Leszek Balcerowicz: bez naprawy finansów nie da się na dłuższą metę dobrze żyć
Polska – w odróżnieniu na przykład od Litwy czy Słowacji – nadal ma problem nie naprawionych finansów państwa, z którym się nie da na dłuższą metę dobrze żyć. W moim przekonaniu to wystarczy, tego rodzaju przeszkoda, żeby Polska nie mogła się na dłuższą metę szybciej rozwijać i wskutek tego nie będzie ona w stanie doganiać odrywającej się od nas Litwy czy Słowacji - powiedział prof. Leszek Balcerowicz, prezes NBP w "Sygnałach Dnia".
"Sygnały Dnia: Co jest z tą reformą finansów publicznych, panie profesorze? Dlaczego ona się nie może udać? Panu się nie udało, profesorowi Hausnerowi się nie udało, profesor Gilowska też coś takiego zapowiada i nie ma gwarancji, że jej się uda. Opór materii?
Leszek Balcerowicz: Proszę państwa, najważniejsze tutaj także, żeby odróżnić tych i te programy, które zmierzają do naprawy, od tych, które blokują. To elementarna nie tylko sprawiedliwość, ale rzetelność tego wymaga. Więc skoro pan o mnie wspomniał, to chcę powiedzieć, że zarówno w czasie, kiedy byłem po raz pierwszy w rządzie, kiedy udało się uzdrowić finanse publiczne, bo bez tego mielibyśmy nadal galopującą inflację, tylko potem się zaczęło to odradzać. Następny etap, ta choroba się odrodziła i w rezultacie w okresie, kiedy byłem po raz drugi, to jest 1997-2000, przedstawiałem propozycje ograniczenia wydatków publicznych, których część została zaakceptowana, ale część została zablokowana. W rezultacie w 2000 roku uznałem, że nie ma szans na wykonywanie porządnej roboty i zrezygnowałem z uczestnictwa w pracach ówczesnego rządu, bo uznawałem, że nie ma sensu sprawowanie funkcji dla samego sprawowania funkcji.
Profesor Hausner słusznie podjął próbę dalszej naprawy finansów publicznych i jego wysiłki tylko w części zostały przyjęte, a w części zostały zablokowane. I dlatego Polska – w odróżnieniu na przykład od Litwy czy Słowacji – nadal ma problem nie naprawionych finansów państwa, z którym się nie da na dłuższą metę dobrze żyć. W moim przekonaniu to wystarczy, tego rodzaju przeszkoda, żeby Polska nie mogła się na dłuższą metę szybciej rozwijać i wskutek tego nie będzie ona w stanie doganiać odrywającej się od nas Litwy czy Słowacji.
Dzisiaj wygląda na to, panie profesorze, że komuś na tym nie zależy. Zaczynamy snuć jakąś spiskową teorię dziejów.
- Nie, spiskowa nie, dlatego że walka o dobre państwo i dobrą gospodarkę wymaga natężenia wysiłków, a są ludzie, którzy sądzą, że poprzez zwiększenie wydatków oni uszczęśliwiają ludzi, nie pamiętając o tym, że te wydatki budżetowe biorą się z naszych podatków. Są tacy, którzy sądzą, że tylko wydatki zwiększające się będą przyspieszały wzrost gospodarczy, oni nie pamiętają, że właśnie wydatki prowadzą do dużych podatków i do kumulowania się długu publicznego. Politycy są różni, to trzeba o tym pamiętać. Wśród polityków są tacy, którzy lubią mieć dużo władzy. Tacy politycy nie będą (…) co? Na czym ta władza wówczas polega? Na tym, że rozdaje się wiele pieniędzy, czyli dużo wydatków. A ponadto ci politycy, którzy mają dużo władzy, będą przeciwni prywatyzacji przedsiębiorstw, bo to oznacza, prywatyzacja przedsiębiorstw, ograniczenie władzy polityków. Jak przedsiębiorstwo jest prywatne, no to już nie można dowolnie wymieniać prezesów, rady nadzorcze. Ale jednocześnie wiemy z doświadczenia, że gdy przedsiębiorstwo
nie jest prywatne, czyli państwowe, to na ogół podlega rozmaitym wpływom politycznym, które je paraliżują. Prędzej czy później to się dzieje w warunkach, kiedy konkurencja jest silna i będzie narastać.
Ale część tych przedsiębiorstw musi być państwowa, panie profesorze, choćby ze względu na ich wartość dla bezpieczeństwa państwa.
- Ale to wtedy trzeba konkretnie powiedzieć, które i konkretnie uzasadnić, dlaczego, a nie generalnie twierdzić, że z jakichś tam powodów, nazywanych często ogólnikowo „przedsiębiorstwo musi być państwowe”, bo w takich przypadkach najczęściej po prostu chodzi o to, że ci, co mówią, lubią władzę i lubią utrzymywać wobec tego przedsiębiorstwa w orbicie swoich wpływów politycznych, co dla ludzi w przedsiębiorstwach prędzej czy później źle się kończy, bo przedsiębiorstwo upolitycznione to jest przedsiębiorstwem ubezwłasnowolnionym. A jak ono może walczyć z konkurencją? Jest całe mnóstwo przedsiębiorstw państwowych, których prywatyzację opóźniano, które się skurczyły, a potem padły, bo nie były w stanie walczyć z konkurencją. W związku z tym w najgłębszym interesie ludzi pracujących w przedsiębiorstwach, które są jeszcze w orbicie polityków, żeby wyzwolić się z tych więzów politycznej, żeby miały szansę na konkurowanie.