L. Wałęsa: nie rozmieniajmy wolności na drobne
Kto by pomyślał, że to nasze hasło będzie w czasach wolności nabierać nowego znaczenia. Kto by pomyślał, że dla własnego bezpieczeństwa będziemy musieli zaprowadzać pokój i spokój na drugim końcu świata. Globalny skurczony świat wymaga takich zaangażowań, bo dalekie zagrożenia stały się bliższe.
Łatwo było być „za, a nawet przeciw” i przyłączyć się do wygodniejszej większości państw, aby się zbytnio nie narażać. Jeszcze łatwiej było skrytykować, że Polacy są nadgorliwi i wychodzą przed szereg. I tak źle, i tak niedobrze. Wolimy być jednak bardziej „za” niż „nijak”. Taka już nasza natura i gdybyśmy nie wyszli w 1980 roku i później przed szereg, to nikt by nie wyszedł, a każdy oglądałby się na innych. Wzięliśmy ciężar na siebie. Taki los przywódców. Szkoda tylko, że robimy dwa kroki do przodu i jeden w tył. A wtedy cwaniaki nas wyprzedzają i wskakują na nasze wywalczone pozycje. Zachowaliśmy się, jak prawdziwy partner dla USA. Uznaliśmy, że w dobie problemów globalnych, zagrożeń cywilizacyjnych i terroryzmu konieczne jest postawienie na przywództwo światowe, na określenie, że ktoś jednak musi przewodzić. Lepiej lub gorzej, ale przewodzić. Zaryzykowaliśmy i postawiliśmy na Stany. Jak by na to nie patrzeć, jak by nie liczyć strat i zysków, to było jedno możliwe mądre posunięcie w tych warunkach. Nawet
wbrew innym. Bez natychmiastowej reakcji USA po 11 września świat nie wyszedłby cało z konfrontacji z rozochoconymi terrorystami. Chętnie szykowali uderzenia w inne najważniejsze miejsca w świecie, miejsca ważne dla naszej cywilizacji.
Nie ugięliśmy się. W takich sytuacjach zwycięża w nas romantyzm i dobro wspólne. I solidarność. Inni myślą praktycznie i pragmatycznie. I już robią dobre interesy w Iraku, a my dumnie wychodzimy. My tylko myślimy honorowo, a miejsca żołnierzy nie zajmują polskie firmy i fachowcy, polskie towary. Lekką ręką dajemy miejsce innym. Niech inni też coś mają, nam wystarcza moralne zwycięstwo, może jeszcze trochę zysków politycznych. I tak ograniczone. USA ogłosiły ostatnio kolejną listę państw bez wiz. Polska pominięta. Polska jeszcze na to chyba nie zapracowała... Może za słabo krzyczała i upominała się! Nikt już tak się nie pali do wyjazdów do USA, jak kiedyś, to już nie taka ziemia obiecana, zwłaszcza teraz. Przydałby się mimo wszystko taki gest dla tych biednych Polaków. Nie słyszałem, żeby prezydent RP zabrał głos w tej sprawie, żeby domagał się większych oznak szacunku i partnerstwa. Ze strony partnera strategicznego. On woli mieszać i ośmieszać nas na arenie unijnej i znów wkładać kij w szprychy. Niech
wreszcie coś konkretnego załatwi dla Polski. Wtedy będziemy oceniać jego sukcesy, a nie tylko absurdalne zachowania.
Na razie musi nam wystarczyć duma i satysfakcja, że dobrze spełniliśmy obowiązek wobec świata. Możemy być dumni z polskiego munduru. Zawsze darzyłem go wielkim szacunkiem. Bywał plamiony w czasach komunistycznych i innych. Dobrze więc, że polski żołnierz jest w słusznych sprawach i misjach, że wiele razy te historyczne hańby zmywał, i może dziś, a my z nim, chodzić wszędzie po świecie z podniesionym czołem. 90 lat po odzyskaniu niepodległości może dumnie wypowiedzieć: ciągle i zawsze „za wolność naszą i waszą”. Nawet wbrew interesom i interesikom. Zapłata za to przyjdzie. A największa - to nasze bezpieczeństwo i duma.
Wielkie i przy tym koszty. Największe. Z ofiar najpoważniejszych, bo z życia Rodaków. W tych dniach radosnej rocznicy 11 listopada, a wcześniej Święta Wszystkich Świętych staną nasi żołnierze do apelu. Odmówmy im: „wieczne odpoczywanie racz im dać Panie”. Byli wśród nich też dziennikarze. To znak czasu. Nasza rewolucja Solidarności mogła pójść w świat, bo były z nami kamery świata, dziennikarze nie znający w tamtych zniewolonych czasach granic. Oni ponieśli w świat Solidarność i nam przynosili nadzieję, że świat jest z nami. W tych latach wolności polscy dziennikarze spłacali i spłacają swoją służbą, jak żołnierze i inni rodacy, dług światu. Giną w warunkach wojny. Wolność kosztuje wiele. Z wolności nigdy się nie wypłacimy. Nie rozmieniajmy jej na drobne.
Lech Wałęsa dla Wirtualnej Polski