Leszek Miller: jeżeli Tusk nic nie zrobił z notatką ABW o Amber Gold, to komisja będzie miała bardzo ważny punkt zaczepienia
- Patrzę ze współczuciem i z niechęcią - stwierdził Leszek Miller, odpowiadając na pytanie o to, jak odbiera przesłuchanie Michała Tuska przez komisję ds. Amber Gold. Były premier przyznał, że on również doświadczył prób ataku na swoją osobę przez syna, a komisje - tak jak każde komisje śledcze - są "orężem walki politycznej".
Leszek Miller podkreślił w Radiu Zet, że dwie komisje budzące dziś duże zainteresowanie okażą się poważnym problemem dla PO i w jakiejś części dla PSL: komisja śledcza ds Amber Gold oraz komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji w stolicy. - Ani PO, ani PSL nie wyjdą z tego suchą nogą. To jest oczywiste - stwierdził.
Komisja śledcza ds. Amber Gold. Giertych kontra Wassermann
- Jeżeli chodzi o to, co się działo w Warszawie, to jest nieustanne pasmo skandali i nieprawości. Tutaj opinia publiczna zdecydowanie będzie za surowymi konsekwencjami łącznie z politycznymi konsekwencjami wyborczymi - powiedział Miller, odnosząc się do prac komisji weryfikacyjnej. Jego zdaniem komisja ds. Amber Gold może "nie wzbudzać takich emocji, ale też ludzie będą uważali, że sprawiedliwości staje się zadość".
Według polityka "każda komisja śledcza jest orężem walki politycznej". - Tam są nie apolityczni i niezawiśli sędziowie, tylko posłowie zawiśli od swoich ugrupowań - zwrócił uwagę. - Nie miałem racji, godząc się na komisję śledczą ds. afery Rywina. Gdyby nie komisja ds. Rywina, notowania i historia SLD wyglądałyby inaczej - ocenił były szef SLD.
Dzieci postawiono przeciwko rodzicom
Leszek Miller odniósł się też do przesłuchania Michała Tuska przez komisję Amber Gold, stwierdzając, że patrzył na nie "ze współczuciem i z niechęcią". - Nie akceptuję sytuacji, gdy dzieci są wykorzystywane politycznie przeciwko rodzicom. Albo odwrotnie - rodzice przeciwko dzieciom - powiedział.
- Gdyby Michał Tusk nazywał się Bolesław Kowalski, to nie byłby przesłuchiwany przed komisją śledczą - zaznaczył i dodał, że "jest ewidentna potrzeba, aby poprzez syna, jak to się ładnie mówi, wyjść na ojca”. Miller przyznał, że w jego przypadku też tego "próbowano, tylko że syn nie dawał żadnych podstaw".
Źródło: Radio Zet