Leszek Balcerowicz: traktują mnie jak podpalacza

(RadioZet)

Leszek Balcerowicz: traktują mnie jak podpalacza
Źródło zdjęć: © RadioZet

Obraz

Gościem Radia Zet jest Leszek Balcerowicz, prezes NBP. Wita Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry Państwu. Panie Prezesie, jest Pan oskarżany, jest Pan oskarżany przez posłów Ligi Polskich Rodzin, przez posłów z Polskiego Stronnictwa Ludowego o to, że z Pana powodu Skarb Państwa stracił 3 miliardy złotych, że Pan uległ lobbowaniu, czy też za Pana czasów ulegnięto lobbowaniu. To jest dalszy ciąg fałszywych oskarżeń, które rozpoczęły się wraz z polskimi przemianami w 1990 roku, przypomnę Tymińskiego, który ma godnych jak widać następców. To są absolutnie fałszywe oskarżenia, które jak rozumiem nawiązywały do prezentacji, w jakimś stopniu, przedstawionej przez szefa ABW na posiedzeniu Konwentu Seniorów. On się z tej interpretacji następnie wycofał. A rzecz się ma tak, jak się zorientowałem, wskazano na rozporządzenie ministra finansów z 1998 roku, to rozporządzenie było automatycznym powieleniem stanu prawnego, który powstał w 1993 roku, został potwierdzony w 1994 roku, następnie w sierpniu 1997 roku, a
rozporządzenie z 1998 roku było po prostu dostosowaniem do Konstytucji. Jeżeli wobec tego ABW ma wątpliwości do tego stanu prawnego, to powinno te wątpliwości kierować w kierunku momentu powstania owego stanu prawnego, czyli znacznie wcześniejszego okresu. Ale przede wszystkim pominięto w tym wszystkim fakt i na tym polega podłość tych oskarżeń i perfidia, że w momencie kiedy zaczęły napływać sygnały, że można osiągnąć oszczędności budżetowe, że skorygować coś, a te sygnały zaczęły napływać w 1999 roku, u końca tego roku, to ja właśnie będąc ministrem finansów i współpracując z ministrem Zagórnym, który za to odcinek odpowiedział i innymi osobami, wprowadzili oni w życie rozporządzenie z marca 2000 roku, które zmniejszyły zyski importerów i pozwoliły zaoszczędzić budżetowi znaczące kwoty i wtedy to rozporządzenie napotykało na ogromne protesty importerów. No dobrze, ale proszę powiedzieć, jak to możliwe, że przez tyle lat tolerowano takie rozporządzenie, wedle którego firmy zyskiwały pieniądze, a tracił
Skarb Państwa? To jest pytanie, czy wszystkie oszczędności można osiągnąć od razu? W miarę upływu czasu dostrzega się kolejne możliwości, ponadto każdy kto kieruje jakąś instytucją opiera się na sygnałach, które otrzymuje od swoich współpracowników. Żaden z moich poprzedników takich, jak rozumiem, sygnałów nie ma, bo potwierdzali to rozporządzenie. Natychmiast jak napłynęły owe sygnały podjęto działanie. Więc można powiedzieć, że w tym przypadku, jak zwykle zresztą od 1989 roku, próbuje się oskarżyć, mówię o własnej skromnej osobie, człowieka, za którego czasów w ministerstwie finansów skorygowano te sprawę. To ja już prawie przywykam do tego, że próbuję występować w roli strażaka, a niektórzy traktują mnie jak podpalacza. To jest ta podwójna moralność, którą reprezentują między innymi przywódcy Ligi Polskich Rodzin. Liga Polskich Rodzin mówi, że to jest afera większa od afery Rywina. Na tym polega podłość dlatego, że jeśli chodzi o aferę Rywina to wiadomo, że oskarżenie jest o korupcję, tutaj nie ma żadnego
oskarżenia o korupcję, a ponadto zarzut jest fałszywy. Bo jeżeli w ogóle ktoś ma wątpliwości dotyczące stanu prawnego, to musi te wątpliwości zaadresować do momentu, kiedy ten stan prawny zaistniał, a ten stan prawny zaistniał, jak powiedziałem, w 1993 roku, potwierdzony w 1994 roku i potwierdzony, jeszcze za rządów poprzedniej koalicji, w 1997 roku. No tak, ale potwierdzony został w 1998 roku, kiedy Pan był ministrem finansów i wtedy właśnie podobno lobbowano na rzecz tego przepisu. Ja nie znam żadnych dowodów jakiegokolwiek lobbingu i wydaje mi się to absolutnie nieprawdopodobne dlatego, że to rozporządzenie z 1998 roku było prostym dostosowaniem do Konstytucji, a nie dotyczyło meritum. Odtworzono stan prawny poprzedni, a trzeba było dostosować ileś tam rozporządzeń do Konstytucji. W momencie kiedy zaczęły napływać sygnały i podjęliśmy działania, które jak powiedziałem zresztą, wywołały masowe protesty importerów leków. To był ciąg działań zmierzających do tego, żeby uzdrawiać finanse publiczne i przy
okazji można przypomnieć na jakie oporu to napotykało. Gdyby w ogóle pozwolono nam wtedy działać i uzdrawiać finanse naszego państwa, to nie byłoby dzisiaj tych problemów. Dobrze. Minister Andrzej Barcikowski, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, oskarża dziennikarzy, oskarża media, oskarża również Pana. Jak Pan myśli dlaczego Pana? Ja nie sądzę, żeby Pan Barcikowski akurat oskarżał mnie. Zresztą wycofywał się z … Tłumaczył wczoraj w Radiu Zet, że tylko mówi o mechanizmach. Nie, no więc dlatego, że mamy całą masę różnych wypowiedzi szefa ABW i większość tych wypowiedzi, która do mnie dotarła, czy prawie wszystkie, są wycofywaniem się z interpretacji, jaką nadano jego pierwotnej wypowiedzi, poprzez, nadali panowie typu Wrzodaka, czy Giertycha. Natomiast, chciałbym powiedzieć jedno, oczekiwałbym od szefa ABW, że przynajmniej złoży publiczne wyrazy ubolewania, ze względu na to, że jego wypowiedź, być może bez intencji, stała się powodem do kolejnej fali fałszywych oskarżeń. Tak, ale to jest tak, że Liga
Polskich Rodzin nie wyssała sobie tego z palca, tylko szef ABW mówił o tych mechanizmach z 1998 roku. Jeżeli mówił, to powinien mówić o, jeżeli w ogóle, jak powiedziałem ABW ma wątpliwości dotyczące stanu prawnego odbitego w 1998 roku, to prawda wymaga, żeby to do momentu powstania, czyli znacznie wcześniejszego okresu, o których już mówiłem, i prawda wymaga, żeby powiedzieć kto ten stan skorygował i kiedy ten stan skorygował, żeby nie było tak, że myli się podpalaczy i strażaków. A może Pan powiedzieć, Panie Prezesie, czy szef ABW kontaktować się w ogóle z Panem? Rozmawiał Pan kiedykolwiek z Andrzejem Barcikowskim? Mogę powiedzieć tak, że nigdy w jakiejkolwiek sprawie, szef ABW ani żadni jego współpracownicy, nie kontaktowali się ze mną, w jakiejkolwiek sprawie, to dotyczy również spraw, które by związane były z moją działalnością jako ministra finansów. Mogę natomiast powiedzieć, skoro Pani mnie pyta o to, że po tym jak ta sprawa pierwszego dnia wybuchła, to oczywiście minister Barcikowski do mnie
zadzwonił i w żadnej mierze nie potwierdzał tych interpretacji, jaką nadali panowie Wrzodak i Giertych, ale to była rozmowa prywatna, więc jej szczegółów nie będę ujawniał. Natomiast taka była istota tej … Czyli rozumiem, że oczekuje Pan na publiczne przeprosiny, tak? No wydaje mi się, że dobre obyczaje wymagałyby w Polsce, żeby wyrazić ubolewanie z powodu, jak rozumiem, skrajnego nadużycia fragmentu wypowiedzi szefa ABW w wykonaniu między innymi przywódców Ligi Polskich Rodzin. Był Pan kiedyś premierem … Wicepremierem. … wicepremierem, gdyby Pan przeczytał taką informację jaką napisał Andrzej Kublik o powiązaniach firmy, która sprzedaje Polsce gaz, z mafią, to czy by Pan powiedział Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wtedy taka nie istniała, żeby ścigać dziennikarzy, czy raczej żeby się zainteresować od kogo kupuje się gaz? To jest pytanie retoryczne. No problem głównie polega na tym od kogo się kupuje. To raczej jest oczywiste. No to o co chodzi? Nie wiem. Nie wie Pan? Nie wiem. Mogę się opierać tylko na
tym co mogę wyczytać w prasie. Natomiast, rzeczywiście energia służb, państwo poznaje się po tym, kogo państwo zwalcza. Kogo zwalcza, czy pospolitych przestępców, czy dziennikarzy? Po tym się poznaje jakość państwa. Panie Prezesie wczoraj sejmowa komisja finansów publicznych postanowiła zmniejszyć rezerwę Narodowego Banku Polskiego, co to oznacza? To brzmi bardzo technicznie, ale ta poprawka oznacza kres niezależności banku centralnego i dyktowanie ilości pieniądza przez polityków. Gdyby to przeszło, to jest dopiero głosowanie w komisji finansów publicznych, to można powiedzieć, że zniszczono niezależność Narodowego Banku Polskiego, a po co ona istnieje? Po to żeby chronić wartość pieniądza przed zakusami ze strony polityków i to jest wyraz takich zakusów, że można dyktować ile pieniądza trzeba wstrzyknąć do gospodarki. A wiadomo, że jak jest za dużo pieniądza, to on traci na wartości. Polska to przeżyła w 1989 roku, jak po raz pierwszy miałem okazję być w rządzie, to zetknąłem się z inflacją rzędu 30%-40%
miesięcznie. Z tego wyszliśmy, mamy stabilne ceny, no i ta poprawka zmierza w kierunku zniszczenia tego, ale mam nadzieję, że ona będzie odrzucona w Sejmie. Dobrze, a co to oznacza w praktyce, przeniesienie części rezerwy do budżetu, bo o to chodzi posłom? Nie. To chodzi o to, oni mylą, część posłów myli rezerwy dewizowe, które są realnym pieniądzem, pracują dla Polski i przynoszą spore dochody, z zapisem księgowym, który nazywa się rezerwą rewaluacyjną. I oni teraz by chcieli, żeby po prostu z tego pieniądza księgowego stworzyć pieniądz rzeczywisty, żeby po prostu przekazać rządowi ileś, w cudzysłowie, pustego, czy nierealnego pieniądza. A wiadomo, że istotą niezależności banku centralnego jest to, że nikt mu nie dyktuje, ile ma pieniądza wstrzyknąć do gospodarki, bo jak mu dyktuje, to jest koniec stabilności cen. Czyli to wstrzyknięcie oznaczałoby po prostu dodrukowanie pieniędzy, bo tych pieniędzy realnie nie ma? Mówiąc popularnie jest to dodrukowanie pieniędzy. To znaczy zapisałoby się na koncie rządu
ileś miliardów dodatkowych pieniędzy, które następnie zamieniłyby się, poprzez takie dopisanie, w realne pieniądze, podważając oczywiście niezależność banku centralnego i tą wielką zdobycz, jaką są niskie, stabilne ceny. Ale rząd się nie zgadza na te poprawki. To jest wbrew opinii rządu i mam nadzieję, że koalicja rządowa, a także rozsądne partie w Sejmie, odrzucą coś co by Polskę cofało do 1989 roku. Co by było zresztą w absolutnej sprzeczności z Konstytucją i myślę, także z prawem europejskim. A czy rozsądna jest zmiana ustawy o NBP, która miałaby polegać na tym, żeby zmniejszyć liczbę członków Rady Polityki Pieniężnej, z 9-ciu do 6-ciu? Na ten temat nie chciałbym się wypowiadać. Najistotniejsze jest to, żeby nie podważyć tego, co udało nam się, przecież z trudem, osiągnąć – stabilność cen. Zaczynaliśmy w 1989 roku z bezwartościowej złotówki, no przecież nie można jej było zamienić na towary … No dobrze, ale czy złotówka nie zostanie zniszczona przez to, że nie będzie 9-ciu, tylko 6-ciu członków? Nie,
mówię dlatego, że co jest najważniejsze, a w tej sprawie nie chciałbym się wypowiadać. Najważniejsze jest to, żeby organy, które kształtują … Ale dlaczego Pan nie chce odpowiedzieć? Bo mówię, chcę to wyraźnie powiedzieć, że liczyć się będzie skład przyszłej Rady Polityki Pieniężnej. Chodzi o to, żeby to był taki skład, który pozwoli utrzymać stabilność cen. To jest ta wielka zdobycz polski, bardzo ważna dla ludzi. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet był Prezes NBP – Leszek Balcerowicz.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)