Lech Kaczyński będzie zeznawał w procesie Lesiaka
Prezydent RP Lech Kaczyński
stawi się w środę w Sądzie Okręgowym w Warszawie, gdzie będzie
zeznawał jako świadek w procesie płk. Jana Lesiaka, oskarżonego w
sprawie inwigilacji prawicy przez UOP w latach 90. - poinformował
sąd.
Na wokandzie sądowej w środę rano widniała informacja, że prezydent ma zeznawać o godz. 10.00. To samo mówił wcześniej rzecznik sądu sędzia Wojciech Małek. Gdy sąd zaczął rozprawę o godz. 10.00, ogłosił, że prezydent nie stawił się na wyznaczoną godzinę. Sędzia Sławomir Machnio powiedział, że "w ostatniej chwili" sąd dostał informację, że Lech Kaczyński stawi się o godz. 13.00. Do tego czasu proces odroczono.
Tymczasem Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta przesłało PAP pismo z 16 października, w którym sekretarz stanu Robert Draba informuje wiceprezes sądu okręgowego Dorotę Tyrałę, że L. Kaczyński "wyraża wolę złożenia zeznań w charakterze pokrzywdzonego w dniu 25 października 2006 r. o godzinie 13.00". Potwierdzenie odbioru sędzi Tyrały nosi datę 19 października.
Tyrała pytała wcześniej 2 sierpnia pisemnie prezydenta, czy "zechce złożyć zeznania w niniejszej sprawie".
To pierwszy przypadek, gdy urzędujący prezydent RP stawi się osobiście w sądzie dla złożenia zeznań w roli świadka. Może on być pierwszym świadkiem w procesie Lesiaka, który będzie zeznawał jawnie. Dotychczas wszyscy politycy pokrzywdzeni w sprawie (m.in. premier Jarosław Kaczyński, Jan Olszewski, Antoni Macierewicz)
zeznawali za zamkniętymi drzwiami.
Środowa rozprawa będzie pierwszą po tym, jak sąd ujawnił "szafę Lesiaka" i protokoły przesłuchań świadków z prokuratury. Stało się to po decyzji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o częściowym odtajnieniu akt (w tym także zeznań L. Kaczyńskiego).
L. Kaczyński w 1998 r. zeznawał o zamkniętym posiedzeniu rządu Hanny Suchockiej nt. zagrożeń bezpieczeństwa z lata 1993 r. - w którym brał on udział jako ówczesny prezes NIK. Zeznał, że szef UOP Jerzy Konieczny w swoim referacie mówił wtedy, że Jarosław Kaczyński "może zagrażać demokratycznemu przebiegowi wyborów". L. Kaczyński mówił też o próbie jego werbunku przez UOP w początku lat 90. Oświadczył także, że szef gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy, Mieczysław Wachowski, "wielokrotnie chwalił się, że kontroluje WSI, aby w ten sposób kontrolować życie polityczne".
61-letni Lesiak - któremu grozi do trzech lat więzienia - nie przyznaje się do winy. Jest on jedynym oskarżonym w ujawnionej w 1997 r. głośnej sprawie inwigilacji, którą UOP miał prowadzić w latach 1991-1997 wobec polityków opozycyjnych wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej. Prokuratura zarzuca mu przekroczenie w latach 1991-1997 uprawnień, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań.