"Lex maluchy za kraty" przegłosowane przez Sejm. "Paralizator wobec 10-latka w majestacie prawa"
Sejm przyjął kontrowersyjną ustawę o resocjalizacji nieletnich, zwaną coraz częściej "lex maluchy za kraty". W efekcie której do poprawczaków będą mogły trafiać już dziesięciolatki. W ustawie jest m.in. zgoda na użycie wobec nieletniego środka przymusu bezpośredniego, np. paralizatora czy zastosowanie izolatki. - Dzieci będą narażone na różnego rodzaju formy przemocy - ocenia w rozmowie z WP Paweł Kobes, prawnik, Instytut Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji z UW.
W czwartek wieczorem Sejm 230 głosami odrzucił senacką uchwałę i tym samym przyjął ustawę o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich. Za odrzuceniem uchwały opowiadał się PiS, Kukiz’15, Koło Polskie Sprawy oraz posłowie niezrzeszeni - Łukasz Mejza i Zbigniew Ajchler. Od głosu wstrzymała się Konfederacja.
Przeciw odrzuceniu uchwały, czyli też przeciw ustawie głosowała Koalicja Obywatelska, Polska 2050, Lewica, Koalicja Polska, Porozumienie, PPS oraz dwóch posłów niezrzeszonych. Ustawa wejdzie w życie, pod warunkiem, że podpis pod nią złoży prezydent Andrzej Duda.
Kontrowersyjna ustawa zakłada, że pobyt w zakładzie poprawczym będzie mógł trwać do momentu ukończenia przez wychowanka 24 lat (wydłużenie o trzy lata wobec obecnych przepisów). Dolna granica wiekowa odpowiedzialności za demoralizację określoną będzie wynosić 10 lat.
Barbara Nowak nie zostanie odwołana? "Wypowiedzi kurator Nowak bardzo im pasują"
"Prowokowanie nieszczęścia"
- Skóra cierpnie na myśl o takich pomysłach. Rozumiem, że następnym rozwiązaniem będzie wtrącanie 10-latków do normalnych więzień?! - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską psycholog dr Aleksandra Piotrowska. - Zakłady poprawcze rzadko kiedy mają coś wspólnego z resocjalizacją. W sytuacji, w której w takich zakładach będą zarówno niedojrzałe dzieci, które nie weszły w okres bycia młodzieżą, jak i młodzi dorośli mężczyźni, to prowokowanie nieszczęścia - mówi.
Jak podkreśla, "w sytuacji zamknięcia, w izolacji od normalnych norm i środowiska, demoralizacja młodego człowieka postępuje". - Zbigniew Ziobro głęboko wierzy w to, że jedynym sposobem zmieniania człowieka jest mu solidnie przywalić, wymierzyć mu karę. Nie dostrzega on innych możliwości i w nie nie wierzy. Nie dziwię się, że takie rozwiązania forsuje - dodaje.
"Stworzy to same problemy. Głównie związane z bezpieczeństwem"
Dr Paweł Kobes, prawnik, Instytut Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji z Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z Wirtualną Polską ocenia, że art.15 z ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, stwarzający możliwość umieszczenia nieletniego, który ukończył 10 lat, w zakładzie poprawczym, jest "rozwiązaniem sprzecznym z dotychczasowym dorobkiem pedagogicznym i psychologicznym".
Ekspert ocenia go krytycznie z wielu powodów. Po pierwsze zwraca uwagę, że "zgodnie z dotychczasowym stanem prawnym do zakładów poprawczych mogli być kierowani nieletni (czyli dzieci), którzy mają ukończone 13 lat". - W populacji nieletnich przebywających w zakładach poprawczych dominują osoby, które po raz pierwszy trafiły tam po ukończeniu 16-17. roku życia, a zatem starsi nieletni. Młodsi nieletni stanowią znaczącą mniejszość, a 13-latkowie trafiają sporadycznie - podkreśla dr Kobes.
I zaznacza, że "przy takiej strukturze wiekowej nieletnich przebywających w zakładach poprawczych wprowadzenie 10-latków stworzy same problemy, głównie związane z ich bezpieczeństwem". - W tak młodym wieku różnice 2-3 lat są bardzo duże. Dzieci 10-11-letnie będą narażone na różnego rodzaju formy przemocy ze strony starszych, silniejszych i często bardzo zdemoralizowanych nieletnich - wylicza.
W ocenie dr Kobesa "ten problem już dzisiaj jest bardzo widoczny w przepełnionych młodzieżowych ośrodkach wychowawczych, w których przebywają dzieci w bardzo zróżnicowanym wieku". - Umieszczenie w tej samej grupie wychowawczej dzieci tak bardzo zróżnicowanych wiekowo uniemożliwi prowadzenie optymalnych oddziaływań socjoterapeutycznych z powodów dotyczących niedostatków w rozwoju edukacyjnym, emocjonalnym i społecznym, co wynika naturalnie z młodego wieku - dodaje.
"Patologia goni patologię"
Kolejną kwestią, na jaką dr Kobes zwraca uwagę, jest to, że "w okresie od 10-12 lat do 15. roku życia dzieci przechodzą kryzys tożsamości". - Dzieci poszukują jej poprzez przejmowanie cudzych zachowań, poglądów, przekonań. Często przejmują je od środowiska rówieśniczego. Dlatego zakład poprawczy będzie dla niech idealnym miejscem do budowania tożsamości opartej na zachowaniach dewiacyjnych, które będą kopiowane od starszych nieletnich - podkreśla.
- Ponadto dzieci, które w tak młodym wieku trafią do zakładu poprawczego, są bardziej zagrożone demoralizacją instytucjonalną. Oznacza to, że izolacja w tak młodym wieku doprowadzi do tego, że dziecko nie będzie w stanie właściwie funkcjonować w sferze społecznej i szybko trafi do innej placówki - mówi. I dodaje: - Znam osoby, które większość swojego życia przebywały w różnego rodzaju placówkach od bardzo wczesnych lat. Niestety później spotykałem je w zakładach karnych.
W ustawie o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich naszego rozmówcę martwi jeszcze jedna kwestia. - Stworzenie nowej ustawy dotyczącej nieletnich jest kolejnym przykładem zmarnowanej szansy na stworzenie sensownych lub po prostu jakichkolwiek rozwiązań o charakterze profilaktycznym - zaznacza.
- Ustawa nie zawiera w istocie żadnych nowych rozwiązań w zakresie jednoczesnego oddziaływania na dziecko i jego rodziców. Zatem dalej, jak to się dzieje od 40 lat, będziemy skupiali się na "naprawie" nieletnich, a nie ich opiekunów. Od 40 lat system postępowania z nieletnimi nie widzi problemu wsparcia rodzin i rodziców w procesie wychowywania dzieci i eliminowania zachowań dewiacyjnych - wylicza ekspert.
- Jeśli dzieciaki pochodzą z rodzin, co do których nie można liczyć na współpracę, jeśli chodzi o resocjalizowanie, o niebo lepszym wyjściem byłoby kierowanie młodych ludzi do znających się na działaniu rodzin zastępczych. A nie do placówek, gdzie patologia goni patologię. Będziemy czekać, aż dzieci będą gwałcone przez starszych osadzonych? Przecież to do tego doprowadzi - przestrzega psycholog dr Piotrowska.
Efekt pobytu w zakładzie poprawczym? "Znacznie częściej większa demoralizacja niż resocjalizacja"
Dr Kobes zaznacza, że małoletni kiedyś opuszczą zakład poprawczy, "wrócą do tych samym rodzin i tych samych problemów, które zaprowadziły ich za mury tego ośrodka". - Po tym okresie będą starsze i system będzie w stanie "zaoferować" im już tylko karę pozbawienia wolności. W przypadku przyjęcia tej ustawy trzeba już tylko liczyć na zdrowy rozsądek sądów, które – mam nadzieję – nie będą kierować do izolacji tak młodych dzieci - podkreśla.
W ocenie dr Aleksandry Piotrowskiej Ministerstwo Sprawiedliwości powinno kierować się wiedzą na temat resocjalizacji i jej sposobów. - Idea, że zamykając człowieka w sztucznych warunkach, pobudzających patologiczne zachowania, doprowadzi do tego, on się nauczy zachowań poprawnych, się nie sprawdza - mówi.
I przedstawia sytuację, jaka ma miejsce we Francji. - Francuzi wyeliminowali całkowicie zakłady poprawcze. Analizowali to, jak radzili sobie ludzie, którzy opuszczali takie ośrodki. Z analiz wyszło im, że takie miejsca nie przynoszą niczego dobrego - dodaje.
- Efektem pobytu w zakładzie poprawczym, znacznie częściej, jest większa demoralizacja niż resocjalizacja. Jaki jest sens, by, szczególnie młodych ludzi, pakować do tego typu placówek? - zaznacza psycholog.
Paralizatorem w 10-latka
Szczególnie niepokojące jest to, że ustawa zezwala na użycie wobec nieletniego środka przymusu bezpośredniego, jeśli siła fizyczna będzie niewystarczająca, to dozwolone będzie użycie m.in. obezwładnienia, kajdanek na ręce lub nogi, kaftana bezpieczeństwa, pasa obezwładniającego, chemicznych środków obezwładniających, paralizatora czy zastosowanie izolatki.
Do tego pomysłu odniosła się dr Piotrowska. - Paralizator w stosunku do 10 latka?! To są naprawdę jeszcze dzieci. Funkcjonariusze, jak wskazuje doświadczenie, nadto chętnie posługują się środkami przymusu. A teraz będzie to możliwe w majestacie prawa. Strach o tym myśleć. Nie widzę żadnych pozytywów - zaznacza.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski
***
Na naszą publikację zareagowało Ministerstwo Sprawiedliwości. Resort twierdzi, że:
- nieprawdą jest, że do poprawczaków będą mogły trafić już dziesięciolatki i będą tam mogły spotkać nawet wychowanka w wieku do 24 lat. W rzeczywistości, umieszczanie nieletnich w wieku poniżej 13 lat, a zatem także dziesięciolatków, w zakładach poprawczych jest niedopuszczalne i zasada ta nie podlega żadnym wyjątkom. Nadto, wychowankowie od 21 roku życia, a więc także ci do 24 roku życia, będą resocjalizowani w innym rodzaju zakładów, a zatem ich spotkanie z dziesięciolatkami w jednym zakładzie jest niemożliwe.
- nieprawdą jest, że zezwolono na użycie wobec nieletniego środka przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek na nogi, chemicznych środków obezwładniających lub paralizatora. W rzeczywistości nie zawarto takiego zezwolenia, a stosowanie takich środków jest niedopuszczalne.