"La Repubblica" o kryzysie radia RAI
O kryzysie włoskiego publicznego radia RAI
pisze dziennik "La Repubblica". Według gazety,
kryzys oraz nieustające naciski ze strony koalicyjnego Sojuszu
Narodowego, kontrolującego publiczne radio, najbardziej odbijają
się na programach informacyjnych.
15.11.2004 | aktual.: 15.11.2004 11:19
Polityczne kierownictwo lekceważy protesty dziennikarzy, którzy alarmują, że regularnie tracą słuchaczy.
Żadnych wielkich ambicji, nie męczyć słuchacza - tak "La Repubblica" opisuje filozofię szefów radia RAI, wywodzących się z postfaszystowskiego Sojuszu Narodowego.
Według gazety, przejęli oni całkowitą kontrolę nad zawartością dzienników w trzech ogólnokrajowych programach radiowych. Rezultatem ich polityki jest spadek liczby słuchaczy publicznego radia. Wprawdzie, jak się podkreśla, największy kryzys słuchalności zanotowany w 2003 roku został powstrzymany, ale wciąż są powody do niepokoju.
8 listopada szef programów informacyjnych radia RAI Bruno Socillo, którego rzymska gazeta określa jako weterana ruchu neofaszystowskiego w latach 70., otrzymał wotum nieufności od dziennikarzy stacji. Zarzucili mu oni między innymi forsowanie błędnej linii programowej oraz ciężkie i nagminne naruszenia kontraktów pracy. Dyrektor odrzucił wszystkie zarzuty, uznając, że są one bezzasadne.
Tymczasem rzymski dziennik przytacza przykłady błędnych decyzji programowych, świadczących o politycznych ingerencjach w programy informacyjne i publicystyczne. Jako skandal dziennikarze określili między innymi to, że głównym gościem programu na temat Rosji był szef regionu Lazio z ramienia Sojuszu Narodowego, partyjny przyjaciel dyrektora, Socillo Francesco Storace. W dniu wyborów w USA jednej z dziennikarek RAI udało się przeprowadzić wywiad z byłym prezydentem Billem Clintonem, ale nie został on nadany z, jak to wytłumaczono, braku czasu. Z kolei w dniu przyznania literackiej Nagrody Nobla w dzienniku drugiego programu nie ukazał się materiał na ten temat, ponieważ został wypchnięty przez inny, poświęcony kontuzjom psów.
Ponadto, wylicza gazeta, niewygodni dziennikarze pozbawiani są dostępu do anteny i miesiącami nie mogą pracować.
Kłopotom finansowym towarzyszy rozrost biurokracji i utrzymywanie stanowisk aż siedmiu wicedyrektorów radia.
Jak pisze "La Repubblica" protesty dziennikarzy, którzy zorganizowali nawet niedawno całodniowy strajk, na razie nie przyniosły żadnych rezultatów. Równie bezowocne okazało się także wyrażenie wotum nieufności wobec dyrektora dzienników.