Lifting rządu. Kto pójdzie w odstawkę?
Kogo obejmie rekonstrukcja?
Kto wyleci z rządu - to będzie trzęsienie ziemi?
Donald Tusk od 1 grudnia będzie przewodniczącym Rady Europejskiej, jednej z instytucji w Unii Europejskiej. Polski premier zastąpi na stanowisku Belga, Hermana Van Rompuya. Decyzja zapadła podczas sobotniego szczytu unijnych przywódców w Brukseli.
W programie Tomasza Lisa w TVP2 premier nie chciał uchylić rąbka tajemnicy o tym, kogo namaścił na swojego następcę. Na pytanie dziennikarza, czy sądzi, że po 20 latach od rządów Hanny Suchockiej, nadeszła chwila, by znowu kobieta pokierowała rządem w Polsce, skwitował: - Mamy dobre doświadczenia z kobietami u władzy. Premier podał przykład prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, marszałek sejmu Ewy Kopacz i wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej. - Polki są najlepsze na świecie - stwierdził.
Wiele wskazuje na to, że to Ewa Kopacz, marszałek sejmu i najbliższa współpracowniczka Donalda Tuska przejmie stery w Polsce. Czy w związku z tym dojdzie do daleko idących zmian w rządzie? - Zmiany będą całościowe - stwierdził w TVP2 Tusk. Jak wyjaśnił, chodzi o to, że kiedy złoży rezygnację z funkcji premiera, będzie się to wiązało ze złożeniem dymisji całego rządu, gdyż tak stanowi konstytucja. Kogo obejmie rekonstrukcja?
Joanna Stanisławska, Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska
Prawa ręka Donalda Tuska - jest mu bezgranicznie oddana
- Premiera zastąpi posłuszna Kopacz albo inna bezgranicznie oddana mu osoba - przewiduje dr Wojciech Jabłoński. Każdą decyzję będzie konsultowała z poprzednikiem, zatem trudno liczyć na rządy "autorskie". Z kolei zdaniem Olgierda Annusewicza, politologa, nie ma stuprocentowej pewności, że to Kopacz zostanie premierem. - Niby wszyscy o tym mówią, uznając jej wybór za pewnik, ale premier nie wypowiedział się jeszcze na ten temat jednoznacznie. Niewykluczone, że istnieje jakiś inny kandydat, o którym wciąż rozmawia się na linii PO-prezydent. To kwestia pragmatyki i kompromisu. Donald Tusk zdaje sobie sprawę, że nie może forsować swojego kandydata, nie licząc się ze zdaniem Bronisława Komorowskiego. Tym bardziej że wybory parlamentarne zbiegną się z prezydenckimi. Wsparcie głowy państwa będzie na wagę złota - mówi Olgierd Annusewicz z Ośrodka Analiz Politologicznych UW.
Mimo słów Tuska, w opinii dr Jabłońskiego, do żadnych większych przetasowań w rządzie jednak nie dojdzie. - Tusk zachowywał się w ostatnich tygodniach niczym Jarosław Kaczyński, który obiecywał, że nie będzie premierem, jeśli jego brat zostanie prezydentem. Premier twierdził, że nie jest zainteresowany stanowiskami europejskimi, że w kraju sprawdzi się lepiej, zrobił zupełnie inaczej. Dlatego jego zapowiedzi nie brzmią wiarygodnie. Zmiany, do których dojdzie będą tylko przedstawiane jako przełomowe. Przecież Tusk jest mistrzem "nowych otwarć" - mówi.
"Wszystko zawdzięcza Tuskowi, nie ma żadnych wpływów w PO"
Jako potencjalny kandydat na nowego premiera wymieniany jest też Tomasz Siemoniak. W opinii dr. Jabłońskiego minister obrony nadaje się na szefa rządu tak samo dobrze, jak Kopacz. - Jest lojalny wobec Tuska, swoją karierę zawdzięcza wyłącznie jemu, nie ma w zasadzie żadnych wpływów w PO - wymienia.
Jak podawał tvn24.pl, kiedy premier i prezydent spotkali się w czwartek w Belwederze, jeszcze przed wyborem Tuska na szefa Rady Europejskiej - ale premier był już pewny nowego stanowiska - obydwaj byli zgodni, że potencjalnym nowym szefem rządu zostanie Tomasz Siemoniak.
"Rząd PO jest w zasadzie składany do trumny"
Według informacji "Gazety Wyborczej" do Brukseli - na unijnego komisarza ds. energii - ma odejść wicepremier i minister infrastruktury Elżbieta Bieńkowska. Ona równiez była wymieniana wśród potencjalnych kandydatów na szefa rządu, ale - jak podawał tvn24.pl - jest podobno zmęczona medialną krytyką i kierowaniem nieprawdopodobnym molochem, jakim jest resort infrastruktury i rozwoju. Wśród jej ewentualnych następców wymieniany jest Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy premierze. Kopacz ponoć wymogła na Tusku, by namówił Bieleckiego do wejścia do jej gabinetu. Jeśli Bielecki się nie zdecyduje - wicepremierem zostanie szef MON Tomasz Siemoniak.
To dzielenie skóry na niedźwiedziu - tak te informacje komentuje dr Wojciech Jabłoński. W opinii politologa w związku z tym, że nasz kraj otrzymał już ważne stanowisko w UE, powierzenie kolejnej strategicznej posady osobie z Polski jest mało prawdopodobne. Zastrzega jednocześnie, że taki wariant nie jest niemożliwy. - Trudno było uwierzyć w to, że przedstawiciel biednego kraju Unii, który nie mówi biegle w żadnym obcym języku zostanie szefem KE, a jednak tak się stało. W Unii nie chodzi bowiem tylko o jakieś wyjątkowe zdolności, ale liczy się też personalna układanka - mówi. Odnosząc się do ewentualnego zastąpienia Bieńkowskiej przez byłego premiera, stwierdza: - Jan Krzysztof Bielecki ma na tyle spokojną i ciepłą posadę w okolicach polityki, że podejrzewam, iż nie zgodzi się uczestniczyć w rządzie, który jest w zasadzie składany do trumny - ocenia rozmówca WP.PL.
"Tusk będzie odchodził jako dobry wujek a nie surowy ojciec"
PO może wykorzystać tę okazję, by pozbyć się ministrów kojarzonych z aferą taśmową. Wtedy na celowniku znalazłby się Bartłomiej Sienkiewicz. Ekspert, z którym rozmawiała Wirtualna Polska nie sądzi, żeby podjęto próbę rozliczenia afery taśmowej. Taki ruch nie miałby większego sensu. "Gol do szatni" wobec skompromitowanych ministrów zrujnowałby wizerunkowy przekaz partii.
- W mediach sympatyzujących z Platformą wyjazd Tuska na lepiej płatną posadę do Brukseli jest przedstawiany jako wielki sukces. Jeśli te prestiżowe i finansowe zdobycze Tuska miałyby się przełożyć na sukcesy Platformy w kraju, po co tę propagandową bajeczkę psuć i wracać w tym momencie do afery taśmowej? Tusk będzie odchodził z PO jako dobry wujek a nie jako surowy ojciec - uważa specjalista ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego.
"Kara już go spotkała, przeżył upokorzenie"
Dr Wojciech Jabłoński nie ma wątpliwości, że także minister Radosław Sikorski, którego wizerunek został nadszarpnięty przez aferę taśmową zachowa stanowisko. - Kompetencje szefa MSZ często były podważane i to nie bezzasadnie, ale fakt, że tak długo utrzymuje się na stanowisku, wskazuje na to, że ławka osób, które mogłyby go zastąpić jest bardzo krótka - mówi politolog.
Zresztą, zwraca uwagę, Sikorskiego spotkała już kara. - Przeżył upokorzenie, bo stanowisko ministra spraw zagranicznych Unii, na które się szykował, powierzono Włoszce - Federice Mogherini - mówi politolog z UW.
"Jeśli Kopacz zostanie premierem, Arłukowicz nie ma czego szukać w rządzie"
Bartosz Arłukowicz od pierwszych dni swojej pracy w resorcie zdrowia był krytykowany z lewa i prawa. O dawna znajduje się na liście najgorzej ocenianych ministrów, jednak Donald Tusk nigdy nie zdecydował się na pozbycie się niewygodnego polityka. Teraz sytuacja może się zmienić. - Jeśli premierem zostanie Ewa Kopacz, Bartosz Arłukowicz nie ma czego szukać w rządzie - mówi Olgierd Annusewicz z Ośrodka Analiz Politologicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Jak wyjaśnia, konflikt między obecnym ministrem zdrowia a jego poprzedniczką, zaczął się wraz z przejęciem przez Arłukowicza ministerstwa.
Gorącym kartoflem przekazanym Arłukowiczowi w politycznym spadku okazała się ustawa refundacyjna. Jak przypomina "Newsweek", ustawa była bombą z opóźnionym zapłonem i premier doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dlatego "próbował wcisnąć resort zdrowia przedstawicielom PSL - widział na fotelu ministra młodego ludowca Władysława Kosiniaka-Kamysza, z wykształcenia lekarza". Waldemar Pawlak zaoferował jednak Donaldowi Tuskowi, by to Platforma dokończyła pracę nad nowymi przepisami.
"Wybór padł na dobrze wypadającego w mediach Arłukowicza, który długo się wahał, zdając sobie sprawę, że ustawa jest jak trup w szafie. Zgłaszane przez PiS i Ruch Palikota wotum nieufności wobec Arłukowicza to tak naprawdę wotum nieufności wobec jego poprzedniczki, której dziś nie można odwołać, bo uciekła na marszałkowski fotel" - czytamy w "Newsweeku".
Minister finansów rozczarował premiera?
Według anonimowego rozmówcy "Gazety Wyborczej" czerwoną kartkę może dostać jesienią minister finansów Mateusz Szczurek. Z relacji rozmówcy "GW", polityka PO, wynika, że, Szczurek rozczarował premiera, który oczekiwał od niego większej inicjatywy.
Joanna Stanisławska, Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska