Liberyjska odyseja u brzegów Afryki
Około 170 Liberyjczyków koczuje w ciężkich warunkach sanitarnych na szwedzkim statku "Alnar" u
wybrzeży zachodniej Afryki. Liberyjczyków - mężczyzn, kobiet i dzieci - nie chce przyjąć do siebie żadne z państw tego regionu. Zezwolenia na zawinięcie do swoich portów nie dały: Togo, Benin ani Ghana. Władze tych krajów obawiają się że Liberyjczycy bądą ubiegać się o azyl.
23.06.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Tymczasem pasażerowie statku często nie mają co jeść ani czym się myć, gdyż statek nie mógł uzupełnić zapasów. Z rzadka z wybrzeża dowożone jest, za zezwoleniem miejscowych władz, jedzenie i picie dostarczane przez organizacje humanitarne ONZ. Kapitan statku zamierza wziąć kurs na Nigerię która - jak twierdzi - zgodziła sie przyjąć statek.
MV "Alnar" wypłynął z Monrovii w Liberii. Pasażerowie statku mają wszystkie wymagane dokumenty. Nie mogli jednak wysiąść w żadnym z portów na trasie rejsu, ponieważ władze innych państw zachodniej Afryki obawiają się, że pod pozorem zwykłej podróży Liberyjczycy chcą uciec ze swej niestabilnej politycznie i gospodarczo ojczyzny. (kor)