Bardzo ciekawy wywiad przeczytałem z prezesem Jarosławem Kaczyńskim w Gazecie Polskiej. Pan premier nie kryje
w tej rozmowie, że mówi wprost: mamy napięcia w koalicji. Kompletnie nie akceptuję daleko idących
żądań mniejszych koalicjantów. Pak pan czyta te słowa skierowane do Zbigniewa Ziobry, do Jarosława Gowina?
Trudno powiedzieć jaka jest prawda, dlatego że pan Jarosław Kaczyński,
jak zresztą każdy niemalże lider obozu pełniącego władzę, musi
mówić to, co uważa za skuteczne, ale niekoniecznie to, co uważa za prawdziwe.
Zatem jeśli grozi palcem pod adresem swoich koalicjantów,
to na pewno z taką oto intencją, żeby się przestraszyli. A czy się przestraszą,
to się dopiero okaże oczywiście.
Mam wrażenie, że wdrożenie - pan to wie, panie premierze - w kolejnym wywiadzie, mam
wrażenie, Jarosław Kaczyński coraz bardziej się posuwa w tym grożeniu i coraz mocniej macha tym palcem i coraz bardziej, no chyba w stronę
Zbigniewa Ziobry, mówi, że właściwie odwrotu nie ma. Tutaj już bardzo konkretnie mówi tak, że: "Nie prognozuję
wcześniejszych wyborów, ale ich nie wykluczam". I mówi tak Kaczyński: "Jeśli Solidarna Polska doprowadzi do tego, że
Zjednoczona Prawica przegra sejmowe głosowanie w sprawie Europejskiego Funduszu Odbudowy, to koalicja się po
prostu skończy".
Nie no w sprawie Europejskiego Funduszu Odbudowy nie przegra, dlatego że opozycja poprze,
to jest oczywiste. Przecież nie sądzę, żeby proeuropejska opozycja
mogła głosować przeciwko projektowi firmowanemu przez Unię Europejską, przez
Komisję Europejską. To się raczej nie zdarzy, więc jeśli
pan Kaczyński ma na myśli Europejski Plan Odbudowy, tak zwany
"recovery fund", to oczywiście, że nie przegra.
Ale może, panie premierze. Mam dla pana taką propozycję.
Nie, nie może. Nie może przegrać dlatego, że
będzie większość w sejmie, która ten projekt poprze.
Ale mam dla pana propozycję - spróbujmy troszeczkę
popuść wodze fantazji, wyobrazić sobie taki scenariusz "political fiction", żeby nie powiedzieć "science fiction",
że opozycja wpada na taki pomysł. Skoro Kaczyński tak jednoznacznie mówi, że papierkiem lakmusowym i takim testem dla
koalicji, dla Zjednoczonej Prawicy, dla koalicji rządzącej jest to głosowanie, to może, tłumacząc jednoznacznie elektoratowi,
swoim wyborcom, koalicja powinna, opozycja powinna wyjść i powiedzieć: zagłosujmy przeciwko, po to żeby rząd to głosowanie
przegrał, tak żebyśmy mogli przejąć władzę w wyniku tego konkretnego głosowania, tak żeby po prostu Kaczyński
na tym polu walki został, mówiąc krótko, sam. Król będzie nagi. Może to jest możliwe, może to jest scenariusz na przejęcie władzy w Polsce?
Ale w wyniku takiego głosowania opozycja nie przejmuje władzy. Opozycja by musiała
zgłosić wniosek o konstruktywne wotum nieufności,
wyznaczyć w tym głosowaniu kandydata na premiera i dopiero wtedy, gdyby
uzyskała dla tego wniosku większość parlamentarną, to wtedy można byłoby
o czymś myśleć. Ale zapewniam pana, że przegranie głosowania w tej konkretnej sprawie, oprócz
ewidentnych szkód na arenie narodowej, konkretnie unijnej, dlatego że jeżeliby
ratyfikacja Europejskiego Programu Odbudowy
nie nastąpiła z winy Polski, to nasza reputacja przez
całe lata byłaby już nieodbudowana. Bo ja chcę wyraźnie podkreślić, że jeśli
mówimy o Europejskim Programie Odbudowy, to 27 parlamentów członków
krajów unijnych musi je zatwierdzić. Jeżeli jeden parlament, w tym przypadku polski,
by nie zatwierdził, to
ten program jest wrzucony do kosza. I wtedy nie tylko chodzi, że Polacy nie dostaną pieniędzy, ale
także wszystkie inne kraje unijne. Więc wyobraża pan sobie skalę skandalu i niechęci do Polski,
gdyby coś takiego nastąpiło.