"Lex Czarnek" wraca? "Czarnkowi chodzi o to, żeby do polskiej szkoły wysłać swoich"
"Lex Czarnek" wróci pod obrady Sejmu? Według "Gazety Wyborczej" może to stać się jeszcze w tym tygodniu. - Podczas pierwszego czytania na komisji ENiM prezydent został przykładowo upokorzony przez posłów PiS. Projekt prezydencki, zbliżony do "lex Czarnek", który dwa lata leżał w sejmowej zamrażarce, został z niej wyjęty, miał być włączony jako część "lex Czarnek" do projektu i został przez posłów PiS odrzucony - przypomina posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, która była gościem programu "Tłit". Zaznacza, że trudno sobie wyobrazić, by prezydent Duda ten projekt popierał. - Oczekuję, żądam i domagam się wraz ze wszystkimi środowiskami oświatowymi, weta - jeśli ta ustawa przejdzie przez parlament - dodaje Dziemianowicz-Bąk. Opozycja zapowiada złożenie "ważnego pakietu poprawek". - Jest poprawka, która mówi: "sprawdzam" narracji PiS o tym, że chodzi im o to, by bronić dzieci w szkole przed "niebezpiecznymi organizacjami z zewnątrz". To poprawki, które nakazują każdemu podmiotowi złożenie oświadczenia, że w szeregach tej organizacji działa osoba skazana prawomocnie za pedofilię lub przestępstwo wobec seksualności. PiS odrzuciło, jak na razie, te poprawki, co pokazuje, że nie chodzi o żadne bezpieczeństwo uczniów i uczennic, czy o ograniczenie dostępu niebezpiecznym organizacjom do polskiej szkoły. Chodzi ministrowi Czarnkowi o to, żeby do polskiej szkoły wysłać swoich. Wysyłać organizacje, które popierają ministra Czarnka i realizują jego misję, a ograniczyć dostęp tym, które faktycznie pomagają - dodaje posłanka.