Leszczyński: "Schetyna przytula, a potem zjada koalicjantów. Teraz kolej na Biedronia" (Opinia)
Grzegorz Schetyna ograł wszystkich na opozycji i został głównym liderem sił prodemokratycznych w Polsce. Pokazał, że jest graczem twardym i bezwzględnym. Z liczących się partii poza jego kontrolą została tylko Wiosna Biedronia. Oto, w jaki sposób będzie się starał ją podporządkować.
"Czekista bez charyzmy, który łamie kręgosłupy, czy skuteczny menedżer polityczny, który budzi zawiść?" — pisali o Schetynie w 2007 r. Renata Grochal i Rafał Kalukin (wówczas dziennikarze „Wyborczej”). "Niepozorny, miśkowaty, ambicje: wyraźne, ale nie sięgające świecznika".
To było kiedyś: dziś ambicje sięgają szczytu. Niepozorny i pozbawiony charyzmy polityk dokonał tego, co nie udało się bardziej błyskotliwym liderom: zjednoczył opozycję przeciwko PiS pod swoim przywództwem — z jednym istotnym wyjątkiem.
W świecie prostych podziałów
Schetyna ma ogromny polityczny talent i ci, którzy go nie doceniają, sami sobie szkodzą. Najpierw przeżył konflikt polityczny z Donaldem Tuskiem — i chociaż został zmarginalizowany i zesłany na Dolny Śląsk, utrzymał dostatecznie dużo wpływów w partii, żeby móc powrócić w wielkim stylu.
Odziedziczył Platformę w stanie rozkładu. Elektorat odpływał do Nowoczesnej, a partia była zdemoralizowana po przegranej.
Schetyna najpierw rozprawił się z przeciwnikiem idącym po tych samych wyborców. Wykorzystał błędy Ryszarda Petru, a później przyłożył rękę do podziału Nowoczesnej. Dziś to, co z niej zostało, jest tylko przystawką Platformy.
Później przyjął pod swoje skrzydła SLD i Zielonych, którzy przyszli do niego sami, obawiając się rosnących wpływów Roberta Biedronia.
Wreszcie wykorzystał strach słabnącego PSL, który od miesięcy jest na celowniku partii Jarosława Kaczyńskiego, i doprowadził do jego wejścia w skład Koalicji Europejskiej. Skonsumował w ten sposób wszystkich partnerów kawałek po kawałku, krok po kroku, metodycznie i bez fajerwerków.
Strategia mozolnego łączenia całej antypisowskiej opozycji pod jednym sztandarem przyniosła spektakularny sukces. W sondażu Kantar Millward Brown dla "Wyborczej" (13 marca) koalicja Schetyny wygrywa z PIS 35 do 33 proc. W sondażu IBRiS dla "Rzeczypospolitej" (14 marca) PiS tylko minimalnie wygrywa — 40:38 proc.
Dalszy plan jest prosty: zmienić nadchodzące wybory w plebiscyt nad rządami PiS i obecnością Polski w Unii Europejskiej.
Jesteś za demokracją i za Unią Europejską? Głosuj na Koalicję.
Jesteś za dyktaturą Kaczyńskiego, polexitem, aferami, korupcją i zamordyzmem? Głosuj na PiS.
Takie będzie przesłanie wyborcze koalicji. Jej lider doskonale wie, że tylko taki program minimum jest do zaakceptowania przez wszystkie partie. Wie również, że mało który wyborca zagłosuje na PO dlatego, ponieważ porwały go propozycje programowe tej partii albo charyzma przywódcy. Trzeźwo zdaje sobie sprawę z własnych słabości i gra tymi kartami, które ma.
Pamięta również, że strategia "anty PiS" przyniosła ogromny sukces Rafałowi Trzaskowskiemu w Warszawie. Cała Polska to nie Warszawa — będzie trudniej — ale pospolite ruszenie przeciw PiS może być jedyną szansą na wygraną. Dla seniorów z KOD przynajmniej dla tych, którzy pamiętają jeszcze wybory 4 czerwca 1989 r. — do których opozycja poszła niemal w całości zjednoczona przeciw PZPR — będzie jeszcze retoryka powrotu do tamtych czasów: "znów czas iść razem do urn, głosować za demokracją".
"Jednemu z moich rozmówców marzyły się nawet zdjęcia podobne do fotografii solidarnościowych kandydatów z Lechem Wałęsą w 1989 roku, tyle że tym razem z Donaldem Tuskiem" — pisała o tym pomyśle w lutym Dominika Wielowieyska.
Kto się wyłamie — ten zdradzi Polskę i demokrację.
Wejść do Koalicji Europejskiej jest łatwo, wyjść "nogami do przodu"
Idea "Frontu Jedności Narodu (przeciw PiS)" jest dla Schetyny doskonałym politycznym narzędziem. Pozwala mu bowiem utrzymywać dyscyplinę wśród niesfornych partii tworzących jego koalicję. Ich liderzy i liderki źle znoszą miejsca w drugim szeregu. Niektórzy, jak Katarzyna Lubnauer, mają ze Schetyną osobiste porachunki — tej ostatniej Schetyna rozbił partię, udając później niezbyt zręcznie, że nie miał z tym nic wspólnego, żeby potem, już po wszystkim, publicznie posypać głowę popiołem.
FJN sprawia, że dla członków koalicji Schetyny wejście do niej to droga w jedną stronę. Można się oszukiwać, że Koalicja Europejska została powołana tylko do eurowyborów. W praktyce jednak każdy, kto ją opuści przed wyborami do naszego Sejmu — najważniejszymi wyborami — będzie odsądzony od czci i wiary jako koń trojański Kaczyńskiego, renegat i zdrajca. Z koalicji ze Schetyną będzie można wyjść tylko — przepraszam za tę metaforę, ale ona tu pasuje — nogami do przodu. (To naprawdę metafora, rozmawiamy tu o demokratycznej polityce, a nie mafijnej rodzinie.)
Schetyna jest przy tym niesłychanie pragmatyczny: wita wszystkich, wybacza stare konflikty. "Jeżeli nasza współpraca z SLD pozwoli dołożyć te kolejne 5–7 procent poparcia dla koalicji, to uważam, że warto to zrobić, bo zagrożenie jest gdzieś indziej" — mówił w wywiadzie dla "Kultury Liberalnej" w marcu.
Na drodze do realizacji tej strategii jest tylko Wiosna Biedronia.
To jedyna licząca się siła na opozycji — w ostatnich sondażach przed wyborami do Parlamentu Europejskiego Biedroń dostaje od 6 do 12 proc. — która nie jest częścią koalicji Schetyny.
"Na pewno jest dla nas zagrożeniem. Ale nie chcę patrzeć na to ugrupowanie jako zagrożenie, tylko w perspektywie wyborów parlamentarnych jako być może partnera czy sojusznika" — mówił o Schetyna o Biedroniu w marcu.
Obaj panowie w kolejnych wywiadach nie wykluczają koalicji po nadchodzących wyborach parlamentarnych. Strategia "Frontu Jedności Narodu" nie pozostawia jednak dla Biedronia wiele miejsca. Polaryzacja niszczy słabszych partnerów. W czasie wyborów w Warszawie wielu wyborców lewicy zagłosowało na Rafała Trzaskowskiego tylko dlatego, że był najsilniejszym antypisowskim kandydatem. W efekcie pozostali kandydaci — tacy jak Jan Śpiewak — zostali wypchnięci do narożnika.
To ponure ostrzeżenie dla partii Biedronia: może zostać zmiażdżona dokładnie tak samo, jak warszawska kampania Śpiewaka.
"Poświęćcie Biedronia dla Polski". Przy okazji dla Schetyny
W jaki sposób można najłatwiej zmarginalizować Biedronia? Oto, jak się to będzie odbywało.
Sprawa będzie łatwa wówczas, kiedy notowania Wiosny spadną na stałe w okolice progu wyborczego. Wówczas sprzyjające Platformie media i publicyści będą nieustannie powtarzać wyborcom, żeby nie marnowali swojego antypisowskiego głosu na Biedronia. W ich stronę będzie płynęło przesłanie: "kochani, rozumiemy, że serce macie po lewej stronie, ale poświęćcie Biedronia dla Polski, najważniejsze jest odsunięcie od władzy PiS i uratowanie demokracji". Z tym argumentem będzie bardzo trudno Biedroniowi polemizować.
Równocześnie cały czas będzie aktualna oferta Schetyny: "dołączcie do nas".
"Jeżeli będzie potwierdzał w swojej polityce i aktywności, że chce skutecznie tworzyć koalicję antyPiS, prodemokratyczną, proeuropejską, propraworządną, broniącą Konstytucji i praw, wolności obywatelskich, praw mniejszości, to wtedy jesteśmy koło siebie. Jeżeli jesteśmy koło siebie, to razem wygrywamy" — mówił o Biedroniu w Radiu Zet 8 marca.
Wejście do koalicji Schetyny byłoby oczywiście klęską Wiosny i końcem tego projektu politycznego, nawet jeśli lider i kilkoro jego współpracowników dostaliby się do Sejmu. Bylibyśmy wówczas skazani na duopol PO-PiS na kolejną kadencję.
Trudniej będzie zjeść Biedronia wówczas, kiedy notowania Wiosny będą utrzymywać się w okolicach 10 proc. Także i w tym przypadku działać będą jednak opowieści o Froncie Jedności Narodu. Media sprzyjające Platformie (oraz PiS, co naturalne) będą milczeć o propozycjach programowych Wiosny, informując za to donośnie o jej wpadkach.
Wystarczy, że Biedroń będzie dla kogoś przez moment niemiły — to zdarza się czasami każdemu z nas, prawda? — i wówczas wszędzie przeczytamy, że "zaperza się", "denerwuje", "poucza dziennikarzy". Będą więc mówić o Biedroniu albo źle, albo wcale. Będą też powracać pytania dotyczące finansowania Wiosny, sugerujące, że jest coś z nimi nie w porządku — przy czym o pytaniach będzie głośno, a o odpowiedziach — niekoniecznie. Wreszcie temat praw LGBT został w dużym stopniu przejęty przez Platformę, co może wprowadzić w błąd wyborców sugerując im, że koalicja Schetyny stała się bardziej otwarta na zmiany obyczajowe, niż jest w istocie. To wszystko może Wiośnie odejmować punktów w sondażach, a Schetyna umie czekać i przyglądać się wykrwawianiu przeciwnika.
W każdym scenariuszu lider PO zresztą wygrywa. Albo zmarginalizuje Biedronia i wówczas zostanie przywódcą jedynego liczącego się anty-PiS — albo sprowadzi jego wynik wyborczy do kilku procent i wówczas będzie miał na jesieni dużo słabszego koalicyjnego partnera. Pierwszy wariant jest oczywiście korzystniejszy, ale pragmatyczny przywódca PO będzie także umiał żyć z drugim. Jak dotąd radził sobie sprawnie ze wszystkimi konkurentami.
Adam Leszczyński - historyk, socjolog i dziennikarz. Profesor na Uniwersytecie SWPS w Warszawie, współzałożyciel i dziennikarz portalu OKO.press.