"Jeśli Kopacz zostanie premierem, Arłukowicz nie ma czego szukać w rządzie"
Bartosz Arłukowicz od pierwszych dni swojej pracy w resorcie zdrowia był krytykowany z lewa i prawa. O dawna znajduje się na liście najgorzej ocenianych ministrów, jednak Donald Tusk nigdy nie zdecydował się na pozbycie się niewygodnego polityka. Teraz sytuacja może się zmienić. - Jeśli premierem zostanie Ewa Kopacz, Bartosz Arłukowicz nie ma czego szukać w rządzie - mówi Olgierd Annusewicz z Ośrodka Analiz Politologicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Jak wyjaśnia, konflikt między obecnym ministrem zdrowia a jego poprzedniczką, zaczął się wraz z przejęciem przez Arłukowicza ministerstwa.
Gorącym kartoflem przekazanym Arłukowiczowi w politycznym spadku okazała się ustawa refundacyjna. Jak przypomina "Newsweek", ustawa była bombą z opóźnionym zapłonem i premier doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dlatego "próbował wcisnąć resort zdrowia przedstawicielom PSL - widział na fotelu ministra młodego ludowca Władysława Kosiniaka-Kamysza, z wykształcenia lekarza". Waldemar Pawlak zaoferował jednak Donaldowi Tuskowi, by to Platforma dokończyła pracę nad nowymi przepisami.
"Wybór padł na dobrze wypadającego w mediach Arłukowicza, który długo się wahał, zdając sobie sprawę, że ustawa jest jak trup w szafie. Zgłaszane przez PiS i Ruch Palikota wotum nieufności wobec Arłukowicza to tak naprawdę wotum nieufności wobec jego poprzedniczki, której dziś nie można odwołać, bo uciekła na marszałkowski fotel" - czytamy w "Newsweeku".