Lasy Państwowe: "Jesteśmy zbulwersowani i rozczarowani. Żubr mógł żyć. Wystarczył jeden telefon"

Historia polskiego żubra, który po przejściu przez Odrę został zastrzelony na terytorium Niemiec, poruszyła wielu internautów. - Wystarczyło zadzwonić do specjalistów z Polski. Bardzo chętnie byśmy po to zwierzę pojechali i przewieźli je z powrotem do Polski - zapewnia w rozmowie z WP rzecznik prasowy Lasów Państwowych Anna Malinowska.

Lasy Państwowe: "Jesteśmy zbulwersowani i rozczarowani. Żubr mógł żyć. Wystarczył jeden telefon"
Źródło zdjęć: © PAP
Patryk Osowski

18.09.2017 | aktual.: 18.09.2017 12:39

Ten piękny 900-kilogramowy osobnik od pewnego czasu przechadzał się w okolicach wsi Owczary w powiecie słubickim. Polacy fotografowali i nagrywali zwierzę, ale ponieważ nie było ono agresywne, nikt nie zgłaszał sprawy odpowiednim służbom. 13 września żubr przedostał się do Niemiec przepływając graniczną Odrę. Tam bardzo szybko został zastrzelony, a media poinformowały, że jego mięso trafi na stoły biesiadników festynu grillowego.

"Takiej decyzji nie podejmuje się jednego dnia"

W Polsce żubry są pod ścisłą ochroną. Oczywiście zdarza się, że agresywne osobniki są eliminowane, ale nie można tego zrobić od tak, po prostu. - Decyzja jest podejmowana po długiej obserwacji. Muszą być zgłoszenia mieszkańców dotyczące groźnego zachowania, opinie lekarzy weterynarii, naukowców i konkretne dowody. Takiej decyzji nie podejmuje się jednego dnia. Obserwują go przez pewien czas specjaliści. Bo przecież takie zwierzę można najpierw na przykład przepłoszyć w miejsca niezaludnione - mówi Anna Malinowska. - A propos tego żubra, wiemy, że w Polsce chodził sobie przez długi czas i nie stwarzał zagrożenia. Nie było na niego żadnych skarg. W Niemczech decyzja o odstrzale zapadła bardzo szybko. W Polsce nie był niebezpieczny i nagle po przejściu rzeki stał się zagrożeniem? - pyta rzecznik.

Relacja niemieckiej telewizji:

Przedstawiciela Lasów Państwowych dodaje, że jeśli niemieccy obywatele poczuli się zagrożeni, wystarczył jeden telefon do specjalistów z Polski. - Bardzo chętnie byśmy po to zwierzę pojechali i przewieźli je z powrotem do nas. Jesteśmy zbulwersowani i rozczarowani, bo tego żubra można było uratować. Przewiezienie żubra to nie jest problem, ale musielibyśmy o tym wiedzieć - stwierdza.

W latach 30. w Polsce było zaledwie 7 żubrów

Przypomnijmy, że w Polsce na ochronę tego gatunku przeznacza się miliony złotych. Żubry są dokarmiane, a państwo finansuje ich opiekę weterynaryjną. Za bezpodstawne zabicie takiego zwierzęcia grozi grzywna, kara ograniczenia wolności, a nawet pozbawienia wolności do 2 lat. W latach 30. w Polsce było zaledwie 7 żubrów. W tej chwili jest ich ok. 1600 - czyli pod względem żyjących na wolności najwięcej na świecie.

Niemiecki program informacyjny Brandeburg Aktuelle pokazał już poporcjowane mięso i zapowiedział ucztę. Polski żubr stanie się głównym daniem festynu grillowego w nadgranicznym mieście Lubusz. Głosy oburzenia w całej sprawie pojawiają się jednak nawet za naszą zachodnią granicą. - Żubr jest gatunkiem pod ścisłą ochroną. Chciałbym wiedzieć, na czym dokładnie polegało zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. Wystarczyło wysłać lekarza weterynarii, który uśpiłby zwierzę - grzmiał ostatnio oburzony Benjamin Raschke, polityk niemieckiej partii Zieloni.

Do członków organizacji ekologicznej WWF też nie trafiają tłumaczenia, że "nie było innego wyjścia". "Jej niemiecki oddział złożył w piątek zawiadomienie o przestępstwie" - donosi portal rbb24.de.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (753)