicz, dotarła "Gazeta Wrocławska". Znajduje się w nich zapis, według którego miasto ma zlikwidować naziemne parkingi przy ulicach Wróblewskiego, Mickiewicza oraz Kopernika. Podobnie stanie się z parkingiem przy ul. Wystawowej. Obawy o jego likwidację wyraził także podczas protestu KNP, jeden z jego działaczy, Robert Maurer.
- Od kilku miesięcy z tego terenu zniknęło ponad 300 miejsc parkingowych. Ostatnie znajdują się przy ulicy Wystawowej, ale pewnie i na nie przyjdzie czas likwidacji - mówił polityk.
W umowie z 2012 r. znaleźć się miała jednak jeszcze jedna kontrowersyjna klauzula. Mianowicie Budimex na jej mocy żąda, by straż miejska zapewniała kontrolę parkowania na wymienionych wcześniej ulicach nie rzadziej, niż raz na trzy godziny między 8:00 a 22:00. Właściciel parkingu podziemnego miałby także prawo zgłaszać strażnikom przypadki nielegalnego parkowania, a ta ma obowiązek podjąć interwencje w ciągu trzech godzin. Budimex będzie mógł także kontrolować działania SM i w razie niedopełnienia przez nią obowiązków, ma prawo żądać odszkodowania za poniesione straty.
Komendant wrocławskiej straży miejskiej powiedział, że jedynym dokumentem określającym działania strażników jest ustawa i umowa nie ma wpływu na funkcjonowanie SM.
Członkowie Nowej Prawicy podczas protestu odnieśli się do sytuacji, w jakiej znaleźli się kierowcy. Likwidacja parkingów naziemnych zmusza ich bowiem do korzystania z parkingu podziemnego i ponoszenia za to wysokich kosztów. - Godzina parkowania wyznaczona tutaj w zakresie umowy, której nie znamy i pewnie nie poznamy, kosztuje 6 zł i jest zapewne jedną z najwyższych w kraju. Być może stać na takie opłaty prezydenta Dutkiewicza i przedstawicieli władz miasta, ale zwykłych mieszkańców na takie rozwiązanie po prostu nie stać - mówił podczas protestu Robert Maurer.
Tak jak mówił działacz KNP, szczegółów umowy miasta z Budimexem raczej prędko nie poznamy. Andrzej Baworowski, prezes Hali, w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" powiedział, że mniej więcej 75 proc. dokumentu objęte jest klauzulą poufności. Dodał także, że toczy się w sprawie dostępu do informacji publicznej zawartej w umowie proces z powództwa stowarzyszenia Akcja Park Szczytnicki.
Sprawą zapisów ujawnionych przez "Gazetę Wrocławską" zajmie się z urzędu Prokuratura Rejonowa Wrocław-Stare Miasto.