PolskaLekarze, aktywiści i dziennikarze w nocy bez ograniczeń w strefie nadgranicznej? W teorii jest taka szansa

Lekarze, aktywiści i dziennikarze w nocy bez ograniczeń w strefie nadgranicznej? W teorii jest taka szansa

W nocy może się okazać, że władza przez krótki czas nie będzie miała żadnej podstawy prawnej, by zabronić medykom, organizacjom humanitarnym i dziennikarzom wjazdu na teren przygraniczny z Białorusią. Stan wyjątkowy – po 90 dniach obowiązywania - zakończy się o północy. Kolejne ograniczenia dotyczące wstępu mają zostać wprowadzone rozporządzeniem ministra spraw wewnętrznych i administracji. Nowe przepisy w teorii wykluczają, by nowe obostrzenia weszły w życie równo o północy. W praktyce władza może jednak stanąć na głowie, by do tego doprowadzić.

Szef MSWiA Mariusz Kamiński najwcześniej o północy zyska uprawnienia, by wydać rozporządzenie w sprawie ograniczeń w strefie nadgranicznej
Szef MSWiA Mariusz Kamiński najwcześniej o północy zyska uprawnienia, by wydać rozporządzenie w sprawie ograniczeń w strefie nadgranicznej
Źródło zdjęć: © MSWiA
Patryk Michalski

30.11.2021 13:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W teorii automatyczne przedłużenie zakazu wjazdu na teren polsko-białoruskiego pogranicza jest niemal niemożliwe, co dokładnie wyjaśniamy poniżej. W praktyce rządzący mogą stanąć na głowie, by do tego doprowadzić. Jeżeli tak się stanie, trudno będzie uznać, że szef MSWiA poważnie traktuje nowe przepisy ustawy o ochronie granicy państwowej, bo ta nakazuje mu przeprowadzenie konsultacji z komendantem głównym Straży Granicznej. Jeżeli konsultacje nie będą fikcją, to przez co najmniej kilkadziesiąt minut władza nie będzie miała podstawy prawnej, by lekarzom, organizacjom humanitarnym i dziennikarzom zakazać wjazdu do miejscowości, które objęte były stanem wyjątkowym.

Posłowie PiS ścigali się z czasem, bo dopiero po południu we wtorek odrzucili poprawki Senatu do ustawy o ochronie granicy państwowej. Teraz ustawa trafi na biurko prezydenta. Prezydent nie będzie miał czasu na analizę i niemal automatycznie będzie musiał ją podpisać. Wszystko po to, by chwilę później mogła ona zostać opublikowana w Dzienniku Ustaw.

Jeżeli cały ten proces uda się zakończyć przed północą, to kluczowa część ustawy, która da szefowi MSWiA uprawnienia do wprowadzenia nowych obostrzeń w strefie nadgranicznej, wejdzie w życie o północy. Co ważne - sama ustawa nie zawiera jednak konkretnych obostrzeń, a jedynie daje ministrowi spraw wewnętrznych i administracji uprawnienie do wydania rozporządzenia w tej sprawie. To oznacza, że Mariusz Kamiński dopiero od północy będzie mógł decydować, które miejscowości mogą być objęte zakazem wstępu.

Projekt takich przepisów z pewnością w resorcie już powstaje, choć - jeśli ustawa nie ma być jedynie fikcyjną podkładką do działań ministra - to trudno wyobrazić sobie, że rozporządzenie szefa MSWiA wejdzie w życie tuż po północy. Tym bardziej, że ustawa – przed wydaniem rozporządzenia - nakłada na ministra obowiązek "zasięgnięcia opinii komendanta Straży Granicznej". Zgodnie z literą prawa Mariusz Kamiński mógłby je przeprowadzić najwcześniej tuż po północy.

Jeśli tak się stanie, to po wygaśnięciu stanu wyjątkowego do czasu opublikowania rozporządzenia szefa MSWiA wszyscy powinni mieć swobodny dostęp do terenów, które przez 90 dni były objęte zakazem wstępu. Jeżeli konsultacje nie będą prowadzone w środku nocy, to taka sytuacja może trwać do rana. Jeśli zaś rozporządzenie zostanie opublikowane punktualnie o północy, to konsultacje między ministrem a komendantem głównym Straży Granicznej trudno będzie uznać za spełniające wymogi ustawy. W obu przypadkach zachowanie władzy będzie testem na to, jak podchodzi do obowiązującego w Polsce prawa. W tym do tego uchwalanego przez siebie w pośpiechu.

Komentarze (582)