Lepper chciał zmienić dzikie bizony w krowy
Trudno przesądzać, jaką rolę odegrał Andrzej
Lepper w korupcyjnej aferze z odrolnianiem ziemi. Nie ma jednak
wątpliwości, że jako minister rolnictwa chciał przeforsować
rozporządzenie do ustawy o systemie identyfikacji i rejestracji
zwierząt, które zalegalizowałoby posiadane przez jego syna stada
bizonów - ujawnia "Dziennik".
27.08.2007 | aktual.: 27.08.2007 07:14
Jeden dopisek w załączniku do rozporządzenia miał zmienić dzikie bizony w bydło hodowlane. Gazeta dotarła do tych zapisów. Nie weszły w życie, bo przeszkodziło temu Ministerstwo Środowiska.
Po objęciu posady ministra rolnictwa w maju 2006 r. Lepper od razu próbował zalegalizować stado bizonów, które oficjalnie posiada jego syn Tomasz. W świetle ustawy o ochronie przyrody bizon w Polsce traktowany jest jak dzikie zwierzę - po wpisaniu na listę ras hodowlanych można byłoby je traktować jak zwierzę domowe - pisze "Dziennik".
Już w czerwcu 2006 r. Ministerstwo Rolnictwa przygotowało projekt zmieniający rozporządzenie w sprawie księgi rejestracji bydła, świń, owiec i kóz. Nowa regulacja prawna miała uaktualnić m.in. listę ras bydła i nadać im specjalne kody potrzebne do poruszania się po UE. Patent na zalegalizowanie bizonów był prosty: wpisać do rejestru dodatkową rasę (Bison bison) i nadać jej kod. Do pilotowania sprawy wyznaczeni zostali wiceministrowie wierni Lepperowi: Sebastian Filipek-Kaźmierczak i Marek Chrapka.
Projekt rozporządzenia trafił do ministerialnych konsultacji. Przytomny okazał się główny konserwator przyrody, który nie zgodził się, by w rejestrze figurowało amerykańskie zwierzę.
Stado 20 bizonów Tomasz Lepper przywiózł w kwietniu 2005 r. Aby bydło mogło przekroczyć granicę kraju, zgodę musiał wydać wojewódzki inspektorat sanitarny. I wydał. Tylko że młody Lepper sprowadził je na granicy prawa, bo faktycznie zezwolenie na wwóz dzikich zwierząt daje Ministerstwo Środowiska. Takiej zgody syn szefa Samoobrony nie miał i jak ustaliła gazeta, nigdy się o nią nie starał. Bizony są w kraju nielegalnie - podaje "Dziennik". (PAP)