Kuźnica. Oczekiwanie na szturm na granicę. "Jest tylu mundurowych, że raczej sobie poradzą"
Mieszkańcy Kuźnicy w napięciu czekają na rozwój wypadków po tym, jak licząca przynajmniej setki osób grupa migrantów rozpoczęła marsz w kierunku przejścia granicznego. Mieszkańcy okolicznych wsi z niepokojem śledzą relacje z pochodu po białoruskiej stronie. Wójt gminy Kuźnica Paweł Mikłasz w rozmowie z WP: - Przyjechało tu tyle służb mundurowych, że raczej powinni sobie poradzić. Wierzę, że sobie poradzą.
08.11.2021 11:10
Grupa migrantów licząca przynajmniej setki osób, wśród których są także kobiety i dzieci, rozpoczęła w poniedziałek rano pochód białoruską szosą w kierunku przejścia granicznego w Kuźnicy (woj. podlaskie). Polskie służby ostrzegają, że może dojść do "największej do tej pory próby masowego siłowego wejścia na teren Polski".
- Jesteśmy zaniepokojeni tym faktem. Jednak w okolicy nasze służby są już bardzo liczne. Jest tu straż graniczna, wojsko, policja i terytorialsi. Jest ich tylu, że raczej powinni sobie poradzić. Wierzę, że sobie poradzą - mówi WP Paweł Mikłasz, wójt gminy Kuźnica, który obserwuje sytuację z okien urzędu, który ulokowany jest 500 metrów od przejścia granicznego.
- Nie wybieram się na granicę. Służby mają zapewnione wsparcie mieszkańców. Naprawdę bardzo się cieszymy z obecności mundurowych. Dziś rano po naszej stronie panuje spokój. Nie mam od mieszkańców sygnałów o niepokojących incydentach - dodaje wójt.
Kuźnica. Oczekiwanie na siłowe przekroczenie granicy
Po godzinie 9 rano grupa migrantów była tuż przy białoruskiej wsi Bruzgi około 2 km przed przejściem granicznym. Szli drogą w kierunku przejścia granicznego. Jak wynika z relacji internetowych, białoruskie służby wstrzymały ruch samochodowy na końcowym odcinku trasy M6. Migrantom towarzyszą ciężarówki i wozy białoruskiej straży granicznej.
- Rozpoznaję to miejsce. Skręcili w boczną drogę do Podlipek. Niewykluczone, że część tych ludzi pójdzie bokiem, a nie prosto na przejście - mówi sołtys jednej z wsi koło Kuźnic. Śledzi w internecie filmy publikowane przez samych migrantów.
- Mamy wielkie obawy o przebieg wydarzeń. Właściwie wszyscy moi znajomi śledzą dziś relacje z internetu, jak ta grupa idzie do Polski. Nie wyjechałem w pole, tylko z żoną siedzimy przy komputerze, patrząc na relacje z granicy. Zastanawiamy się, przejdą czy nie przejdą - mówi sołtys jednej z przygranicznych miejscowości w gminie Kuźnica.
- Są osoby, które mieszkają zaledwie 50 metrów od linii granicy. Sąsiad zastanawiał się, czy zabrać dzieci ze szkoły. Kto wie, co dziś może się wydarzyć - dodaje rozmówca WP.
- W niedzielę przez cały dzień dojeżdżały polskie służby. Dziesiątki samochodów na sygnale - dodaje sołtys.
Jak dotąd w trakcie kryzysu migracyjnego odnotowano 31 tys. prób przejścia granicy. Nigdy jednak grupa migrantów próbujących nielegalnie przekroczyć granicę nie była tak liczna jak ta, którą zaobserwowano w pobliżu Kuźnicy w poniedziałek.