Lepper skazany przed sąd za pomówienie polityków PO i SLD
Rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu
na 5 lat, 20 tys. zł grzywny, pokrycie prawie 5 tys. zł kosztów
sądowych i 50 tys. zł zadośćuczynienia dla Andrzeja Olechowskiego -
na taką karę skazał stołeczny sąd okręgowy Andrzeja
Leppera, za pomówienie w 2001 r. z sejmowej trybuny polityków PO i
SLD.
09.08.2005 | aktual.: 09.08.2005 17:17
Lepper oskarżał polityków o branie łapówek i kontakty ze światem przestępczym, nie mając na to dowodów, a wręcz tworząc je po fakcie; wykorzystał trybunę sejmową dla własnych celów - uznał sąd. Obrońca Leppera mec. Henryk Dzido zapowiedział już, że złoży apelację od tego nieprawomocnego wyroku. Lepper nie stawił się w sądzie.
Oskarżony ewidentnie naruszył prawa osób trzecich, a Sejm uchylił mu immunitet - stwierdziła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Barbara Sierpińska. Według sędziów, Lepper swymi oskarżeniami bez pokrycia wykroczył poza zakres wykonywania mandatu poselskiego, bo posługiwanie się fałszem, by naruszać prawa innych jest "niegodnym sprawowaniem mandatu". Sad podkreślił, że ten wyrok nie narusza wolności słowa, lecz przypomina o jej granicach - są nimi prawa innych.
W listopadzie 2001 r. Lepper - podczas wystąpienia w Sejmie w sprawie wniosku o odwołanie go z funkcji wicemarszałka - zadawał pytania, czy politycy SLD (szef MON Jerzy Szmajdziński i ówczesny szef MSZ, obecnie marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz)
oraz PO (wicemarszałek Sejmu Donald Tusk, Paweł Piskorski i Andrzej Olechowski) otrzymywali pieniądze od biznesmenów i gangsterów. Dwa dni później w wywiadzie dla lokalnego radia z Olsztyna znieważył Cimoszewicza, nazywając go "kanalią", użył też zniesławiających sformułowań pod adresem ojca polityka. Potem za to ostatnie przepraszał.
Andrzej Lepper zabiegał o to, by jego wystąpienie było "przed kamerami". Dysponował informacjami niesprawdzonymi, których - jak mówi jego obrona - nie miał możliwości zweryfikować. Co go więc nagliło, by upubliczniać informacje od nieznanej mu osoby? - pytała retorycznie sędzia Sierpińska.
"Informatorem" Leppera był Bogdan Gasiński, który - jak ustalił sąd - przyszedł do biura Samoobrony dwa dni wcześniej i do tego czasu był tam osobą nieznaną. Miał przekazać Lepperowi informacje o łapówkach, a także - jak zeznawał Gasiński w sądzie - notatki o zabójstwach: Marka Papały i Jacka Dębskiego oraz planach zamachów terrorystycznych w Polsce.
Czemu tego Lepper nie ujawnił? Czy było niewiarygodne, a informacje o łapówkach polityków wiarygodne? - pytała znów sędzia. Samego Gasińskiego sąd określił mianem "manipulatora, który do swej gry wciąga inne osoby", a jego zeznania były "kłamliwe, wykrętne i nieprawdziwe".
Gasiński twierdził, że uczestniczył we wręczaniu pieniędzy wspomnianym politykom. Później Gasiński mówił też, że w gospodarstwie PGR w Klewkach byli afgańscy talibowie i że Polacy handlowali z nimi bronią. Przesłuchiwany na procesie Leppera, dostarczył wielu innych podobnych "rewelacji". Sąd zbadał, że ten świadek jest już skazany za wyłudzenia i oszustwa.
Sąd stwierdził w konkluzji, że Lepper w istocie oskarżając polityków, nie miał żadnych dowodów, więc nadużył swego mandatu poselskiego do rozgłaszania nieprawdziwych opinii. Świadczy o tym zaś samo zachowanie Leppera tuż po zdarzeniu - gdy prokuratura zwróciła się do "Samoobrony" po dowody, którymi Lepper - jak zapewniał z sejmowej mównicy - dysponował, otrzymała w odpowiedzi stenogram z jego wystąpienia.
Inny dowód to kaseta video, na której Gasiński potwierdza przed Lepperem, że prawdą jest to, co powiedział mu wcześniej podczas "przypadkowego spotkania". Kaseta była nagrana tydzień po wystąpieniu Leppera, co - według sądu - dowodzi, że Lepper "wręcz tworzył dowody" i że w czasie pierwszej, "przypadkowej" rozmowy z Gasińskim, nie było żadnych dokumentów, podczas gdy Lepper mówił w Sejmie, że je ma i że jego życie jest zagrożone.
Ten wyrok jest dość surowy, dotkliwy finansowo dla pana Leppera, ale pokazuje granice debaty publicznej - ocenił po wyroku obecny w sądzie Andrzej Olechowski. Prokurator Andrzej Michalski dodawał, że wyrok, który ocenił jako słuszny, udowodnił, że z takimi informacjami należało się udać do policji lub prokuratury, a nie rozgłaszać je w Sejmie bez sprawdzenia.
Przebywający w Pułtusku Szef PO Donald Tusk powiedział dziennikarzom, że nawet przez chwilę nie miał wątpliwości, jaki będzie werdykt sądu w tej sprawie. Nie sądzi on jednak, aby Lepper wyciągnął z tego wnioski - spodziewa się raczej kolejnych ataków i pomówień ze strony szefa Samoobrony pod adresem jego konkurentów.
Prokurator zażądał dla Leppera kary półtora roku więzienia w zawieszeniu na maksymalny okres pięciu lat oraz 36 tys. zł grzywny. Olechowski dodał do tego żądania powództwo cywilne - domagał się od Leppera 100 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę moralną.