PolskaŁapownicy przed sądem

Łapownicy przed sądem

Proces 15 osób, przedsiębiorców i
urzędników - w tym byłego Głównego Konserwatora Zabytków -
oskarżonych o oszustwa, przyjmowanie łapówek, wyłudzanie
pieniędzy, fałszowanie dokumentów rozpoczął się we wtorek przed
częstochowskim sądem.

Edyta K., zeznająca jako pierwsza z oskarżonych - na zeznaniach której ze śledztwa zdaje się opierać akt oskarżenia - odmówiła wyjaśnień. Odwołała też zeznania złożone wcześniej w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach, obciążające 14 osób z Częstochowy i Śląska.

Centralną postacią aktu oskarżenia jest Krzysztof S., znany częstochowski przedsiębiorca. Miał on - sam lub za pośrednictwem swej księgowej Edyty K. - wręczać łapówki m.in. urzędnikom kontroli skarbowej, inspektorom Państwowej Inspekcji Pracy, inspektorom nadzoru budowlanego, a także Aleksandrowi B., w 1999 roku Generalnemu Konserwatorowi Zabytków.

Były to kwoty od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych, wypłacane niektórym oskarżonym wielokrotnie. Za pomocą łapówek Krzysztof S. uzyskiwał nienależne dotacje i dofinansowania, wyłudzał zwrot podatku VAT, doprowadzał do korzystnych dla siebie wyników kontroli.

W roku 1999 - według prokuratury, działając z góry powziętym zamiarem oszustwa - Krzysztof S. kupił za 100 złotych od starostwa częstochowskiego drewniany spichlerz z XVIII wieku, który miał być odrestaurowany i postawiony w innym miejscu. Dzięki łapówce 16 tys. zł, wypłaconej Aleksandrowi B., biznesmen uzyskał na to dofinansowanie z Ministerstwa Kultury w wysokości 140 tys. zł.

Aleksander B. miał też jakoby otrzymać kolejne 50 tys. za obietnicę załatwienia w częstochowskim magistracie zezwolenia na budowę domu handlowego w centrum miasta.

Zeznania Edyty K., złożone w śledztwie, bardzo szczegółowo opisywały metody działania firmy Krzysztofa S. - sposoby wyłudzeń, fałszowania dokumentów, przekupywanie urzędników, by odstąpili od kontroli lub przeprowadzili ją w określony sposób. Opisała ona także spotkania, w czasie których poszczególnym osobom wręczano łapówki, podając daty, miejsca i wysokości sum.

Podała również w śledztwie szczegóły wyłudzania przez firmę Krzysztofa S. nienależnego dofinansowania - na renowację zabytkowego spichlerza, zakup samochodu do przewozu niepełnosprawnych. Poinformowała też o próbie wyłudzenia dofinansowania z Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych w Katowicach. Łapówki dla urzędników i kontrolerów miały spowodować uznanie firmy Krzysztofa S. za zakład pracy chronionej, choć w rzeczywistości nie zatrudniała ona takich osób.

Podczas wtorkowej rozprawy - wobec nieprzyznania się do winy Edyty K. i odmowy składania wyjaśnień - sąd nakazał odczytanie jej zeznań ze śledztwa. Sąd czytał kolejne fragmenty bardzo obszernych zeznań Edyty K., a ta kolejno je odrzucała. Nie potwierdziła żadnego z zarzutów o łapówki i płatną protekcję wobec kilkunastu osób wymienionych w akcie oskarżenia.

Odmówiła także odpowiedzi na pytanie sądu, dlaczego pomawiała innych. Wyjaśniła, że obawiała się Krzysztofa S. i jego ludzi, ponieważ grożono jej i jej rodzinie.

Sąd wyznaczył dalszy ciąg tej sprawy na najbliższy piątek. Edyta K. i Krzysztof S. będą na nią dowiezieni z aresztu, pozostałych 13 oskarżonych odpowiada z wolnej stopy. Lista świadków liczy ponad 180 nazwisk.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)