Leszek Miller: Azory to ostatnia próba poszukiwania pokoju
Dokumenty przyjęte na Azorach nie są żadną deklaracją wojny z Irakiem, lecz ostatnią próbą poszukiwania pokoju przy pomocy instrumentów dyplomatycznych - powiedział premier Leszek Miller w "Sygnałach Dnia", zapowiadając jednocześnie całodniowe konsultacje polityczne swoje i prezydenta Kwaśniewskiego z szefami innych państw, a na wieczór - posiedzenie Rady Ministrów oceniające sytuację.
17.03.2003 | aktual.: 17.03.2003 10:22
Sygnały Dnia: Panie Premierze, po spotkaniu na Azorach, po spotkaniu z premierem Wielkiej Brytanii i Hiszpanii prezydent George Bush powiedział, że "dziś nadejdzie chwila prawdy dla świata". I wydaje się, Panie Premierze, że bez względu na decyzję Rady Bezpieczeństwa, bez względu na treść i na akceptację dla nowej rezolucji, w tym tygodniu rozpocznie się wojna z Irakiem. Czy z Pana strony lub ze strony Rady Ministrów będzie skierowany wniosek do Prezydenta Rzeczpospolitej o użyciu polskiego wojska poza granicami kraju?
Leszek Miller: Wczoraj późnym wieczorem omawialiśmy sytuację u prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Przede wszystkim dokonaliśmy analizy dokumentów, które zostały przyjęte na spotkaniu na szczycie na Azorach. Oceniamy, że te decyzje są świadectwem odpowiedzialności za pokój i bezpieczeństwo w skali regionu i świata, potwierdzają jeszcze raz, że użycie siły traktowane jest jako ostateczność. Można zatem bez obawy powiedzieć, że wczorajszy szczyt na Azorach był jeszcze jednym wysiłkiem na rzecz pokojowego rozwiązania sprawy Iraku. I wyrażam nadzieję, że wysiłki dyplomatyczne przyniosą oczekiwany wynik. Dokumenty przyjęte na Azorach nie są przecież żadną deklaracją wojny, lecz ostatnią próbą poszukiwania pokoju przy pomocy instrumentów dyplomatycznych i z tego też względu działania, które będą podjęte dzisiaj, w najbliższych dniach, zostały przez uczestników szczytu określone jako godzina prawdy.
Warto też powiedzieć, że jeśli uważnie przeczytamy dwa dokumenty z wczorajszego szczytu, to jest tam także zarys programu budowy demokratycznego Iraku po zniszczeniu broni masowego rażenia oraz usunięciu dyktatury Husajna, deklaracja bowiem przyjęta na Azorach zawiera uroczyste zobowiązanie, że zachowana będzie integralność terytorialna Iraku, ustanowione rządy prawa i bogactwa naturalne będą własnością narodu irackiego. Niewątpliwie naród iracki przede wszystkim, w pierwszej kolejności powinien odczuć pozytywne skutki zmian, jakie mogą zajść w Iraku.
Sygnały Dnia: A co z naszymi żołnierzami?
Leszek Miller: Natomiast stanowisko Polski jest konsekwentne. My konsekwentnie stoimy na stanowisku, że trzeba wykonać rezolucję 1441 Rady Bezpieczeństwa, trzeba dokonać rozbrojenia Husajna. Oczywiście na pierwszym miejscu stawiamy wszystkie działania dyplomatyczne. Dzisiaj zarówno ja, jak i prezydent Kwaśniewski odbędziemy serię rozmów z szefami wielu rządów europejskich, także z prezydentami niektórych krajów, a wieczorem planuję zwołanie posiedzenia rządu, aby omówić sytuację. Zapoznamy się także z rezultatami wizyty ministra Cimoszewicza. Minister Cimoszewicz składa dzisiaj wizytę w Paryżu...
Sygnały Dnia: I wtedy może poznamy decyzję o tym, czy polskie jednostki zostaną użyte w Iraku?
Leszek Miller: No i w zależności od rozwoju i oceny sytuacji podejmiemy decyzję. Jest zatem cały dzień na akcję dyplomatyczną. Także i Polska uczestniczy w tej akcji, ale dyplomacja może nie doprowadzić do pomyślnego wyniku, trzeba zatem być przygotowanym na każdy inny wariant.
Sygnały Dnia: To oczywiste, Panie Premierze, ale jeśli już zapadnie decyzja o użyciu polskiego wojska podczas wojny z Irakiem, to w jakim charakterze my się tam znajdziemy? Jako kto?
Leszek Miller: Jako członek koalicji, która się zawiązuje.
Sygnały Dnia: Ale to jest ciało nieformalne.
Leszek Miller: To jest ciało nieformalne, ale ciało, które działa w oparciu o stosowne dokumenty, przede wszystkim w oparciu o znaną rezolucję Rady Bezpieczeństwa. Natomiast kilka dni temu prezydent Kwaśniewski się w tej sprawie wypowiedział, mówiąc o ograniczonej możliwości udziału polskich żołnierzy, i to nie na pierwszej linii, a raczej w charakterze pomocy logistycznej czy udziału pomocniczego. I tylko taki wariant, oczywiście, może być rozpatrywany. (Polskie Radio/mk)
Rozmawiał: Krzysztof Grzesiowski