Leszek Miller: znajomi Leszka Czarneckiego mówią, że ten sprzęt do nagrywania mógł być używany wielokrotnie
Porównania afery wokół KNF do afery Rywina nie mają żadnego sensu - stwierdził były premier Leszek Miller. Przyznał jednak, że może to być początek problemów PiS. - Niektórzy znajomi Leszka Czarneckiego mówią, że nie można wykluczyć, że ten sprzęt do nagrywania był używany wielokrotnie - stwierdził były premier.
Politycy opozycji, a także wielu komentatorów porównuje aferę KNF do afery Rywina, z czasów rządów SLD-PSL. Były premier tłumaczył w programie "Wydarzenia i opinie" w Polsat News, że są to porównania nieuzasadnione i ich autorzy nie powinni liczyć na to, że sprawa KNF przyczyni się do upadku rządu PiS.
Miller tłumaczył, że przyczyną upadku rządu SLD była nie afera Rywina, ale rozbicie przez ówczesnego marszałka Sejmu Marka Borowskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej i utworzenie przez niego własnego klubu i partii. - Czy uważa pani redaktor, że marszałek Marek Kuchciński jest gotów rozbić PiS, wyciągnąć grupę posłów i utworzyć własną partię? Czy prezydent Andrzej Duda jest gotów próbować usunąć z funkcji przewodniczącego PiS Jarosława Kaczyńskiego? - pytał prowadzącą program Miller.
Zdaniem Millera dzięki utworzeniu komisji ds. afery KNF pewnie "można byłoby się czegoś dowiedzieć". - Mi się wydawało, kiedy powstawała komisja ds. Rywina, że można ją utworzyć dlatego, że prawda obroni się sama. Byłem głęboko naiwny - przyznał były premier. - Prawda nie mogła obronić się sama, bo została ustalona w głosowaniach sejmowych i wyborze jednego wariantu z siedmiu wzajemnie wykluczających się - przypomniał Miller. - Komisje śledcze powstają po to, żeby maksymalnie obniżyć szanse przeciwnika i maksymalnie poprawić własne szanse - dodał.
Jego zdaniem żadna komisja w sprawie afery KNF jednak nie powstanie. - A na pytania opozycji, czy szukanie jakichś słabych punktów odpowiedź będzie taka: organa państwa działają, prokuratura prowadzi postępowanie, proszę czekać na wynik - tłumaczył Miller.
Zdaniem byłego premiera nagranie rozmowy Chrzanowskiego z Czarneckim pokazuje "jak łatwo aparat państwa może doprowadzić prywatny podmiot na skraj bankructwa". - Ta sprawa pokazuje, jakie to jest praktycznie łatwe do zrobienia, tym bardziej, że w trakcie dziania się tej sytuacji trafia do Sejmu poprawka o przejmowaniu banków, osobiście forsuje ją wicemarszałek Ryszard Terlecki i ona jest błyskawicznie uchwalana - stwierdził Miller.
- Nie sądzę, aby w tej kadencji Sejmu można było cokolwiek wyjaśnić, więc zapamiętajmy to, co się stało, media powinny temat drążyć i czekać aż zmieni się konstelacja polityczna, żeby do tej sprawy wrócić - dodał były premier.
Zdaniem Millera może się okazać, że nie jest to jedyna rozmowa z politykiem PiS nagrana przez Leszka Czarneckiego. W rozmowie z Polsat News stwierdził, że znajomi biznesmena mówią, że "nie można wykluczyć, że ten sprzęt do nagrywania był używany wielokrotnie". - Więc jeżeli pojawią się nowe rzeczy, dotyczące nowych polityków związanych z PiS, to PiS będzie miał narastające kłopoty - stwierdził Miller.
Źródło: polsatnews.pl