Lech Wałęsa: Euro 2012 wielkim sukcesem Polski i Polaków
Za każdym razem, kiedy zasiadałem na naszych pięknych stadionach, czułem dumę połączoną z niedowierzaniem - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Lech Wałęsa. W ocenie byłego prezydenta, swój nie najlepszy pogląd o Polsce zmienili nasi zagraniczni gości - a co najważniejsze - sami Polacy.
01.07.2012 | aktual.: 01.07.2012 16:37
Naprawdę możemy być z siebie dumni, ale z trudem przychodzi nam docenienie samych siebie. Zawsze większą karierę robią u nas słowa klęska, katastrofa, przegrana. To inni uczą nas dumy, kiedy niosą w świat pochwały Polski i Polaków. To od nich dowiadujemy się, że jesteśmy otwarci, przyjaźni, gościnni i świetnie zorganizowani. Mija właśnie czerwiec zasłużonej dumy narodowej. Czerwiec polskiego sukcesu. Po nim wiele nam zostanie. Zgromadziliśmy przede wszystkim ważny kapitał nowoczesnego patriotyzmu. Opozycja może więc zaklinać rzeczywistość, ale ta rzeczywistość mówi najlepiej o sobie. I nie zmienią tego nawet wybryki kilkudziesięciu chuliganów niezainteresowanych meczami, a tylko rozróbą. Dali zbyt słabe argumenty demagogom, aby ogłoszenie klęski - jak słyszę - miało jakiś związek z tą rzeczywistością, której byliśmy uczestnikami.
Dokonaliśmy nieprawdopodobnego skoku. Trudno go nam docenić, bo rodził się w bólach i codziennych trudach, nie bez kłopotów, narzekań, wymagał ciężkiej pracy na każdym kolejnym centymetrze nowego stadionu czy nowej drogi. Ale to już za nami, możemy się tym cieszyć i pracować dalej. Za każdym razem, kiedy zasiadałem na naszych pięknych stadionach, czułem dumę połączoną z niedowierzaniem - a jednak się udało. Chwilami zapominałem się, że jestem naprawdę w Polsce. Wzruszałem się, widząc Hiszpanów, Włochów czy Irlandczyków z polskim szalikami, śpiewających "Polskaaaa, biało-czerwoni", widząc niemieckich piłkarzy w koszulkach z napisem: "Dziękujemy, Polsko", czytając niezliczone ilości pochwał naszych gości w całym Internecie. I to wszystko nam po Euro zostanie. Teraz ważne, aby na tym nie poprzestać, aby kuć to gorące piłkarskimi emocjami żelazo.
Zmienili swój nie najlepszy pogląd o nas nasi goście zagraniczni, fani z całej Europy. Ale zmieniliśmy się i my sami. Jak uderzające było to zwykłe nasze wzburzenie na chuligańskie wybryki, pokazaliśmy, że to tylko łobuzerski odchył, trochę podsycany historią, ale Polacy w całej masie są gdzie indziej i inaczej widzą świat, narody, historię. A największą zmianę widzę w nowym wydaniu naszego patriotyzmu. Pokazaliśmy w historii, że stać nas na patriotyzm trudny, w walce, który wymaga ofiar. Podczas Euro pokazaliśmy patriotyzm nowych czasów, patriotyzm radosny, otwarty, bardziej spoglądający w przyszłość i cieszący się z chwili, z polskiego sukcesu.
Patriotyzm młodych i starych, na meczach i na ulicach. Pokazaliśmy patriotyzm bez podziału na patriotów lepszych i gorszych. Ktoś powie, że to takie okazjonalne, poryw chwili. A jednak z tych chorągiewek na samochodach i domach płynął trzepot prawdziwej narodowej dumy. I to nam zostanie. I zostawmy już rozliczanie, szukanie kozłów ofiarnych porażki sportowej. Wyciągnijmy mądre wnioski i idźmy dalej.
Zawsze mówię, że kiedy nie jest dobrze, to może być tylko lepiej, a my jesteśmy ambitnym krajem na dorobku, ciągle w połowie drogi. Przyjdzie więc czas na sukcesy sportowe, jak tylko trochę się wzbogacimy i uporządkujemy. Idziemy w dobrym kierunku, co potwierdza dziś cała Europa. Co ważne, w naszych piłkarzach widać było wielką chęć walki, trochę umiejętności i szczęścia zabrakło. Rewolucja Solidarności też nie przyszła z dnia na dzień. Po wzmożeniu emocjonalnym, chwilach uniesień i entuzjazm w Sierpniu, przyszedł grudzień i trudne lata, wymagające morderczej pracy.
Czas więc po chwilach radości i uniesień znów zakasać rękawy i już bez obciążenia rolą gospodarza i wyjątkowej presji powalczyć w następnych meczach. Mamy perspektywiczny młody zespól, która ma ducha walki. Oni najlepiej czują, co zawdzięczają kibicom i bardzo chcą ten dług jak najszybciej spłacić.
Spójrzmy wiec z dumą na nas, na nasz polski czerwiec 2012, na wspaniałą polsko-ukraińską imprezę, czerwiec, który przejdzie do historii, jako miesiąc radości i polskiego sukcesu, o którym w czerwcu wolności 1989 roku nie mogliśmy nawet marzyć. Czerwiec, który zapisywał się dotąd politycznie, ale zawsze z nadzieją na przyszłość, teraz przyniósł tak wiele optymizmu, wiary i narodowej dumy. I niech to w nas zostanie i przynosi dobre owoce.
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski