Lexus i hektary ziemi. Ogromny majątek Kołodziejczaka z Agrounii
Michał Kołodziejczak, lider Agrounii, która w ostatnim czasie zasłynęła ostrymi protestami i przerodziła się w partię polityczną, zdradził swój majątek. Zyskujący na popularności rolnik ma się czym pochwalić. Posiada on bowiem m.in. prawie nowego Lexusa oraz kilkanaście hektarów ziemi.
Michał Kołodziejczak ma 33 lata, ale mimo młodego wieku zgromadził już pokaźny majątek. W rozmowie z Onetem przyznał, że posiada czteroletniego Lexusa, który kosztował go 150 tys. złotych. - Ale są droższe samochody - stwierdził lider Agrounii.
- Z perspektywy miejskiej, może się wydawać, że rolnik musi mieć gumowce i jeździć starym Ursusem - dodał ironicznie.
Michał Kołodziejczak. Ogromny majątek
Wschodzący polityk ma również znaczne połacie ziemi. - Jak kupię te trzy hektary, na które ostatnio odkładałem, to będę miał 20 - stwierdził Michał Kołodziejczak, zaznaczając przy tym, że gospodarstwo prowadzi wspólnie z ojcem i bratem, a wspomniany areał to tylko część należąca do niego.
Rodzinne włości są więc jeszcze znacznie większe. - Pracujemy razem, ale każdy ma swoje osobne rozliczenia - zapewnia lider Agrounii.
Michał Kołodziejczak podkreśla jednak, że część majątku ma na kredyt. - Większość rolników ma kredyty, inaczej nie da się prowadzić tej działalności - powiedział.
- Spłacam kwartalnie. Kilkanaście tysięcy złotych - dodał.
Zobacz także: To nie koniec protestów. Będzie blokada na granicy
Polityczne plany
Michał Kołodziejczak po godzinach pracy w gospodarstwie wyprowadza rolników na barykady, a ostatnio nawet Agrounia przyłączyła się do strajku medyków. Lider ruchu, który niedawno stał się partią, został więc zapytany o przyszłość.
W tym kontekście Kołodziejczak podkreślił, że chce równowagi w gospodarce i nie plasuje siebie w kategoriach "socjalista" czy "wolnorynkowiec". - Ja jestem za tym, żeby utrzymać produkcję w kraju. Utrzymać dostęp do rodzimego produktu. Strzeżonego Pan Bóg strzeże. To nazywa się bezpieczeństwo żywnościowe - stwierdził.
Polityk wskazał również, że chce zerwać z monopolem supermarketowych gigantów, jak Lidl czy Biedronka, które - według niego - wypaczają rynek żywnościowy w Polsce. - Nie może być tak, że strategicznym dostawcą do supermarketów może być jeden czy, co najwyżej, dwa podmioty. Widzimy wyzysk na każdym kroku - mówił.
Odważna deklaracja
Chce on w związku z tym wprowadzenia przepisów, że "w sklepach, które mają 8 czy 10 proc. udziału w rynku, jeden pośrednik będzie mógł dostarczyć 20, może 25 proc. konkretnego produktu".
- Dość supermarketów w miastach i wioskach. Wyznaczamy tereny, gdzie one mogą być, a zostawiamy miejsce dla małych sklepów rodzinnych. Za chwilę w Polsce będzie 10 tys. Żabek. To one zabijają wolny rynek. Przez duże sieci handlowe, dobytek całego życia tracą rodzinne firmy, prowadzące na przykład małe sklepy spożywcze. Tracą też lokalne rynki. Wysysany jest z nich na olbrzymią skalę kapitał, który mógłby tam na miejscu służyć społeczności lokalnej - podkreślił lider Agrounii.
Zobacz także: AGROunia w natarciu. Zablokowali Ministerstwo Rolnictwa
Źródło: Onet.pl