Łapiński: Nauman to człowiek Borowskiego
Nie zabieram głosu, bo "afera sprzętowa" nie
dotyczy okresu, kiedy znałem pana Naumana. Poznałem go w 2001 r.,
a "afera sprzętowa" to lata 1995-1996 - mówi "Trybunie" Mariusz
Łapiński, były minister zdrowia. Na pytanie dziennika, czy może
też ma on jakieś konto za granicą i woli siedzieć cicho,
odpowiada: Nie mam żadnego konta zagranicznego. Gdyby takie
konto było, prasa by to natychmiast ujawniła.
09.08.2004 | aktual.: 09.08.2004 06:48
Jednak przecież to Pan ściągnął Naumana do resortu na wiceministra - podkreśla "Trybuna". Było inaczej. O to, żeby powołać go na funkcje wiceministra, prosił mnie Marek Borowski. Nauman był z nim blisko związany od lat. Był właściwie przyjacielem domu państwa Borowskich. Kilka miesięcy przed wyborami w 2001 r. było spotkanie w SLD poświęcone ochronie zdrowia. Przedstawiłem swój program, poseł Władysław Szkop przedstawił swój. Mój dotyczył likwidacji kas chorych, program pana Szkopa zakładał utrzymanie kas. Na sali było ze 40 osób zajmujących się ochroną zdrowia. Były też osoby z ówczesnego kierownictwa Sojuszu: Marek Borowski, Andrzej Celiński, Leszek Miller. Przed tym spotkaniem Marek Borowski powiedział mi, że poprze mój program, ale spodziewa się, że wezmę Naumana do Ministerstwa Zdrowia na wiceministra - wyjaśnia Łapiński.
Zgodziłem się, bo rekomendacja Borowskiego to dobra rekomendacja. Poza tym Nauman współpracował z nami od pięciu czy sześciu miesięcy w zespole przygotowującym program SLD dotyczący ochrony zdrowia. Po tym, jak został już wiceministrem, powstał pewien kłopot, bo było wiele propozycji kadrowych na to stanowisko. Leszek Miller nie był zadowolony z kandydatury Naumana, ponieważ go praktycznie nie znał. To też jest ciekawostką, że Naumana, do którego przylgnęła etykietka "człowiek Millera", premier na początku w ogóle nie znał. Nauman to zawsze był człowiek Borowskiego - mówi Łapiński w rozmowie z "Trybuną".