Łapiński: Za bardzo zafiksowaliśmy się w sprawie Misiewicza. Ludzie nas ostrzegali
- Problem urodził się wiele miesięcy temu, kiedy słyszałem od naszych wyborców, ludzi przychylnych PiS, że Bartłomiej Misiewicz szkodzi partii. Ostrzegali nas: nie róbcie tak, bo to będzie szkodliwe dla całego obozu Prawa i Sprawiedliwości - mówił poseł PiS Krzysztof Łapiński.
14.04.2017 10:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W Radiu Zet mówił, że nie uważa, że to początek końca Antoniego Macierewicza, a raczej koniec z Misiewiczem. - Jeśli w jakiś sposób ta sprawa dotyka Macierewicza, to pośrednio, to oczywiste. Mocno pośrednio - zaznaczał.
Poseł PiS ocenił, że na pewno sprawa asystenta Antoniego Macierewicza jest ciosem w wizerunek szefa resortu obrony. - Skoro go wcześniej, przez tyle miesięcy bronił, czy nawet dawał mu eksponowane stanowiska, to ta ocena komisji jest zupełnie skrajnie odmienna. Jeśli werdykt komisji potraktuje jako werdykt ostateczny, to pewnie będzie się to jakoś ciągnęło, ale większego wpływu nie będzie miało - skomentował.
- Gdybyśmy nie odeszli od tego, co obiecywaliśmy w kampanii, to sprawa Misiewicza byłaby szybko załatwiona, w tydzień. Za bardzo zafiksowaliśmy się na tym temacie. Powinien być rozstrzygnięty dużo wcześniej - przyznał Łapiński.
Kontrowersje związane z Misiewiczem
W czwartek asystent Antoniego Macierewicza Bartłomiej Misiewicz zrezygnował z członkostwa w Prawie i Sprawiedliwości. Powodem była seria skandali związana z błyskotliwą karierą 27-latka. Przed kilkoma dniami media doniosły, że wPolskiej Grupie Zbrojeniowej Misiewicz ma otrzymywać wynagrodzenie w wysokości 50 tys. złotych. PGZ roziązała już z nim umowę.
Wcześniej młody polityk został członkiem rady nadzorczej PGZ. Medialny szum wzbudziła informacja, że nie odbył on specjalnego kursu dla członków rad i nie ma ukończonych studiów wyższych.
Misiewicz zasłynął także z wizyty w jednym z białostockich klubów. Pod lokal podjechał luksusowym samochodem w towarzystwie ochroniarza. W klubie miał oferować ludziom różne stanowiska.
Jarosław Kaczyński ostatecznie postanowił w środę, że zawiesza Misiewicza w prawach członka PiS. Powołał także komisję do zbadania zarzutów stawianych politykowi. W jej skład weszli Joachim Brudziński, Mariusz Kamiński i Marek Suski.
W czwartek Misiewicz przedstawiał wyjaśnienia przed komisją w siedzibie PiS przy ulicy Nowogrodzkiem w Warszawie. Następnie poinformował, że rezygnuje z członkostwa w partii, aby nie uderzać w wizerunek rządu Beaty Szydło.
- Sprawa Misiewicza została zamknięta. Komisja całkowicie negatywnie oceniła postawę Bartłomieja Misiewicza. PiS stwierdza, że nie ma on kwalifikacji do pełnienia funkcji w sferze administracji publicznej, spółkach Skarbu Państwa i innych sferach życia publicznego. PiS potrafi wyciągnąć wnioski z takich sytuacji jak w sprawie Misiewicza, chcemy przeprosić Polaków - mówił później Joachim Brudziński.
Źródło: Radio Zet