Minister Kamiński królem strefy nadgranicznej. Jego władza sięgnie nawet woj. mazowieckiego
Uchwalona w środę przez Sejm nowelizacja ustawy o ochronie granicy państwowej daje szefowi MSWiA potężne narzędzie, które nie będzie podlegać żadnej kontroli. To możliwość zakazu wstępu na teren przygranicznych gmin w szerokości co najmniej 15 kilometrów od wschodniej granicy. To Mariusz Kamiński dowolnie będzie mógł decydować, co zobaczą dziennikarze i organizacje pomocowe na obszarze dużo większym niż teren obecnie objęty stanem wyjątkowym. Jego władza będzie mogła sięgnąć nawet dwóch gmin woj. mazowieckiego.
Jedną z kluczowych zmian w uchwalonej nowelizacji ustawy o granicy państwowej jest przepis, który po wygaśnięciu stanu wyjątkowego, pozwoli szefowi MSWiA zdecydować o tym, na jakim terenie władza wprowadzi zakaz przebywania. To narzędzie, które daje potężne możliwości i nie podlega żadnej kontroli. Jego użycie ma poważne konsekwencje m.in. dla przedsiębiorców, którzy prowadzą swoją działalność w strefie przygranicznej. Zakaz wstępu znacząco utrudni im kontakty biznesowe i normalne funkcjonowanie.
Prawo i Sprawiedliwość zdaje sobie z tego sprawę, dlatego w tej samej ustawie umożliwia ubieganie się o rekompensaty, które jednak mogą trafić na konta poszkodowanych z wielotygodniowym opóźnieniem. Decyzja ministra będzie miała też wpływ na to, co organizacje pomocowe, media i cała opinia publiczna będą mogli zobaczyć w całej strefie przygranicznej. Co prawda nowe przepisy przewidują możliwość pracy dziennikarzy w terenie przygranicznym, jednak będzie ona koncesjonowana. To Straż Graniczna zdecyduje, gdzie konkretnie będą mogli pojawiać się dziennikarze i co władza im pokaże. Dodatkowo niezrozumiałe są zapowiedzi, że w strefie przygranicznej będą mogli pracować wyłącznie przedstawiciele mediów ogólnopolskich. Media lokalne również powinny mieć do tego pełne prawo.
Decyzja jest tym bardziej kontrowersyjna, że rząd wszystkie te rozwiązania przedstawił w pilnym projekcie rządowym. Taki tryb pozwolił uniknąć jakichkolwiek konsultacji i szczegółowych wyjaśnień, m.in. w sprawie tego, jakie konkretnie miejscowości rządzący planują objąć zakazem i jakie skutki finansowe spowodują te zmiany. Nie wiadomo też, jakie kryteria zdecydują o powiększeniu czy zmniejszenie obszaru objętego nadzwyczajnymi restrykcjami.
Mimo pojawiających się w debacie pytań ze strony opozycji, konkretne odpowiedzi w tej sprawie nie padły. W konsekwencji mieszkańcy strefy przygranicznej, przedsiębiorcy, dziennikarze i organizacje pomocowe z dnia na dzień mogą dowiadywać się, który obszar zostanie objęty zakazem wstępu.
W Wirtualnej Polsce pierwszy raz na poglądowych mapach pokazujemy, jak duży teren ma podlegać wyłącznym decyzjom Mariusza Kamińskiego. Gołym okiem widać, że to obszar dużo większy niż teren, na którym do końca miesiąca obowiązuje stan wyjątkowy.
Potężny obszar pod kontrolą ministra
Na poniższej mapie przedstawiamy tereny objęte od niespełna trzech miesięcy stanem wyjątkowym. Restrykcje obowiązują w 183 miejscowościach na terenie województw podlaskiego i lubelskiego. Wszystkie z nich znajdują się w pasie przygranicznym, który obejmuje obszar około trzech kilometrów od granicy z Białorusią. Zostały jasno wskazane w rozporządzeniu prezydenta.
Poniżej – dla porównania – pokazujemy obszar, o którym po wygaśnięciu stanu wyjątkowego będzie mógł decydować szef MSWiA. Jednym rozporządzeniem minister będzie mógł odciąć pas przygraniczny, który będzie minimum pięciokrotnie szerszy niż obecnie.
Według rządowego wykazu w województwach podlaskim i lubelskim mamy ponad 80 gmin. Na mapie uwzględniliśmy jednak wyłącznie gminy przygraniczne, które znajdują się w pasie przygranicznym z Białorusią, zakładając, że decyzje szefa MSWiA będą dotyczyły przede wszystkim właśnie tego terenu. Do klasyfikacji użyliśmy rozporządzenia MSWiA z dnia 29 sierpnia 2005 r. regulującego zasięg strefy nadgranicznej. Co ciekawe, zgodnie z tym rozporządzeniem władza ministra Kamińskiego może sięgnąć nawet województwa mazowieckiego. Poniżej wykaz gmin, które obejmie swoim zasięgiem nowa ustawa.
Wykaz gmin w białoruskiej strefie nadgranicznej w woj. mazowieckim: Sarnaki, Stara Kornica
Wykaz gmin w białoruskiej strefie nadgranicznej w woj. podlaskim: Giby, Płaska, Lipsk, Sztabin, Dąbrowa Białostocka, Nowy Dwór, Sidra, Kuźnica, Sokółka, Szudziałowo, Krynki, Gródek, Michałowo, Narewka, Czyże, Hajnówka, Hajnówka m., Białowieża, Orla, Dubicze Cerkiewne, Boćki, Kleszczele, Czeremcha, Milejczyce, Nurzec-Stacja, Mielnik
Wykaz gmin w białoruskiej strefie nadgranicznej w woj. lubelskim: Konstantynów, Leśna Podlaska, Janów Podlaski, Biała Podlaska, Biała Podlaska m., Rokitno, Terespol, Terespol m., Zalesie, Piszczac, Kodeń, Tuczna, Sławatycze, Sosnówka, Hanna, Włodawa, Włodawa m.
Potężna władza ukryta w definicji "strefy nadgranicznej"
By dokładnie wytłumaczyć, z czego wynika tak duży obszar, o którym będzie decydował minister, musimy sięgnąć do przepisów ustawy. Według art. 12a. 1.: "W przypadku konieczności zapewnienia bezpieczeństwa lub porządku publicznego w strefie nadgranicznej w związku z zagrożeniem życia lub zdrowia ludzi, lub mienia, wynikającym z przekraczania granicy państwowej wbrew przepisom prawa lub podejmowania prób takiego przekraczania, lub uzasadnionym ryzykiem popełniania innych czynów zabronionych, może być wprowadzony czasowy zakaz przebywania na określonym obszarze w strefie nadgranicznej przyległej do granicy państwowej stanowiącej granicę zewnętrzną w rozumieniu przepisów kodeksu granicznego Schengen".
Wspomniany obszar 15 kilometrów, na którym będzie można wprowadzić zakaz, wynika właśnie z powyższego fragmentu, choć kryje się pod definicją "strefy nadgranicznej". Według prawa taka strefa "obejmuje cały obszar gmin przyległych do granicy państwowej, a na odcinku morskim - do brzegu morskiego". To jednak wersja minimum, bo – jak czytamy dalej - jeśli gmina przygraniczna nie osiąga 15 km szerokości, to włącza się do tego obszaru "również obszar gmin bezpośrednio sąsiadujących z gminami przyległymi do granicy państwowej lub brzegu morskiego".
Nowe przepisy dają więc szefowi MSWiA możliwość wprowadzenia nadzwyczajnych ograniczeń we wszystkich gminach przygranicznych ściany wschodniej. Trzeba jednak podkreślić, że minister nie musi skorzystać z pełni możliwości, bo zakaz może być wprowadzony "na określonym obszarze gmin lub ich części". Z tego właśnie powodu stworzona przez nas mapa jest poglądowa. Jasno pokazuje, jak dużymi kompetencjami będzie mógł dysponować minister.
Kontrowersyjna ustawa. Minister odpiera zarzuty
Władza nie przejmuje się wątpliwościami
Szczegółową listę miejscowości szef MSWiA ujawni dopiero w rozporządzeniu, czyli dopiero po tym, jak ustawa wejdzie w życie. Wówczas za późno będzie jednak na publiczną debatę, czy kompetencje przekazane w ręce Mariusza Kamińskiego nie są zbyt szerokie, bo budzące kontrowersje prawo zacznie obowiązywać, a samorządowcy, przedsiębiorcy, mieszkańcy strefy przygranicznej, dziennikarze i organizacje pomocowe będą miały związane ręce.
Według ustawy szef MSWiA przed podjęciem decyzji o ograniczeniach będzie musiał zasięgnąć opinii Komendanta Głównego Straży Granicznej. W rzeczywistości taka opinia do niczego go jednak nie zobowiąże. Trudno też wyobrazić sobie sprzeciw komendanta wobec szefa MSWiA. Opisana w ustawie konsultacja – w praktyce – ma wyłącznie pozorny charakter.
- Widać gołym okiem to rozszerzenie zakazu do 15 kilometrów. Konkretne miejscowości będzie wskazywał minister i to jest problem. Nagłą decyzją, z nikim nieustalaną, będzie przesuwał granice tego parastanu wyjątkowego. Już dziś drobni przedsiębiorcy, hotele, restauracje bardzo na tym tracą, a teraz strefa będzie mogła objąć ogromny kawałek Polski. Uważam, że główną motywacją jest to, żeby nie było tam dziennikarzy i organizacji pozarządowych – komentował Tomasz Siemoniak z Platformy Obywatelskiej w programie "Tłit" Wirtualnej Polski.
Rząd w uzasadnieniu ustawy tłumaczy, że ograniczenia są konieczne "w związku z trwającą presją migracyjną oraz nasilającymi się incydentami na polsko-białoruskim odcinku granicy państwowej, prowokowanymi przez służby białoruskie, w tym z użyciem broni". Autorzy podkreślają też, że "w projekcie przewidziano szereg wyjątków od zakazu". Chodzi m.in. o osoby wykonujące pracę na tym obszarze, uczniów czy osoby korzystające z przejść granicznych.
Stan wyjątkowy poza trybem i bezprawny
Jednak nawet politycy PiS mają świadomość, że przyjęte zmiany mogą budzić kontrowersje pod kątem zgodności z konstytucją. – Tam ludzie bronią Polski, bronią Unii Europejskiej i chcą pomocy, a nie dyskusji akademickiej, czy to narusza, czy może nie narusza. Nawet jeśli byłaby taka sytuacja, to jest ważenie racji – mówił jeszcze podczas debaty nad projektem Zdzisław Sipiera z PiS.
Wszystkie opisane wyżej okoliczności pokazują, że Prawo i Sprawiedliwość dzięki swojej ustawie chce wprowadzić kolejny raz stan wyjątkowy poza znanym dotychczas trybem, przy wyłączeniu jakichkolwiek mechanizmów kontrolnych. Przypomnijmy, że według polskiego prawa stan wyjątkowy może wprowadzić prezydent na wniosek Rady Ministrów na określony czas, ale nie dłuższy niż 90 dni. Warunkami są zagrożone bezpieczeństwo państwa, bezpieczeństwo obywateli lub porządek publiczny. W dodatku głowa państwa może przedłużyć ten stan tylko raz (na okres nie dłuższy niż 60 dni) i to za zgodą Sejmu. PiS swoją ustawą takie same możliwości daje wyłącznie ministrowi spraw wewnętrznych i administracji.
Dodatkowo w czasie stanu wyjątkowego i w ciągu 90 dni od jego zakończenia nie mogą być zmienione Konstytucja i ordynacja wyborcza, nie można rozwiązać Sejmu, nie przeprowadza się też wyborów ani referendów ogólnokrajowych. Wszystkie te warunki wskazują, że tak poważne ograniczenia są szczególne w funkcjonowaniu państwa i nie powinny być nadużywane. Po wejściu nowej ustawy w życie obywatelom pozostaje tylko wierzyć w zapewnienia władzy. Zapewnienia, które można zmienić w dowolnym czasie i według własnego uznania.