Kuriozalny proces w Indonezji. Polakowi grozi 20 lat więzienia
Mieszkający w Szwajcarii Polak Jakub Fabian Skrzypski został pierwszym obcokrajowcem, któremu postawiono zarzut zdrady stanu w Indonezji. Wszystko wskazuje na to, że zarzuty oparte są na bardzo wątłych dowodach. Ale grozi mu 20 lat więzienia. I bez pomocy państwa, właśnie taki wyrok może usłyszeć.
Dramat Polaka rozpoczął się 26 sierpnia, kiedy został aresztowany przez indonezyjskie władze w Wamenie na wyspie Papua. Zarzut brzmiał szokująco: zdrada stanu. We wtorek usłyszał ten zarzut przed sądem. Według prokuratury, miał wstąpić w szeregi papuaskich partyzantów walczących o niepodległość Zachodniej Papui i zamierzał dostarczać im broń.
Ale jak twierdzą prawnicy, zarzut opiera się na bardzo wątłych podstawach. Choć w początkowych komunikatach władze podawały, że w chwili aresztowania Polak miał ze sobą amunicję, podczas pierwszej rozprawy prokuratorzy nie wspomnieli o tym ani słowa. A jako główny dowód przedstawili zdjęcia przesyłane przez Skrzypskiego w internetowej korespondencji z poznanymi w Papui zwolennikami niepodległości. Wśród zdjęć było m.in. zdjęcie Polaka z karabinem w dłoni na strzelnicy w Szwajcarii.
Jak mówi WP obrończyni Polaka Latifa Anum Siregar, dowodem był też krótki urywek czatu z Simonem Magalem, papuaskim studentem i aktywistą Narodowego Komitetu na rzecz Papui Zachodniej (KNPB), w którym poruszony został wątek broni. Nie przedstawiono jednak żadnych dowodów na to, że Polak rzeczywiście planował sprowadzać broń, ani że poważnie powziął taki zamiar.
Polak w centrum odwiecznego konfliktu
Zdaniem Veroniki Koman, prawniczki i obrończyni praw człowieka zaangażowanej w sprawie Skrzypskiego, Polak padł ofiarą nadwrażliwości indonezyjskich władz w kwestii papuaskiego separatyzmu. Konflikt trwa od 1962 roku, od kiedy była holenderska kolonia położona na zachodniej części wyspy Nowa Gwinea przeszła pod administrację Indonezji. Podpisane wówczas pod egidą ONZ międzynarodowe porozumienie zakładało, że o przyszłym statusie terytorium zadecydują jej mieszkańcy. Do głosowania doszło w 1969 roku, ale według zwolenników niepodległości nie spełniało ono demokratycznych standardów. Od tej pory członkowie Ruchu Wolnej Papui (OPM) dążą do niepodległości: część na drodze walki zbrojnej, część na drodze referendum.
- Indonezja reaguje paranoicznie na każdego obcokrajowca, który kontaktuje się z Papuasami. W grudniu aborygeńska turystka z Australii została aresztowana i deportowana tylko dlatego, że spotykała się ze studentami z Zachodniej Papui w Surabai, która leży we wschodniej Jawie, czyli 2 tys. kilometrów od Papui - mówi WP Koman.
Jak przyznają jego obrońcy, Skrzypski rzeczywiście sympatyzował z dążeniami separatystów i spotykał się z nimi. Ale byli to aktywiści KNPB, organizacji dążącej do uzyskania autonomii środkami pokojowymi.
- Wyrażał jedynie solidarność z ich dążeniami, nie obiecywał im niczego - wyjaśnia prawniczka.
Przeczytaj również: Polak uwięziony w Indonezji. Pracował cały rok, by wyjechać na wakacje
Turystyka ekstremalna
Według opowieści jego znajomych i rodziny, Skrzypski jest "ekstremalnym turystą", odwiedzającym dalekie regiony z dala od turystycznych szlaków, w tym te ogarnięte wojną. Zanim dotarł do Zachodniej Papui, był w wielu innych rejonach Indonezji. Mówił w języku indonezyjskim i poznał kilka języków lokalnych. Wcześniej był też m.in w irackim Kurdystanie, gdzie spotykał się z członkami kurdyjskich organizacji i bojówek.
- Podczas bieżącej podróży, którą rozpoczął jeszcze w pierwszej połowie 2018 roku Jakub postanowił po raz pierwszy udać się do najbardziej na wschód wysuniętych prowincji Indonezji - czyli prowincji Papui i prowincji Papui Zachodniej. Lubi rozmawiać z lokalnymi mieszkańcami, poznawać świat z ich perspektywy i nurtujące ich problemy.. Te aspekty rzutowały też na przebieg jego podróży po całej Papui Zachodniej - mówi WP jeden z jego znajomych. - Interesowały go m.in. miejsca związane z historią i obecną sytuacją w tym regionie. Stąd z łatwością wchodził w nowe kontakty i spontaniczne rozmowy z lokalnymi mieszkańcami. Co szczególnie ironiczne w kontekście jego oskarżenia, odwiedził m.in. grób Silasa Papare, czołowego zwolennika przyłączenia Papui Zachodniej do Indonezji, uznawanego oficjalnie za Bohatera Narodowego Indonezji - dodaje.
Ukarany dla przykładu?
Mimo wątłych materiałów dowodowych, Koman jest zdania, że Polakowi grozi wyrok skazujący.
- Zarzuty o zdradę są jednym z narzędzi używanych przez władze, aby zdusić ruch papuaski. Sądy skazują nawet kiedy nie ma żadnych dowodów rebelianckiej działalności poza organizowaniem spotkań modlitewnych. Wyrok dla Polaka pasowałby więc do linii politycznej rządu - mówi prawniczka. Jak dodaje, tym, co może pomóc w jego sytuacji jest presja polityczna ze strony polskiego rządu lub Unii Europejskiej.
W odpowiedzi na pytania WP w listopadzie, Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało jedynie lakoniczny komunikat. "Sprawa obywatela polskiego jest znana Ambasadzie RP w Dżakarcie, która w ramach przysługujących kompetencji podjęła stosowne działania i monitoruje stan sprawy. Ministerstwo nie udziela szczegółowych informacji na temat postępowania osobom postronnym, nie posiadającym interesu prawnego" - czytamy w oświadczeniu MSZ.
Przeczytaj również: "Azjatyckie piekło" Polaka. Jakub Skrzypski więziony w Indonezji
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl