Lepper: dowody w sprawie albo dymisja Macierewicza
Wicepremier Andrzej Lepper powiedział po spotkaniu z premierem Jarosławem Kaczyńskim, że jeśli
do poniedziałku nie dostanie dowodów na to, że zarzuty wiceszefa
MON Antoniego Macierewicza wobec b.ministrów SZ są prawdziwe,
oficjalnie wystąpi do szefa rządu o dymisję Macierewicza.
Macierewicz na antenie TV Trwam zarzucił byłym szefom polskiej dyplomacji współpracę z sowieckim wywiadem. Lepper zażądał dymisji wiceszefa MON, jeżeli wysunięte przez niego zarzuty nie znalazłyby potwierdzenia w dowodach.
Powiedziałem, że ja swojego zdania nie zmienię i w poniedziałek, jeżeli nie dostanę tych dowodów, to wystąpię do pana premiera oficjalnie o to, by zdymisjonował ministra Macierewicza - powiedział Lepper dziennikarzom spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim. Zaznaczył, że niespełnienie tego apelu nie będzie wiązało się z wystąpieniem Samoobrony z koalicji
Jedno jest pewne, że minister Macierewicz +chlapnął+ po prostu, żeby zaistnieć w mediach, żeby wyjść znowu na światło dzienne jako polityk, bo był schowany po ostatnich wyborach, nie było o nim słychać w ogóle, w ogóle nie istniał - dodał. To chlapnięcie
nas kosztuje jako Polskę bardzo dużo - podkreślił wicepremier.
Według Leppera, oskarżenia wobec ministrów spraw zagranicznych, którzy wprowadzali Polskę w struktury NATO i Unii Europejskiej, podważają wiarygodność traktatów akcesyjnych. Jego zdaniem, nie do pomyślenia jest jednoczesna współpraca z agenturą sowiecką oraz negocjacja i podpisywanie tych traktatów.
W ocenie wicepremiera, ważne jest też to, jak Polska wygląda wobec strony rosyjskiej. Podkreślił, że ton rozmów z Rosją w ostatnim czasie był już bardzo łagodny, a swoje podejście do strony rosyjskiej zmienił i premier, i prezydent.
Lepper zapowiedział, że jeśli premier nie odwoła Macierewicza w przypadku braku dowodów na jego oskarżenia, to będzie z dystansem podchodził do wszystkiego. Obawia się czy następne oskarżenia ze strony Macierewicza nie będą skierowane w niego.
Zdaniem Leppera, premier J. Kaczyński nie popiera tego co zrobił minister Macierewicz. Widziałem po premierze, że jest to sytuacja niezręczna dla niego bardzo - dodał.
Poseł PiS Jacek Kurski pytany wieczorem w TVN 24 o to, co powinien zrobić premier w sprawie wypowiedzi Macierewicza, odparł, że "być może materia spraw, o których mówił minister Macierewicz, jest na tyle głęboka i wymagająca zbadania, że nie prowadzi jeszcze dzisiaj do ostatecznych wniosków".
W historii ostatnich 17 lat były zdarzenia, które budzą wątpliwość co do pełnej suwerenności niektórych ministrów spraw zagranicznych - mówił Kurski.
Przypomnę słynną sprawę z kwietnia i maja 1992 roku, kiedy za plecami premiera Jana Olszewskiego minister spraw zagranicznych (Krzysztof Skubiszewski) przygotowywał traktat polsko- rosyjski ze słynnym protokołem i punktem 7A, który pozwalał na eksterytorialny charakter przedsiębiorstw polsko-rosyjskich w bazach po byłych wojskach sowieckich. De facto oznaczał on przeniesienie aktywów agentury sowieckiej na tereny Polski i tylko stanowczy sprzeciw premiera Jana Olszewskiego uchronił Polskę od podpisania przez prezydenta Lecha Wałęsę tego skandalicznego protokołu - powiedział Kurski.
Jest materia spraw, nad którymi warto się pochylić i być może coś jest na rzeczy. Natomiast o większości ministrów tak bym nie mówił - dodał.
Macierewicz na antenie Telewizji Trwam, odnosząc się do listu otwartego b. ministrów spraw zagranicznych w sprawie odwołania przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego udziału w spotkaniu Trójkąta Weimarskiego powiedział:
Część z tych osób to są byli członkowie PZPR, czyli partii komunistycznej, tego sowieckiego namiestnictwa. Większość spośród nich w przeszłości była agentami sowieckich służb specjalnych. Nie wszyscy, ale kilku.